czwartek, 30 maja 2013

* [ 7 ]

-On chce dziecko...Hermiony i Twoje
Młody dziedzic fortuny stał jak osłupiały przed swym rodzicielem. Nie miał pojęcia co ma rzec. Całkowicie go zatkało. Spojrzał na ojca, w jego oczach widać było jego determinację.
-Może tylko się przesłyszałeś?
-Nie rozśmieszaj mnie, wiesz ,ze gdy Czarny Pan coś mówi to nie po to abyśmy źle usłyszeli.
-Ale dlaczego akurat MY??? ojcze!!! dlaczego?!!
-Nie wiem synu. O jego planach nie dowiedział się nawet sam Severus.
Blondyn zamyślił się na chwilę. Nie miał pojęcia co zrobić. Sądził ,że najlepszym wyjściem będzie wycofanie się z Turnieju i ucieczka gdzieś daleko razem z Hermioną.
-Masz jakiś plan Lucjuszu? -zapytał.
-Dobrze wiesz ,ze nie. Nie mogę układać żarnego planu. Nasz Pan dobrze zna sztukę Leglimencji i nie zawaha się jej użyć jeżeli cokolwiek zauważy.
-Prawda.
Jego twarz przybrała niezdrowy blady kolor. Musiał się o coś oprzeć. Nie wiedział jak powie o tym Hermionie. Nie chciał jej martwić, a już zwłaszcza nie takimi rzeczami.
-Musimy uciekać. -stwierdził a każde słowo wypowiadał głośno i zdecydowanie.

*

Hermiona obudziła się ze strasznym bólem głowy i wymiotami. Nie ma dziwne. Od dwóch miesięcy jest w ciąży. Brzuch jej lekko urósł ale wciąż ukrywa to pod za dużymi ubraniami. Miesiąc temu opuścili Hogwart ,była to chyba wymówka miesiąca miodowego. Oczywiście nie uwierzyła mu. Od samego początku był smutny i przygnębiony, ich zbliżenia kończyły się tylko na pocałunkach i tyle. Nie miała wyboru, musiała się z tym pogodzić. Draco nawet nie podejrzewał ,że jego żona jest brzemienna. Po prostu unikał stosunków i rozmowy o dziecku.
Dziewczyna udała się zaraz po przebudzeniu do łazienki. Byli chyba z ponad dwa tysiące kilometrów od Hogwartu i Anglii. A może nawet i dalej. Byli na wyspie. Prywatna wysepka Malfoyów była dość duża. Wielka plaża z jasnym błękitnym oceanem. Mijał już miesiąc a dziewczyna nie zdążyła jeszcze obejść całej wyspy. Jej mąż mimo ,że unikał seksu okazywał jej  bardzo dużo miłości. Kochał ją wciąż bardzo mocno. Niestety kobieta czuła się często bardzo źle. Draco udał się do Hogwartu na rozmowę z dyrektorem. Więc ona została sama. Siadła za hebanowym biurkiem ubrana w bordową bluzkę na ramiączkach i luźne dresy nasuwając je wysoko na brzuch. Wyjęła czarny długopis i czystą kartkę. Przygryzła lekko usta i nakreśliła lekko imię. Harry Potter.
Ugryzła lekko zatyczkę o pisaka i zaczęła pisać dalej.
Drogi Harry. Mam dla Ciebie niezbyt wesołą nowinę. Muszę to wciąż ukrywać przed Draconem. Nie wiem jakby na to zareagował ale na pewno nie był by zadowolony. JESTEM W CIĄŻY! Już drugi miesiąc. Nie mam pojęcia co z tym zrobić. Przepraszam ,ze tak krótko piszę ale po prostu musiałam to komuś powiedzieć. A co słychać u was? U Ginny i Rona? Strasznie za wami tęsknię.
Hermiona.
Zakleiła kopertę i już miała przywiązywać ją do nóżki białej sowy. Ale rozmyśliła się i schowała kopertę do szuflady jej prywatnego biurka. Stwierdziła po prostu ,że nie powinna martwić swoich przyjaciół takimi jej błahymi sprawami.
Malfoy zabrał swoją żonę po powrocie na plażę. Zabrał koc koszyk z żywnością. Prowadził ja za rękę, mówiąc wciąż by nie otwierała oczu. W jej nozdrza wdarł się słodki aromat bryzy morskiej.
-Otwórz już oczy- szepnął jej chłopak do ucha. Otworzyła je posłusznie. Widok ją poraził. Płatki róż lekko rozdmuchiwane w rożne strony, na piasku stały świeczki przeróżnych kolorów. Blondyn rozłożył brązowy koc i pomógł dziewczynie siąść.
Spędzili bardzo romantyczny wieczór. Rozmawiając ,śmiejąc się i okazując dużo miłości. W końcu po kilku godzinach gdy zaczęło robić się trochę chłodniej okazało się ,że dziewczyna zasnęła z głową na kolanach ukochanego i za nic nie dało się jej obudzić. Zaniósł ją na łóżko i położył. Odszedł od niej zostawiając ją w spokoju by mogła spokojnie spać. Podszedł do pięknego biurka. Stwierdził ,że musi napisać list do swojego ojca o poczynaniach i planie jaki ma na Czarnego Pana. Otworzył cicho szufladę i szukał czystej kartki. Nagle na jego palce trafiły na zapieczętowany list z imieniem Złotego Chłopca. Otworzył lekko kopertę. Nie że chciał być wścibski. To jego żona i na pewno nie ma nic przed nim do ukrycia. Rozłożył starannie list i zaczął czytać. MUSZĘ TO WCIĄŻ UKRYWAĆ...Co??? czytał dalej i czuł jak krew zaczyna się w nim gotować!. Jego żona była w ciąży i to z kim?!! z jego wrogiem! Rzucił list na podłogę i walną pięścią w ścianę. JAK MOGŁA GO ZADRADZIĆ!!!??? nie wiedział co zrobić. Ale odpowiedź na to pytanie była jasna. Pójść zabić Pottera. Wszedł do kominka i rzucił zielony proszek.
-Pokój Wspólny Gryffinoru, Hogwart.
Ciche pyknięcie i pojawił się w pokoju. Wszyscy patrzyli na niego zdziwieni i co bardziej zaskoczeni.
-Gdzie Potter?- zapytał jednego z Gryfiaków. Jego słowa brzmiały raczej jak syk niż pytanie. Mały brązowowłosy chłopczyk wskazał wielką kanapę. Rozwścieczony Malfoy podszedł do siedziska. Bez zbędnych słów podniósł Złotego Chłopca za koszulę i rzucił na ścianę tak ,że Wybraniec rąbną głową dość mocno.
Jeden cios.
Przekleństwa Draco.
Drugi cios.
Wrzask.
Trzeci cios.
Piski głupich Gryfonek.
Czwarty cios.
-Jeszcze raz ją tkniesz! Ty zwyrodnialcu!
-O co Ci chodzi Malfoy?! -zacharczał bliznowaty.
-O to o czym wiesz sam dobrze! Hermiona jest w ciąży z tobą!!! Ty głupi ,ty...
następne razy w twarz. Potter zaczął obwicie krwawić. Miał połamany nos.
Nie Ślizgona to nie obchodziło.
Chciał zabić Pottera. Miał go gdzieś.
W pokoju nastała cisza. Każdy patrzył uważnie na dwójkę chłopaków. Jeden leżał na podłodze krwawiąc mocno, nie mając szansy na żaden ruch, drugi zaś bił go w twarz z taką siłą ,że każdy by po takiej dawce zemdlał.
Lecz arystokrata nie miał zamiaru przestać. Nagle złapał go za ramię rudzielec. Chłopak odwrócił twarz w jego stronę. Zawsze jasne stalowe oczy lśniły teraz z furii. Jego twarz była pochlapana świeżą krwią Pottera.
-Ty też chcesz dostać w ryj? Co Weasly?
Te słowa wysyczał z wściekłością.
-Panie Malfoy. Proszę już przestać bić Pottera. Dostał tyle ile na to zasłużył.-cichy i opanowany głos dyrektora od razu uspokoił Ślizgona.
Nagle wyprostował się a jego wzrok słuch i każdy zmysł stał się wytężony. Jeszcze raz walną go w twarz plując mu na twarz. I opuścił pokój pozostawiając Gryfona całego we krwi.

-Profesorze!? Co ja mam teraz zrobić? -spytał cicho blondyn zmywając ze swojej twarzy krew. Łzy płynęły mu po policzkach. W życiu nie przypuszczał ,ze tak bliska mu osoba jest w stanie go zdradzić.
-Draco. Myślę ,że jest jedyne rozwiązanie na ten problem. Musisz porzucić pannę Granger. Przy okazji uchronisz ją od straty dziecka. Nie ważne czy twojego czy też panna Pottera.
Ta myśl zdawała się najbardziej sensowna. Musiał ją zostawić za zdradę trzeba zapłacić. Nie ważne jaką cenę.
Pokój Dubmledora opuścił z ciężkim sercem. Udał się do Malfoy Lunar. Nie miał zamiaru powracać do swojej żony. Przez jaki czas? Nie miał pojęcia.

*

Kasztanowłosa obudziła się wczesnym rankiem. Zadowolona i szczęśliwa. Wczorajsza romantyczna kolacja poprawiła jej humor. Tak mocno ,że zdecydowała się iż oznajmi swojemu ukochanemu, że jest w ciąży. Wstała powoli, przeciągając się. Zrzuciła z siebie kołdrę i otworzyła powoli zaspane oczy. Jej wzrok wyłapał białą zgniecioną kartkę leżącą na podłodze. Nachyliła się lekko po nią. Od razu rozpoznała swój list do Harrego. Przeraziła się. Podbiegła do szafek z rzeczami Dracona. Wszystkie puste. Obeszła cały domek nawołując ukochanego. Żadnej odpowiedzi ,żadnego zdjęcia. Nawet małej głupiej skarpetki nie znalazła po nim. Było tak jakby nigdy go nie było. Dzwoniła po pięćdziesiąt razy na jego numer. Za każdym razem włączała się poczta głosowa. Dostawała powoli paranoi. Przeczytała kilkanaście razy list ,który napisała do Wybrańca. Nie znalazła w nim nic co by mogło tłumaczyć zachowanie jej męża.
Dowiedziała się ,ze jej ukochany pobił bardzo mocno Pottera. Wywoskowała ,że Draco sądzi iż Hermiona jest w ciąży z Złotym Chłopce. Bardzo śmieszne.

*

Przez następne miesiące dziewczyna siedziała w domu Wesleyów. Każdy o nią dbał i nie pozwalał się jej przemęczać. Jej brzuch coraz bardziej zaokrąglał się. I od czasu do czasu czuła lekkie kopnięcia dziecka w swoim łonie. Niestety mimo całej opieki jej najbliższych. Dziewczyna nie mówiła nic prócz kilku słów na co dzień. 'dzień dobry, tak, nie ,ok, dobrze, dobranoc'. Nie chodziło o żadne ograniczanie. Po prostu nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Najczęściej siedziała sam w pokoju i mówiła sama do siebie. A w prawdzie mówiąc do swojego dziecka. Nie wiedziała czy to będzie dziewczynka czy chłopiec. Ale była pewna w stu procentach że to jest dziecko jej i Draco.
Nastąpił dzień rozwiązania.  Podczas obiadu razem z przyjaciółmi siedziała przy stole. Po nogach popłynęło coś ciepłego. Poczuła pierwszy skurcz. Jej przerażenie wymalowało się na twarzy. Ona rodziła.

*
Malfoy od opuszczenia swojej żony kręcił się po kraju bez wiadomego powodu i celu. Nie dostał żadnego zadania od Czarnego Pana. Jego władca był wyraźnie zły na to iż opuścił swoja żonę. Nie miał teraz skąd wziąć dziecka.
Wyjechał z kraju do Hiszpanii. Musiał ochłonąć. Minął już rok i pięć miesięcy od jego rozstania z dziewczyną. Obliczając to wszystko dziecko Hermiony miało już rok i pięć miesięcy. Chłopak wyjechał do pięknego południowego państwa aby pozwiedzać i odwiedzić swoich rodziców którzy aktualnie czerpali z korzyści tak wielkiego majątku. Na szczęście nic nie wiedział o swojej ( wciąż żonie) Hermionie. Miał zamiar spędzić miły urlop nie przejmując się żadnymi sprawami. Miał tyle szczęścia w 'nowym' świecie ,ze każdy mógł mu zazdrościć. Niestety nie miał tego czego najbardziej na świecie pragnął. Swojej kochanej żony. Nie tworzył już z nią rodziny. Nie wiedział ,ze jego żona urodziła jego dziecko. Nie dziecko Harrego ja przypuszczał. Nie wiedział iż piękny chłopczyk o jasnych platynowych włosach i ciemnoniebieskich oczach wpatruje się w zdjęcie oprawione hebanową ramką, a jego mama głaszcze go lekko po głowie mówiąc ,że będzie dobrze.

*
Kasztanowłosa urodziła przesłodkiego maluszka. Nikt się nie dziwił w końcu urodę odziedziczył po swoim ojcu. Chłopczyk miał blond włosy i piękne ( ciemne) błękitne oczy. Od samego początku był spokojny i nie płakał. Jego nosek bardzo przypominał kształtem nos Hermiony. Wyjechała do Hiszpanii wraz ze swoim synkiem który miał już prawie półtora roku. Chrzestnym został Fred a chrzestną Luna. Mały szkrab rósł tak szybko ,że nie nadążała kupować mu ubranek. Ponieważ skończyła już Hogwart dostała pracę w Ministerstwie. Jako bardzo dobra pracownica dostała urlop. Bo w końcu ile czasu może zostawiać synka pod opieką państwa Wesleyów? Przez siedemnaście miesięcy ani razu nie narzekała na to ,że jest jej źle. Niestety gdy kładła się wieczorem spać płakała do poduszki. Wspominając nie dość dawne czasy gdy jej mąż leżał koło niej i wyznawał jej miłość z głębi serca. Gdy obiecywał jej że nigdy jej nie opuści. Ale niestety. Słowa poszły w zapomnienie. I musiała się z tym pogodzić. Jej najukochańszy synek już chodził. Ciekawski świata jak nikt inny na tej ziemi. Każdą drobinkę, każdy kamyczek musiał wziąć do rączki i dokładnie zbadać. Przez pierwsze dni gdy narodził się chłopczyk była bardzo przygnębiona. Oczywiście byli przy niej znajomi ale nie było Draco ,który trzymał by ją za rękę podczas gdy rodziła. Nie było go gdy po raz pierwszy przewijała malucha.
-Tristan chodź do mamy -zawołała małego chłopca. Słodziutki blondynek podbiegł do niej łapiąc ją za rękę. Wysiedli z samolotu. Hermiona chciała przyzwyczaić swojego syna także do świata czarodziei ale także do świata mugoli. Zmniejszyła bagaże zaklęciem  i włożyła je do torebki. Hiszpania zawsze kojarzyła jej się z wakacjami. Prawie co roku przyjeżdżała tu do swojej ciotki. Kochała te powietrze, plaże i mandarynki. A poza tym obiecała pokazać małego synka. Wszyscy zastanawiali się  nad  nietypowym imieniem blondynka. Tristan znaczyło 'smutek'. Słowo kojarzyło się z Persją. Nie wiedziała czemu tak nazwała chłopca. Tristan Malfoy. Czy raczej Tristan Draco Malfoy. Dała mu także drugie imię. Kochała wciąż swego męża. Mimo okrucieństwa jakie uczynił zostawiając ją samą z tymi problemami. Ale miała wciąż nadzieję ,ze kiedyś go spotka i wszystko sobie wytłumaczą. Lecz nie wiedziała czy będzie chciała go słuchać.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Przepraszam ,ze tak przyśpieszam :) teraz zacznie łączenie się wszystkich faktów ,nagłych wypadków i zagadek. Czekam na komentarze :) i pozdrawiam serdecznie moja kochaną Edytkę ;* i Patrycję ( czekam bardzo na słowa opinii od Pati ) :) :) :)

niedziela, 26 maja 2013

* [ 6 / 2 ]

Gdy weszli do lasu na sercach od razu zapadło jakieś dziwne znużenie i strach. Trzymali różdżki w pogotowiu. Na początku wszyscy trzymali się obok siebie, Ron koło Harrego, Hermiona z Malfoyem. Blaise cały drżący na ciele uczepił się ramienia Pansy. Dziewczyna mimo oporów też czuła strach i pozwoliła chłopakowi trzymać ją za rękę. Po dziesięciu minutach zaczęli się rozdzielać. Mimo głośnych protestów Rona ,Złoty Chłopiec zostawił go samotnego. Od razu swój wzrok zwrócił w stronę Hermiony idącej wraz ze Ślizgonem. Malfoy rozpoznając zamiary rudzielca sykną tylko cicho.
-Nawet o tym nie myśl Weasly!
-Ale…
-Żadne ale i zejdź mi z oczu jeżeli nie chcesz dostać słodkiej avady w ten pusty rudy łeb!!!
 -Herm - popatrzył błagalnie na swoją przyjaciółkę. Ale ona podzielała zdanie swojego męża. ( O dziwo ostatnio zaczęła się z nim zgadzać prawie we wszystkim)
-Nie Ron, musisz sobie sam poradzić
Zdenerwowany rudzielec odwrócił się na pięcie i wszedł w gęstwinę lasu.
Nie wiedzieli ile już szli ale jak dotąd nie spotkali żadnego niebezpieczeństwa. Ani chimery ani niczego. Draco spojrzał na zegarek ,wskazywało na to ,że szli już dobrą godzinę.
-Draco!- Dziewczyna jęknęła mu do ucha. Spojrzała na nią. Dotknęła jego ust i pocałowała namiętnie. Zaśmiał się cicho. Sceneria nie sprzyjająca na świetny seks. Ale jego ukochana tak namiętnie całowała jego usta ,że nie mógł się oprzeć swoim fantazjom. Rozplótł jej warkocz a kasztanowe włosy spływały na plecy. Zastanawiał się z kąd dziewczyna bierze tyle chęci na seks. Oczywiście nie przeszkadzało mu to. Wręcz przeciwnie.
 Kochał swoją żonę najbardziej na świecie. Całowali się namiętnie ocierając się swoimi ciałami. Chłopak przycisną Hermionę do drzewa łapiąc lekko jej udo i pociągając ją do góry. Jego penis zaczynał powoli się podnosić na co dziewczyna zareagowała jeszcze bardziej ochoczo. Dotykając i pieszcząc erekcję przez materiał spodni. Nie obchodziło ich to ,że ktoś mógłby zobaczyć wybuch namiętności.
Nagle i niespodziewanie poczuł głębokie ukłucie i poczuł rozdzierający ból.
-Cholera Miona! Co ty wyprawiasz?!
Dziewczyna stała z małym nożem w ręku, był umazany krwią Ślizgona. Jego ręka krwawiła mocno. Dziewczyna stała z dziwną miną na twarzy. Jej oczy były nieobecne. Jakby to nie była ona.
-Miona! Do cholery! Co ci jest? Miona?!!!- Krzyczał głośno potrząsając ją z całych sił. Popatrzył się w jej oczy. IMPERIO ,pomyślał. Ktoś tu jest.
-Pansy! Wyjdź zza tych krzaków !- Zero odpowiedzi. Wiedział ,że ta oślica tam jest.
-Crucio!- Szepnął cicho kierując różdżkę w krzaki. Nagły wrzask, wiedział była tam. Tyle ,że nie był to głos dziewczyny. Podbiegł do zielonych krzaków. Nikogo tam nie było ale słychać ciche jęki bólu. No tak Złoty Chłopiec. Jednym ruchem zdjął pelerynę niewidkę.
-Potter! –Wysyczał. Podbiegła do niego Hermiona ,która wybudziła się jakby z transu.
-Petrifikus Totalus
Ciało Pottera zesztywniało a chłopak nie ruszał się.
-Draco! Co się stał!?
Spytała przerażona odrzucając od siebie nagle nóż który dzierżyła w ręku, spoglądając na ranę Ślizgona.
-Ten czubek rzucił na ciebie Imperio.
-Harrry?- Krzyknęła przerażona. Chłopak przytulił ją do siebie. To co zaczęli skończą po turnieju.
Usłyszał cichy trzask łamanych gałęzi.

Są tu!

Świeża krew!

-Hermiono! Mimo tego czy byłaś pod zaklęciem czy nie, ale jesteś genialna! Testrale przyciąga świeża krew.
-Ale ich nie widzimy, co nam z tego?
-Musimy poczekać. Same podejdą.
Chłopak nie mylił się po piętnastu minutach dziwne oślizgłe i mokre zwierzęta podeszły do chłopaka dotykając szorstkim językiem ranę. Blondyn starał się nie wzdrygnąć. Lekko i bardzo powoli wymacał grzywę zwierząt i położył dłoń dziewczyny na karku niewidzialnych dla nich zwierząt. Szybko oswoiły się z dziewczyną.

Dolecieli na metę jako pierwsi. Przesiedzieli jeszcze całą godzinę czekając na pozostałych uczestników. Turnieju. Największe jednak zaskoczenie wzbudziło to ,że Chłopiec – Który – Jednak – Musiał – Przeżyć wrócił cały pokiereszowany. I z siniakiem pod okiem (nie ma dziwne) oberwał ze trzy razy od Ślizgona ,który dał mu do zrozumienia co go czeka jeżeli jeszcze raz tknie jego żonę. I do w dodatku w tak perfidny sposób. Niestety nie wiedział jakie poczynania będą miały miejsce w następnych tygodniach.
-BRAWO, BRAWO –Krzyczał stary dyrektor. Był całkowicie zadowolony z Hermiony.

Nagrody rozdane (tzn. punkty dla domów) 1 miejsce zdobyła Hermiona i Draco zdobywając po 250 pkt dla swojego domu. Następnie Pansy z Nevillem ( O dziwo wkroczyli na metę trzymając się za rękę) . Niestety mimo tego zadowolenia Draco dowiedział się ,że mopsica nie zrezygnowała z walki o niego. Ale miał to serdecznie w czterech literach. Następne zadanie było trochę trudniejsze. Ale nie dowiedzieli się jeszcze wszystkiego. Podobno jeszcze nie teraz.
Wniósł do domu na rękach swoją żonę. Oboje byli zmęczeni a w dziewczynie pękało serce bo została zdradzona przez swojego najlepszego przyjaciela. Wciąż pytała Draco dlaczego on tak postąpił. Czemu rzucił na nią zaklęcie? Ślizgon obiecał sobie ,że niedługo się z nim za to policzy. Nie ważne czy wyjdzie mu to na dobre czy też nie... Położył ostrożnie ukochaną na sofie. Spojrzał powoli na swoje rozcięcie na ręku. Niech się goi normalnie pomyślał. Może i jego skóra była nieskazitelna ale nie chciał zapominać skutków tego co wydarzyło się w lesie. Wiedział ,że Potter słono za to zapłaci.
-Sir, ojciec panicza przybył na spotkanie. –Powiedział Zgredek kłaniając się nisko. Jego najmilsza zasnęła.
-Ojcze, witaj. Co Cię sprowadza? – Spytał blondyn stojącego przy kominku mężczyzny. Lucjusz Malfoy odwrócił się do syna z wyraźnie zatroskaną mina.
-Czarny Pan ma dla Ciebie misję.- Chłopak spią się cały.
-Jakie?
-Potrzebne mu dziecko. – Powiedział srebrnowłosy z wyraźnym obrzydzeniem na twarzy.
-Dużo jest dzieci, mogę mu zdobyć jakie tylko chce i …
Mężczyzna nagle mu przerwał. Jego twarz wyrażała chyba wszystkie złe emocje. Podszedł bardzo blisko i dotknął jego ramienia.
-On chce dziecko…Hermiony i Twoje…



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo chciałam przeprosić Patrycję ...trochę mi było przykro że nie zaciekawie Ci się czytało.... mam nadzieję ,że ten post bardziej przypadnie Ci do gustu :)
POZDRAWIAM wszystkich :* i czekam na komentarze :)

sobota, 25 maja 2013

* [ 6 / 1 ]


Obudziła się w ciepłym łóżku ,całkiem naga wtulona w tors swojego ukochanego. Draco już nie spał lecz patrzył na Hermionę z zmiłowaniem. Błękitne oczy iskrzyły się w świetle słońca wychodzącego zza okna. Minęło już trzy dni od ich ślubu. Każdej dzień przeżywali w jak największej miłości. Każda noc była jakby po raz pierwszy łączyli się cieleśnie.
No ale nadszedł dzień pierwszego zadania. Turniej zaczynał się o 11.

-Która godzina?- Spytała się cicho. Chłopak pogładził delikatnie jej twarz i odgarną kosmyk włosów z policzka.

-Wcześnie jeszcze, zostało dużo czasu do Turnieju. Chcesz pozwiedzać dom?

Od pierwszego przyjazdu do Domus Lunar a raczej Malfoy Lunar bo tak bardziej jej pasowała nazwa, nie miała ‘czasu’ zwiedzać domu. Właściwie miała czas ale całkowicie poświęciła go swemu mężowi. Zaraz na drugi dzień po weselu do domu przyszło kilka paczek z jej pamiątkami z domu rodzinnego. W końcu chciała stworzyć tu miejsce idealne dla ICH rodziny.

-Z chęcią –odpowiedziała mu całując go w policzek.
 Wstała powoli z łóżka. Jej nagie ciało nie było już tylko po to by go pożądać tylko by je kochać. Wiadomo jako małżeństwo nie kryli się ze swoją nagością. Żadnemu z nich nie przeszkadzało to ,że chodzą półnadzy po domu. W końcu to ich dom.
Ślizgona najbardziej przerażało jednak to ,że mieszkają w bardzo bliski pobliżu domu państwa Parkinson i ku jego niezadowolenia są niebezpiecznie blisko Pansy. Wiedział ,ze jego przyjaciółka nie odpuści mu. Mimo iż ma już żonę. Nawet gdy miał dzieci z Hermioną ona nie dałaby za wygraną. A gdy już mowa o dzieciach. Są ledwo po ślubie, nie chciał na razie tego tematu drążyć. Nie wiedział czy jego ukochana zgodziłaby się na dziecko. Tak szybo. Draco nie znał się aż tak dobrze na dziewczynach. Czasami miał piękne sny w którym Hermiona trzyma małego blondynka z błękitnymi oczami i noskiem takim jak mama. Ale na razie mógł tylko sobie śnić. Chociaż Hermiona wbrew obawom męża bardzo pragnęła dziecka. Ale bała się wspominać o tym. Wciąż pamiętała jak prefekt odnosił się do dzieci w Hogwarcie. Czy tak miałoby być tez w ich domu? Nie raczej by na to nie pozwoliła.

-Choć ze mną –powiedział czule blondyn i pociągnął ją ze sobą na korytarz. Ubrana tyko w biały szlafrok dziewczyna nie opierała się poczynaniom jej ukochanego. Draco wprawdzie też nie był ubrany zbytnio. Błękitne spodenki i nagi tors. Wyszli na biały korytarz. Na marmurowej posadzce leżał zielono czarny widać było, ze dom należy do Malfoyów.
Przeważały kolory zieleni, czerni a razem z nimi doskonale komponowała się biel. Nadając pokojom swojego specyficznego uroku i pewnej tajemniczości. Dziewczyna będąc tu już trzeci dzień widziała jak można pięknie tworzyć pokoje które dotychczas stoją puste i przez nikogo nie używane. Jeden szczególny pokój ,który wpadł jej w oko. Pomalowany na delikatną zieleń. Błękitny dywan. Już widziała w rogu pokoju mały tapczanik (sofę) raczej ciemno zieloną. Dębowe biurko, pudełko z zabawkami ,dębową szafie na ubrania. Marzyła o pokoju dla dziecka.

Młodzieniec prowadził ją za rękę do kuchni. Na stole stały przeróżne potrawy przygotowane przez skrzaty. Lecz żadnego nie było widać. Draco odsuną hebanowe rzeźbione krzesło pozwalając dziewczynie usiąść. Sam zaś siadł naprzeciwko dziewczyny.

-Poradzisz sobie z dementorem? –Spytała wkładając małego pomidorka do ust.
-Pewna piękna królowa nauczyła mnie zaklęcia.
-Hm…królowa?
-Owszem, piękna królowa.
-Mam się czuć zazdrosna? –Zaśmiała się dziewczyna znad kieliszka wina.
-Być może – Uśmiechnął się drapieżnie.
-Znając twój gust do kobiet to muszę być zazdrosna.
-Mój gust do kobiet? Czy jest z nim coś nie tak?
-Zwarzajac na to z jaką brzydota się ożeniłeś to tak.
-Chciałaś powiedzieć pięknością?
-Mniej więcej.

Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek przerywając ich słodka rozmowę. ‘Zabiję po prostu’ pomyślał Draco. I przywołał Strączka.
-Sir, Panna Parkinson przyszła z wizylotą.
-Z wizytą ,z wizytą- poprawił go Malfoy.
‘Och tym bardziej zatłucze dziewczynę’ co jej się tak nagle na wizyloty zebrało? No tak cała Parkinson. Nigdy nie odpuści, widać że Ślizgon.

Hermiona stwierdziła ,że koniecznie musi zobaczyć reakcję Pansy na ich widok. Blondyn zadowolony z tego ,że jego żona raczyła mu towarzyszyć przy rozmowie z Pansy. Wiedział jaka będzie reakcja młodej Ślizgonki. Jednym ruchem otworzył drzwi, ujrzał przed nimi dziewczynę i ku zdziwieniu małżeństwa stał z nią rudy człowieczek. Yh…głupi Gryfiak wciąż ma złudne nadzieje.
-Witaj Pansy…o Weasly jak miło cię widzieć- powiedział trochę z sarkazmem te słowa. Zza jego pleców dotykając niby nieznacznie jego dłonie wyszła Hermiona. Tym gestem chciał przekazać Pansy ,że Draco jej. I tylko jej. Czarnowłosa dziewczyna skrzywiła się na ten czuły gest. Nienawidziła tej głupiej Granger. Choć już zamężna i pod innym nazwiskiem dla niej była wciąż głupią szlamą. I wciąż wmawiała sobie ,że nazwisko Malfoy może nosić tylko ona.

-Cześć, wejdźcie, wejdźcie.- Zachęciła ich gestem Hermiona. Lecz para ‘gości’ stała wciąż na progu nie mając zamiaru się poruszyć.
-Nie dzięki –tym razem głos zabrała wiewiórka -  Dumbledore nas przysłał. Powiedział ,że za dwadzieścia 11 macie się stawić w jego gabinecie.
-Okej, może jednak wpadniecie na herbatkę?
-Nie naprawdę się śpieszymy. A Draco mogę zamienić z tobą parę słów?
-Oczywiście –powiedział nie wyrażając jakiej kolwiek ochoty na rozmowę. Kasztanowłosa stała wciąż przy nim.
-Na osobności.
Ron deportował się. Więc zostali w trójkę.
-Nie mam tajemnic przed moją żoną mów śmiało.
-Ale naprawdę wolałabym sam na sam. –Draco dobrze wiedział co ta jędza knuje. Dlatego nie chciał żeby zostali sami. Hermiona złapała go czule za rękę i lekko ścisnęła. Sama też się domyśliła co Pansy ma zamiar zrobić. Ta głupiutka dziewczyna wciąż miała nadzieja na odzyskanie chłopaka. Absurd.
-No to może innym razem.- Stwierdziła z przekąsem patrząc z obrzydzeniem na Hermionę.
-Innego razu nie będzie Pansy.
-Jesteśmy sąsiadami więc będzie. –Zdenerwowana Hermiona wyszła zza pleców chłopaka.
-Parkinson uspokój się. Co kolwiek knujesz to pogódź się z tym ,że ja i Draco jesteśmy małżeństwem? Wiec nie wchodź mi w drogę. Jesteśmy małżeństwem i się nie wtrącaj!!! –wykrzyknęła Gryfonka nie hamując swojej wściekłości. nie zatrzymywał jej dobrze rozumiał jej wściekłość.

Siecią Fiuu przenieśli się do ich byłego pokoju wspólnego i podążyli do gabinetu Dyrektora.
-A witajcie ,witajcie moje kochaneczki- zaśmiał sie cicho.
-Hmm....nie miałem okazji wam dać żadnego prezętu ślubnego. bardzo mi przykro. ale mam nadzieję że to zrekompensuje moje opuźnienie. -Wręczył Hermionie piękny zestaw sztućców a Draconowi mały zręczny zegareczek.
-Takie nietypowe te prezęty ale wybaczcie.
-Dziękujemy profesorze- powiedziała Hermiona ze łzami w oczach. nie ma się czemu dziwić kochała Dumbledora jak dziadka (bo na ojca to za stary był). no ale go kochała.
-No dosyć tych ceregieli chodźmy na Turniej.

Stadion stworzony na potrzeby Turnieju był oszolamiajacy. kazdy widz który przybył dostawał specjalne okulary w których mógl obserwować każdy wyczyn 'swojego idola'. cała drużayna była ubrana w ciemno bordowe szaty nie zależnie w jakim domu byli. nikt nie był zadowolony przynajmniej nikt nie liczył na wygrana. mieli trzy godziny na przejście przez Zakazany Las ,pokonać wszystkie dziwne stwory i przyprowadzić na metę ze sobą testrala.zdawało sie nie trudne a jednak wszyscy sie ba;li. jedynie Złoty Chłopiec i Draco Malfoy nie okazywali strachu.
Blondyn przytulił dziewczynę i na oczach samej Parkinson pocałował Hermionę, czule i z pasją. w Ślizgonce zagotowało się.

-Turniej uważam za rozpoczęty!!!! -wykrzyknął Dumbledor.
-Pożegnaj się z szansą na zobaczenie swojego męża wredna szlamo -powiedziała Parkinson przysuwając się do Miony sycząc jej w ucho jak wąż.
-Tylko go tkniesz a zareczam chodźbym miała siedzieć za to w Azkabanie to opłacisz to swoim życiem- zagroziła Hermiona i wyruszyła w głąb Zakazanego Lasu trzymając się za rękę ze swoim ukochany.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oj Jeju Jeju :D akcja sie rozkręca, ciekawa jestem co wam mój mózg zgotuje :D
zapraszam do lajkowania stron
http://www.facebook.com/pages/Nawet-m%C3%B3j-zwierzak-wie-kto-to-Harry-Potter-Mugolu/178802782269557


http://www.facebook.com/dramione29

http://www.facebook.com/pages/Magic-can-do-everything/312702085515877

http://www.facebook.com/pages/Niech-Ci%C4%99-Dementor-Cmoknie/101907993298101


Czekam na liczne komentarze :D :) i pozdrawiam wszystkich :*

czwartek, 23 maja 2013

* [ 5 / 3 ]


-Mogę prosić do tańca moją synową? –Lucjusz Malfoy skłonił się lekko. Jasne stalowo-szare tęczówki (takie same jakie miał Draco) wpatrzone były w jej jasne oblicze. Skinęła lekko głową na znak zgody. Arystokrata objął dziewczynę w pasie i przyciągną do siebie. Zaczęli tańczyć w rytm spokojnej piosenki.
-Nigdy nie spodziewałem się ,ze mój syn wybierze taką wyjątkową dziewczynę jak ty Hermiono. –Rzekł.
-Bardzo miło mi to słyszeć z twych ust Ojcze- po raz pierwszy odezwała się do niego jakby był jej prawdziwym rodzicem. Najbardziej dziwiło ją to ,że arogancki i wyniosły (dupek) ojciec jej męża jest w stanie być tak miłą osobą.
Resztę tańca spędzili nie odzywając się do siebie. Gdy zabrzmiały ostatnie nuty melodii Lucjusz ukłonił się przed synową i odszedł czynić honory swej pięknej żonie. Na sali nastała cisza. Wszystkie oczy były zwrócone w stronę pary młodej. Jej najlepszy przyjaciel Harry stał razem z Ginny i uśmiechał się promiennie. Jego zawsze zmierzwione włosy dziś prezentowały się bardzo elegancko. Najmłodsza z rodu Wesleyów Ginny stała w błękitnej sukience a włosy miała upięte w ciasny kok. Jasny kolor oczu podkreślała czarna kredka. Nieopodal niej stał Ron z Pansy. Chyba tylko oni na sali nie wyrażali ogólnego szczęścia i zadowolenia z ich ślubu. Hermiona wiedziała ,ze Pansy wciąż darzy Draco jakimś uczuciem a rudzielec wciąż ją kocha. Niestety oboje musieli w końcu zrozumieć że Hermiona i Draco to małżeństwo. Rozglądała się po sali. Jej rodzice, rodzice Dracona, Wiktor Krum ze swoją dziewczyną, nauczyciele z Hogwartu. Nawet stary nietoperz otrzymał zaszczyt bycia na ich weselu. A wyglądał i prezentował się milion razy lepiej niż w szkolnych murach.
-CISZA! –Krzyknął ktoś nagle a jego głos brzmiał jak z mugolskiego głośnika. Cała sala nagle zamilkła. Stary Dumbledore stał na środku sali i uśmiechał się mile.
-Dzisiaj mamy wspaniały dzień, czy raczej już wieczór biorąc pod uwagę pogodę za oknami. No więc jak wiemy nasza para młoda uraczyła nas już swoją obecnością i musi już iść. –Dziewczyna spojrzała na twarz swojego męża pytającym wzrokiem.
-Nie martw się- szepnął jej do ucha. Zanim dokończył te słowa w całym pomieszczeniu zatrzęsło się od gromkich braw i krzyków radości. Draco prowadził swoją wybrankę za rękę. Przeszli przez drzwi. Na dworze czekała ich piękna biała limuzyna. Otworzył drzwi i wskazał gestem by Hermiona weszła.
Samochód odpalił zza okna widziała jak cała jej rodzina macha. Na ustach wszystkich pojawiły się uśmiechy ( ale nie u Pansy i Rona ).
Jechali dość szybko. Za oknem migały drzewa.
-Dokąd jedziemy?
-Zobaczysz kochanie- rzekł czule chłopak i pocałował ją w usta.
Nawet nie zauważyła jak szybko pokonali trasę. Skojarzyła fakty i stwierdziła ,że samochód był świstoklikiem. Pomógł wysiąść dziewczynie z samochodu. Stanęła opierając się lekko o swojego męża, piękno domu ją przeraziło w pozytywnym słowa tego znaczeniu. Brązowy dach, białe ściany, brązowe kolumny. Taki zamek po prostu.
-Witam Cię w Domus Lunar Hermiono.
-Księżycowy dom. Piękna nazwa.
Złapał ją nagle na ręce ,dziewczyna trochę zdziwiona ale z uśmiechem na ustach wtuliła się w jego ramię. Niósł ją z 50 metrów do samych drzwi. Nagle mahoniowe wrota do zamku otworzyły się a po obydwu stronach stały domowe skrzaty. Ślizgon przekroczył próg niosąc pannę młodą. Postawił Hermionę delikatnie na podłodze jakby była z porcelany. Spojrzał na skrzaty które od razu ukłoniły się im.
-To wasza nowa pani.- Rzekł poważnie Draco. –Macie się jej słuchać co kolwiek wam każe zrobić, macie o nią dbać o królową i spełniać każdą jej zachciankę, zrozumiano?
-Tak, sir- odpowiedziały jednomyślnie skrzaty.
-Przedstawię Ci wszystkie po kolei. Mrużka, Sesil, Strączek i Zgredek którego już znasz.
-Zgredek? Co on tu robi?
 -Zatrudnił się. Koniecznie chciał służyć panience Hermionie i paniczowi Malfoyowi.- Odpowiedział skrzat kłaniając się nisko parze.
-No dobrze już dobrze. Przygotowane wszystko? –Spytał Draco spoglądając na wszystkie skrzaty.
-Tak ,sir- odpowiedziały chórem.
-No to zmykać- zaśmiał się blondyn. Wziął lekko swoją żonę za rękę. Ona patrzyła dokładnie na wszystko co znajdowało się w wielkiej rezydencji. Nagle poczuła zapach rumianku. Jej partner zawsze tak pachniał. Gdy przytulała się do niego czuła zapach rumianku i czasem lawendy. Kochała jego ciało każdy najmniejszy fragment.
Popatrzyła przed siebie. Wielki pokój czerwonawo biały. Usypany różami i przystrojony rumiankiem. Sceneria taka sama jak w ich pamiętna, namiętną noc w pokoju życzeń. Tylko tym razem przy ścianie stało wielkie łoże z baldachimem.
-Podoba Ci się?- Zamruczał jej do ucha ukochany.
-Jest pięknie.
-Co sadzisz o wspólnej kąpieli?
-Znakomity pomysł- szepnęła ledwo dosłyszalnie.

OSTRZEŻENIE!!!!
Chyba nawet wiecie przed czym!!! Chcesz czytać tekst erotyczny? Śmiało wchodź jeżeli nie to lepiej opuść tę stronę!!!

Zdejmował lekko jej biała sukienkę. Nie chciał jej zabrudzić bo to w końcu jedyna suknia która będzie wisiała na wieszaku aż do jej śmierci. Powoli położył suknię na drewnianą szafeczkę. Właściwie półnaga (bo w samej bieliźnie, rajstopach i butach) Hermiona rozpinała powoli drżącymi rękoma guziki koszuli. Jej usta wciąż spragnione bliskości całowały namiętnie skórę kochanka. Powoli zdjął jej biustonosz odrzucając go gdzieś w kąt. Jego dłonie błądziły po jej zgrabnym ciele. Schodził rękoma coraz niżej i niżej. Usta podążały za szlakiem wyznaczonym przez ręce. Hermiona poczuła gorący oddech na brzuchu. Dłonie jej męża zsuwały powoli rajstopy i śnieżno-białe majteczki. Lekko rozpiął rzemyki u bucików dziewczyny. Była zupełnie naga. Jego ŻONA. Tak pięknie to brzmiało. Teraz ona szybkimi gestami pozbawiła go ubrań i stał przed nią młody bóg. Młodszy i przystojniejszy brat Zeusa. Podniósł nagą dziewczynę i wszedł powoli do wanny (a była wielkości basenu). Spojrzał w oczy swojej partnerce. Odczytał z nich dozgonną miłość i oddanie na wieki. Wyjmował jej z włosów jasne spinki. Gdy wyjął wszystkie włosy Hermiony opadły na ramiona. Lekko pofalowane. Wplótł w nie rękę całując lekko szyję. Kobieta wygięła się w łuk gdy poczuła ciepła rękę chłopaka na swoim łonie. Z sufitu zaczęła płynąć na nich przyjemna ciepła woda ale mimo to miał dreszcze na całym ciele. Całował jej piersi, jej brzuch. Nie mogąc się nacieszyć jej bliskością. Młodzieniec zaczął myć dziewczynę kremowym płynem. Ona uczyniła to samo. Dotknął lekko guziczek a woda z wanny nagle zniknęła a oni stali pod samym strumieniem wody płynącym z sufitu (taki jakby prysznic). Wyniósł dziewczynę z łazienki. Krople wody spływały po ich nagich ciałach. Było to w tym momencie bardziej podniecające niż fakt ,że jest im trochę zimno. Nie odrywając od siebie ust zaniósł ja do sypialni. Tam gdzie stało wielkie łoże. Położył delikatnie Hermionę na łóżku i nachylił się nad nią. Oczy iskrzyły się obojgu.
-Kocham Cię. Wiesz o tym? –Spytał szepcząc jej do ucha.
-Tak, wiem o tym.... bo darzę Cię tak samo płomiennym uczuciem.
Wygięła się ponownie w łuk. Ręka Ślizgona błądziła po jej podbrzuszu. Jeden palec wtargną nagle do jej wnętrza. Jęknęła z rozkoszy. Draco poruszał palcem lekko by sprawić, że jego żona będzie jęczeć z podniecenia. Kochał oglądać ją w takim stanie (kochał oglądać ją w każdym stanie) ale w tym właśnie szczególnie. Zniżył się ustami dotykając ustami pięknego trójkącika. Wsunął lekko język i zlizał białe kropelki. Wiedział już jak bardzo jest podniecona. Chciał dać jej tej nocy wszystko. Przysunął się do niej. Jego krocze eksponowało się pięknie (on przecież był piękny).
-Ufasz mi?- Spytał pochylając się nad żoną.
-Tak!!!- Wyjęczał mu do ucha.
Wszedł w nią płynnym ruchem. Nie chciał czynić jej bólu ale wiedział, ze na pewno ja to boli. Dziewczyna zacisnęła ręce na prześcieradle ale nie powiedziałaby przestał. Trochę bolało. Ale ból natychmiast przerodził się w wielką rozkosz.
KONIEC TEKSTU EROTYCZNEGO

Leżeli w łożu przykryci jedynie prześcieradłem, spełnieni i szczęśliwi.
-Draco?
-Tak kochana?
-Czy my będziemy tu mieszkać? –Spytała dziewczyna patrząc w błękitne oczy męża.
-Tak. Dumledore zgodził się na to byśmy jako małżeństwo mieszkali po za szkoła. Na lekcje będziemy się przetrasportowywać siecią Fiuu....Dyrektor stwierdził ,że należy nam się spokój.
-Cieszę się. Naprawdę mi się tu podoba.- Powiedziała dziewczyna całując go lekko w usta.
-A mi się podoba ,ze ten dom będzie miał taką wspaniałą panią.
Wtulili się w swoje ciała. Ciesząc się swoją obecnością. Nie myśleli o tym ,ze jutro (no raczej dzisiaj) czeka ich wiele ćwiczeń przygotowujących do turnieju. Byli Małżeństwem. Ona była Hermioną Malfoy jego najdroższą Hermioną.




Znów poniosła mnie fantazja. Ale uwielbiam ich miłość. Nie ważne jaka, tą cielesną czy duchową.
Czekam na komentarze i wasze opinie :)
Zapraszam do lajkowania stron które pomagają mi w promowaniu mojego bloga za co jestem im bardzo wdzięczną :*


DRAMIONE PL

http://m.facebook.com/funclub.dramione?refid=12

NA PEWNO NIE JESTEŚ MOIM HORKRUXEM?

http://m.facebook.com/napewnoniejestesmoimhorkruxem?refid=12

Tu macie moją stonkę pisarza bloga :)

http://m.facebook.com/dramione29?refid=5

HEJ, POTTER, JAK TAM TWOJA BLIZNA?

http://m.facebook.com/profile.php?id=188078277982443&refid=5

GINNY AND DRACO
http://m.facebook.com/profile.php?id=167510030075791&refid=5

I moja stronka :)
http://www.facebook.com/dramione29
zapraszać mnie na fb żebym mogła was informować o nowych rozdziałach
http://www.facebook.com/jowita.antoniewska
To na razie tyle :)

środa, 22 maja 2013

* [ 5 / 2 ]


Mam bardzo dobrą wenę dzięki nieoczekiwanym komentarzom przy ostatnim poście:)  



Poczuł czyjąś ciepłą dłoń na swoim policzku. Ktoś głaskał delikatnie jego twarz. Odwrócił się w bok i ujrzał Hermionę. Pocałowała go w usta i przegarnęła mu włosy.
-Wstawaj śpiochu! Ruszaj swój święty tyłek bo zaraz mamy ważne ćwiczenia- szepnęła mu zmysłowo do ucha. Złapał ją szybko za ramię a dziewczyna upadła na łóżko śmiejąc się głośno.
-Mam ochotę na inne ćwiczenia- szepnął namiętnie i pocałował ją przeciągle w usta.
-Nie dzisiaj, seksiarzu mój.
-No proszę –szepnął cichutko i pociągną ją na siebie. Siedziała teraz na jego udach ,opierając się na rękach całując czule jego usta. Oboje czuli się jak małżeństwo. Bez żadnej białej sukni, zbędnych papierków i dziwnych podpisów. Lecz w magicznym świecie do ‘małżeństwa’ brakowało obrączek i zaświadczenia z Ministerstwa Magii o tym ,że ich związek został ‘skonsumowany’. Draco wiele razy zastanawiał się jakby zareagował jego ojciec na temat małżeństwa jego i Granger. No po wczorajszym wieczorze nie będzie wyjścia i jest zmuszony powiedzieć o tym rodzicom. Nie bał się ich reakcji. Jego rodzice patrzą na pieniądze. Nie ważne czy szlama czy też nie Lucjuszowi zawsze chodzi o zyski i zdobycie jak najwięcej forsy. Choć Draco był przekonany ,ze matka będzie miała inne dobre intencje niż tylko forsa. Na razie nie chciał tym stresować Hermiony , więc postanowił milczeć.
-Gdzie będą ćwiczenia?- Spytał Draco.
-W pokoju życzeń.- Powiedziała dziewczyna rumieniąc się nagle na wspomnienie wczorajszego wieczoru.
-Hmm....Zgadzam się- szepnął jej do ucha. Powoli zeszła z niego dając mu całusa i zbiegła po schodach na dół do pokoju wspólnego.
-Przyjdź zaraz na śniadanie!- Krzyknęła.


*

Szli powoli rozmawiając o wielu sprawach. Wszyscy ,którzy ich mijali spoglądali na nich dziwnie. Draco zapatrzony w Hermionę , a dziewczyna z Gryffindoru rumieniąca się na każde słowo Ślizgona było niespotykanym zjawiskiem w tej szkole. Zwłaszcza taka para jak Draco Malfoy i Hermiona Granger. Siedząca nieopodal dziewczyna na parapecie przyglądała im się bardzo uważnie. Pansy Parkinson uważała ,że Draco jest ‘jej’ i nie mogła pozwolić by głupia szlama zabrała mu jej miłość. Domyśliła się ,że Hermiona i Draco złożyli między sobą cielesną obietnicę więź którą można zerwać tylko przez prawdziwą także cielesną zdradę. Pansy miała po swojemu genialny plan i zamierzała go wprowadzić do życia zaraz następnego dnia. Wiedział ,że młodzi przyjaciele Hermiony na pewno jej pomogą.

Weszli razem do pokoju. Nie było już śladu po wczorajszej scenerii. Srebrno-czarne ściany dawały bardzo poważnego wyglądu. W sam raz do ćwiczeń pomyślała Hermiona.
Trzy godziny minęły bardzo szybko. Ślizgon nie poddawał się wcale.
-Przypomnij sobie jakieś najlepsze wspomnienie.!- Krzyczała na niego Hermiona. Najpierw szukał je w kręgu rodziny potem szkoły przyjaciół.
-Mam!- Krzyknął nagle podekscytowany młodzieniec. Z kufra wypłynął bogin pod postacią dementora. Chłopak z całych sił wytężył swój umysł i krzyknął.
-Expecto Patronum! –z jego różdżki wystrzeliły błękitne promyki a po pokoju zaczął lecieć błękitny smok. Jego łuski lśniły się błękitnym blaskiem.
-Smok? Jakie miałeś wspomnienie? - Spytała dziewczyna rumieniąc się po uszy.
-To nie było wspomnienie. To jest teraźniejszość. A tą myślą jesteś Ty Hermiono.- I złapał mocno dziewczynę w objęcia tuląc ją do siebie jak najmocniej. Pocałowała go czule w usta.

Z WĄTKU O PANSY:
Dziewczyna o czarno-brązowych włosach szła w stronę rudego chłopaka. Musiała przyznać ,że nienawidziła wybrańca ale jego kolega był bardzo intrygującą osobą. Podeszła do niego powoli i z zaskoczenia objęła go w pasie całując go w policzek.
-A to TY Pansy.- Westchnął Ron a jego grymas twarzy nie wyrażał żadnych pozytywnych uczuć.
-Ni cieszysz się? –Spytała Ślizgona udając zawiedzioną.
-Cieszę się, cieszę.- Odpowiedział Ron.
-Słuchaj mam wspaniały pomysł.
-Na co?
-Ty chcesz żeby szla....Hermiona- poprawiła się szybko ze swojego błędu- żeby Hermiona wróciła do ciebie?
-No tak...Ale co to ma do rzeczy?
-Ja chcę żeby Dracuś wrócił do mnie. Wiec mam plan ale potrzebna mi twoja pomoc.
-Ym... No nie wiem... a pytałaś Harrego o to?
-A po co mam go pytać?- Jęknęła oburzona Pansy.
-Będzie zły. I Malfoy też jeżeli się dowie co zrobiłaś.
-Po Amortencji nie będzie miał czasu na myślenie.- Zaśmiała się donośnie, a Ron o mało nie zakrztusił się fasolką ,którą powolnie przeżuwał rozkoszując się smakiem ananasa.
 Dziewczyna prychnęła na jego reakcję odwróciła się i powoli korytarzem zeszła do swojego dormitorium.

*
Minęło dwa tygodnie wśród wielkiej wżawy i przygotowań do ślubu dziwnej i niespotykanej pary.

-Hermiono! Możesz już wejść.- Krzyknął jakiś chłopak. Dziewczyna trochę niepewnie weszła do sali. Jej ukochany załatwił w kilkanaście dni wszystkie sprawy na temat ślubu w świecie czarodziejów. Był pewien zwyczaj wśród tego świata. Para nie miała zaręczyn. Jeżeli do chodziło do połączenia dusz węzłem cielesnej nieskazitelnej miłości było pewne iż odbędzie się ślub. Partnerzy nie poznają dobrze rodziców swojego męża czy żony. Tak było zawsze i tym razem także. Ponieważ w świecie magicznym świecie byli już pełnoletni mogli wziąć ze sobą ślub. Biała suknia dziewczyny, lekko spływała aż do samej ziemi. Piękny kok i wpięte we włosy trzy małe białe różyczki. Fason sukni był najprostszy z możliwych.(taką suknię sobie wybrażam)
 Choć Draco przy zakupie sukni bardzo nalegał na to by była bardziej ozdobiona i świecąca. Ale ostatecznie zgodzili się na wersję Hermiony. Lekko spływała ale jednocześnie ukazywała piękną figurę właścicielki. Szła przy wolnym dźwięku marszu weselnego.

-Czy ty Draco Malfoyu bierzesz sobie za zonę Hermione Granger i przyżekasz jej wieczną miłość oddanie i az do twojej śmierci?
-Tak -szepnął młodzieniec spoglądając w oczy dziewczynie. formuła się powtórzyła a gdy Hermiona powiedziała swoje tak Draco włożył jej na palec złotą obrączkę. dziewczyna ujęła czule jego rękę i uczyniła ten sam gest. wiedziała ,ze po tej przysiedze nie bedzie już Hermioną Granger tylko Hermioną Malfoy. Nikt już nie bedzie mógł zepsuć jej związku.
Ale jej radość nie trwała długo. Przypomniała sobie ,że dokładnie za 3 dni stanął w niebezpieczeństwie pierwszego zadania. Ale teraz chciała nacieszyć się swoim męzem i ich wspólną wolnością. tworzyli nową rodzinę.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czekam na komentarze :) trochę przyśpieszyłam akcję ale po prostu musiałam :) opis dalszych relacji małżeństwa będzie w Rozdziale 5 cz.3 :) jest aktualnie pisany ale dziś go nie wstawie :) jak śadzicie plan Parkinson się uda czy nie? :D piszcie mi w komentarzach :)

* [ 5 / 1 ]


Ten rozdział jest zadedykowany dla wszystkich, POZYTYWNYCH ^^ zboczuszków. Ale najbardziej na dedykację zasługują
JULKA
PATRYCJA
BIJACZKA
Sądzę że bez tych trzech komentarzy nie napisałabym rozdziału 5 bo straciłam jaką kolwiek ochotę na pisanie ponieważ myślałam ,ze nikt tego nie czyta. Ale jednak się udało podniosłyście moją wiarę w siebie ;) za co dzięki Wam i chwała J

Hermiona szła powoli przez korytarz, zmęczona i wyczerpana całonocną pracą. Głupi Snape kazał napisać długie wypracowanie na temat Eliksiru Słodkiego Snu. Nie dość ,ze Snape zadał im prace to jeszcze profesor Sprout kazała napisać jak działają i gdzie można stosować Niuchacze. Nie była ani trochę zadowolona z tylu prac naraz.
-Hermiono!- Przywołał ją jakiś głos z odległego jeszcze stolika Gryfonów. Czarnowłosy chłopiec machał ręką wołając nieustannie dziewczynę. Obok niego siedział Ron Weasly ze skwaszoną miną niewolnika. Podeszła do nich obdarzając swoim promienistym uśmiechem.
-Widziałaś? Widziałaś to?
-No ale co miałam widzieć Harry?
-No weź nie gadaj ,że nie wiesz o co chodzi.
-No nie wiem.
Odrzekła sfrustrowana Gryfonka. Tajemniczy i podekscytowany głos przyjaciela nie ostudził jej podejrzeń. Spojrzała uważnie na niego a potem na rudzielca ,który właśnie pochłaniał porcję owsianki, brudząc przy tym buzię jak małe dziecko.
-No weź Hermiono. Co jak co ale ty to powinnaś wiedzieć jako pierwsza? No ale ,że jakoś chyba dziwnie wyszło ,że ty i ten...
-Malfoy...-Wtrącił się Ron z pełną buzią patrząc z ukosa na dziewczynę. Hermiona zmarszczyła tylko brwi i stała dalej czekając na konkretne wyjaśnienia.
-No wiesz dementorzy. –Wypalił zielonooki spoglądając z powątpiewaniem na nią.
-Ach! Mogłeś tak od razu Harry. No wiem. Było to na pergaminie. Tyle ,ze będzie mały problem.
-Jaki?
Spytali razem zaciekawieni przyjaciele. Spoglądali na nią a dziewczyna rozważała w sercu czy powiedzieć im prawdę.
-Chodzi o to ,ze Draco Malfoy nie potrafi stworzyć patronusa.- Odezwał się miękki dziewczęcy głos. Koło Harrego usiadła Ginny Weasly. Jego dziewczyna i najmłodsza z rodziny państwa Wesleyów. Ron słysząc te słowa zadławił się owsianką i o mało nie wypluł całej zawartości z buzi na swoją siostrę. Harry uśmiechnął się sarkastycznie.
-Ciota...- Powiedział Ron bez zastanowienia. I zaczął się trząść ze śmiechu.
-Bardzo śmieszne!!!
Krzyknęła kasztanowłosa i zmierzyła rudzielca morderczym wzrokiem tak ,że od razu przestał się śmiać i powoli zabrał się za konsumowanie owsianki.
-Wiesz Hermiono to raczej nie nasz problem, bo to nie nasz dom.
-No i co?
-No to ,ze raczej nie mamy zamiaru mu w niczym pomagać.
-Ale on nie umie. Zginie jeżeli spotka dementorów.
-Jednego barana mniej będzie
Powiedział Ron śmiejąc się przy tym.
-Lecz się!
Młoda rudowłosa dziewczyna wstał i objęła przyjaciółkę w pasie. Powolnym i dobitnym głosem zadała jej pytanie.
-To może ty go naucz?
Tym razem Ronald nie wytrzymał i zaczął się krztusić płatkami jednocześnie śmiał się. Gdy trochę się uspokoił spojrzał na przyjaciół.
-Weź Hermiono tylko nie mów ,że będziesz go uczyć....Błagam tylko nie to!
-A wal się Rondlu!
Czarnowłosy wstał i uśmiechnął się do niej. Przytulił ją do siebie głaszcząc jej głowę. Nie chciała płakać bo tym zdradziłaby swoją bezradność wobec całej sytuacji.
-Pomóż mu jeżeli uważasz to za słuszne.
-Tak Miona ,wiemy doskonale ,że przy tobie na pewno sobie poradzi.
-Dziękuję wam... bardzo dziękuję.
Siadła koło Ginny i nałożyła sobie na talerz jajko, kromkę chleba i warzywną sałatkę. Rozmyślała intensywnie nad tym czy pomóc Ślizgonowi. Myśli toczyły wielką bitwę na śmierć i życie.

*

Do sali wszedł Draco, niepewna mina zdradzała jego zdenerwowanie i zdziwienie. Nienaganna postawa i świetnie dobrany strój wyróżniał go spośród wszystkich uczniów. Wiedział i nawet sam to dostrzegł ,że każda panna koło której nie przeszedłby spoglądała na niego czule a jej oczy wyrażały trochę więcej niż ślepe oddanie. Hermiona nigdy nie patrzyła tak na niego bo nie była taka głupia jak tamte. W jej oczach czytał jak z otwartej książki, nie było tam ślepego oddania, zauroczenia czy jakiego kolwiek chorego pożądania. Nie chciała sławy, pieniędzy ani żadnego atrybutu. Jedyne czego pragnęła to jego samego po prostu jego miłości. Ale nie był pewien czy jest w stanie dać jej tą miłość. Oczywiście tego pragną ale jak połączyć pragnienie z nieodzowną naturą Ślizgona? Szedł koło stołu Gryfonów. Patrzył w stronę jego współlokatorki.
-Cześć Draco – Krzyknęła Pansy siedząca ku wielkiemu zdziwieniu przy stole Gryffindoru.
-Żegnam –rzekł Draco nie szczycąc jej swoim spojrzenie. Pomyślał o zadaniu jakie dał mu mistrz Eliksirów. Musi przestać tolerować Hermionę. On chyba zwariował. Przecież on przywódca Slytherinu nie da rady. Uczucie ,które było w nim jest zbyt silne. Siadł koło swojego stołu. Uważnie przyjrzał się swojej zawartości talerza. Nie wyglądało to zbyt apetycznie. Zdawało mu się ,że jest to jakaś ohydna paćka. Czerwona i obleśna. W rzeczywistości była to zwykła galaretka smaku truskawki.
Rozpoczęła się pierwsza lekcja. I co najgorsze było to ,że lekcja eliksirów była zaraz po pierwszej lekcji czyli po wróżbiarstwie. Stara kobieta coś im tam znów gadała bez sensu.

Druga lekcja nastała szybciej niż tego Ślizgon mógł sobie zamarzyć. Stary nietoperz a tak cała prawie szkoła nazywała nauczyciela od lekcji Eliksirów wszedł do klasy. Wszystkie śmiechy i gadania ustały. Bez słowa rozwinął tablicę na ścianie i machną dwa razy różdżką. Nie odzywał się nadal. Wskazał na tablicę ręką i spojrzał groźnie na uczniów. Draco poczuł jak Hermiona zadrżała pod wpływem tego spojrzenia. Oczy Ślizgona zwróciły się do tablicy na której pojawiały się słowa i niewyraźne jeszcze obrazki. Pojawiły się ku zdziwieniu całej klasy serduszka. Kociołek. Niektórzy zaczęli się śmiać pod nosem.
-Co w tym jest śmiesznego panno Parkinson- Zwrócił się po raz pierwszy, bardzo ostrym tonem do uczennicy.
-Nic Panie Profesorze.- Szepnęła przestraszona dziewczyna i zamilkła. Na tablicy ujawnił się cały zapis.
AMORTENCJA
Eliksir miłosny. Wystarczy dodać kilka kropel do napoju danej osoby a zauroczy się ona silnie w tej innej osobie...Bla bla bla bla.
-Niestety ku mojej złości eliksiry będzie od dziś aż do czasu pierwszego zadania będzie prowadził ktoś z tej klasy.
Oczy wszystkich przerażone i bardzo zaciekawione zwróciły się w ułamek sekundy na Snapea. On także patrzył dokładnie na wszystkich jego brwi zmarszczyły się pod wpływem złych myśli. Wyciągną rękę przed siebie. Cała klasa z oczekiwaniem czekała na wyrok.
-Lekcje BĘDĄ prowadzić...-Słowa ‘będą’ podkreślił tak mocno ,ze każda para zadrżała. Tylko Malfoy i Hermiona siedzieli niewzruszeni całym przedstawieniem.
-Lekcje sprawować będą Draco Malfoy i Hermiona Granger!
Wszyscy zamilkli, nikt nie odważył się spojrzeć na parę siedzącą na samym końcu klasy. Hermiona poczuła jak Draco bezwiednie łapie ją za rękę i mocno ściska szukając pocieszenia.


*

Dziewczyna ciągnęła go za rękę w kierunku już coraz bardziej odludnionych korytarzy. Po krótkim czasie zrozumiał dokąd dziewczyna go prowadzi. Do pokoju życzeń. Przez wiele dni próbował go odnaleźć tak jak kiedyś w gromadzie z Umbridge. Bardzo się dziwił zachowaniu młodej Gryfonki. Wydawała mu się teraz jak drapieżna lwica nie mogąca się doczekać spotkania ze swoim partnerem. Przystanęli nagle przy gładkiej kremowej ścianie.
-Pomyśl o jakimś miłym pokoiku.
I zamknęli oczy. Nagle usłyszał ,ze ściana się otwiera. Nie zdążył nic powiedzieć jak poczuł znów rękę Hermiony ciągnącą go ze sobą. Stanęli pośrodku przytulnego salonu. Na środku stała kanapa obszernie ozdobiona koralikami szarego koloru. Nieopodal stał czarny fortepian i małe krzesełko. Barek przy ścianie i łazienka po prawej stronie. Hebanowe drzwi ukazały im wnętrze pięknej łazienki. Róże rozsypane były po całej podłodze a w pokoju panował półmrok ,kremowe świece świeciły się w pomieszczeniu nadając bardzo romantycznej atmosfery. Ślizgon usiadł na kanapie, jego współlokatorka usiadła na jego kolanach patrząc mu głęboko w oczy.

OSTRZEŻENIE!!!
Dalszy tekst zawiera treści erotyczne. Jeżeli chcesz czytać to droga wolna lecz jeżeli nie masz ochoty opuść tę stronę. Za wszelkie urazy na psychice nie odpowiadam :D

Ich wargi połączyły się ze sobą, dziewczyna nieśmiało poznawała od nowa ciało swojego kochanka. Język Ślizgona wtargną do ust dziewczyny wykonując szaleńczy taniec w jej ustach. Jego ręce krążył po jej zgrabnym ciele. Lekko i bardzo powoli tak by nie spłoszyć dziewczyny zaczął zdejmować jej mundurek szkolny. Jego partnerka nie pozostała mu dłużna. Powoli delikatnym gestem zrzuciła z niego garnitur i podczas namiętnych pocałunków rozpinała guziki białej koszuli. Po chwili oboje byli bez koszul. Draco położył się na plecy i przewrócił w bok pociągając Hermionę razem ze sobą. Tak ,że dziewczyna znajdowała się pod nim. Ślizgon opierał się na rękach by nie przygnieść ukochanej ciężarem swojego ciała. Gryfonka dotykała jego torsu swoimi małymi i delikatnymi palcami sprawiając ,że chłopak prawie jęczał z rozkoszy. Poczuła ,że jego ręce zsuwają się coraz niżej. Nagle na jej udzie znalazła się zimna dłoń Draco masując powoli jej ciało. Wygięła się w łuk. Chłopak oderwał się na chwilę od jej ust pozbawiając ją białego koronkowego stanika. Uwalniając dwie krągłe piersi. Dotkną leciutko ustami jednej piersi a z ust Hermiony wydarł się cichy dźwięk ujawniający jak bardzo dziewczyna jest spragniona bliskości chłopaka. Teraz to ona przejęła inicjatywę i ona znalazła się nad Draconem. Jak najczulej rozpięła brązowy pasek od spodni i rozpięła rozporek zahaczając lekko o penisa Ślizgona. Ten aż krzyknął czując niespodziewany dotyk. Powoli zsunęła jego spodnie zostawiając go samych białych bokserkach z zielonym paseczkiem. Nagle chłopak siadł na łóżku i szukając w pośpiechu rozporka od spódnicy całował dziewczynę w usta.
-Nie tak szybko Draco mamy dużo czasu. –Szepnęła mu do ucha. I złapała jego dłonie leciutko kładąc je na swojej pupie. W końcu znalazł upragniony rozporek i rozsunął go. Bardzo powolutku doprowadzając dziewczynę do drżenia zdjął jej czarną spódnicę. Stała przed nim bogini piękność. Niemal Afrodyta. Spojrzał na jej ponętne ciało i objął ją w pasie. Jego erekcja sterczała z bokserek. Dziewczyna spojrzała w dół jego ciała i zarumieniała się bardzo, on zaś oglądał i dotykał jej ciało bardzo drapieżnie. Poczuł na swoim członku kruchą rączkę która wydobywa jego erekcję na zewnątrz. Jękną cicho. Bokserki wylądowały na podłodze a para leżała całkowicie naga na łóżku oddając się wielkiej przyjemności.
Po paru minutach choć ich żądza była wciąż spragniona większych wrażeń. Oni leżeli koło siebie całując się namiętnie i jak małe dzieci nawzajem badali swoje nagie ciała.
-Jesteś piękna. – Szepnął jej do ucha. Nie kłamał bo przecież taka była prawda. Jej ciało było pierwszym ,które go tak zafascynowało. Ona też musiała przyznać nawet Wiktor Krum nie dorównywał mu seksapilem.

KONIEC TEKSTU EROTYCZNEGO.

Wracali do swoich pokoi szczęśliwi i przepełnieni radością jak nigdy dotąd. Draco wiedział ,że takiego humoru nie zniszczy mu nikt, nawet głupi Snape. Na szczęście stary bałwan musiał wyjechać, i dobrze. Dość miał tego zgreda, mimo tego iż był opiekunem jego domu.
-Draco?
Spytał dziewczyna rumieniąc się. Chłopak popatrzył w jej orzechowe oczy i odgarną kasztanowe włosy z twarzy.
-Tak?
-Postanowiłam Cię nauczyć patronusa.
-Naprawdę?
-Mhm....-Jęknęła dziewczyna zarumieniona.
-To kiedy zaczynamy?
- Możemy nawet i teraz.
- A może lepiej jutro? Mamy dużo czasu. Skoro dzień będzie wolny.
-No dobrze...-Rzekła i otworzyła drzwi do ich dormitoriów. Umyli się szybko i po krótkim czasie znaleźli się w sypialnie.
-Mogę spać z Tobą? – Spytała rumieniąc się dziewczyna a biały szlafrok który maiła na sobie dodawał jej uroku.
-Oczywiście ,ze tak- uśmiechną się Ślizgona a po paru minutach znaleźli się razem w łóżku, wtuleni w swoje ciała. Draco przyrzekał sobie ,że nikt nigdy nie będzie mógł tknąć Hermiony bez jego pozwolenia. Nikomu nie pozwoli jej skrzywdzić. Nie traktował już jej jak zdobycz jak zwykłą szlamę. Była tylko jego a stosunek między nimi nie był tylko zwykłym seksem dla przyjemności. W Świecie czarodziei jest czymś więcej znaczącym. Seksu nie uprawiają tak dla zabawy to robią ludzie którzy na zawsze chcą być ze sobą razem. Tworzy się między nimi szczególna więź ,której nie da się zerwać. Nigdy. Więc ona na zawsze będzie w posiadaniu Hermiony a ona będzie na zawsze jego. Aż do skończenia świata. Nikomu jej nie odda. A kto odważy się ją skrzywdzić zapłaci własną krwią.



Proszę o komentarze w następnym rozdziale czeka Was kłótnia, pomoc , współpraca i spisek. Będzie się działo dziękuję za waszą wytrwałość w czekaniu na rozdział  przepraszam za wszelkie błędy :D
Pozdrawiam Serdecznie :)