sobota, 17 sierpnia 2013

* [ 12 / 1 ]




     Hermiona obudziła się bardzo późno. Całkowicie zrelaksowana i zadowolona. Jej życie nareszcie zaczęło się układać. Choć inni wcale by tak nie powiedzieli. Raczej mówili by ,że jej życie jest jeszcze bardziej skomplikowane niż było kilkanaście lat wcześniej.
-Hermiono? -Dziewczyna odwróciła głowę w stronę delikatnego męskiego głosu. W pokoju stał Draco ubrany jedynie w szlafrok ,włosy miał mokre a po ciele spływały stróżki wody.
-Tak?
-Jest pewna rzecz o której musisz wiedzieć. Musisz wiedzieć bo jest to sprawa dotycząca twojej rodziny a teraz naszej rodziny. - Kobieta siadła nerwowo na łóżku. Nie zważała na to ,że jest kompletnie naga nie wstydziła się  swojego ukochanego. Wspólna noc zapadła jej w pamięć bardziej niż każda inna. Jej 'nowe' ciało odczuwało mocniej i bardziej.
-Mów.
-Twój ojciec parę dni przed twoimi narodzinami został straszony przez bandę Śmierciożerców. Wśród całej szajki byli także czarodzieje wysokiej rangi i wampiry. Razem stworzyli bardzo potężne zaklęcie które spowodowało wiele szkód i będzie powodować do pewnego czasu. Rzucili na twojego ojca klątwę. Tylko jeden z nich czyli twój ojciec lub Potter może przeżyć. Lecz w klątwie umieścili czar przez który Lord poniesie klęskę. Harry Potter cały ten czas wygrywał z Tomem tylko dlatego ,że klątwa mu w tym pomagała. Nikt spoza kręgu rodziny i zaufanych  przyjaciół nie wie o istnieniu tej klątwy. Podobno jest sposób którym można ominąć ten czar. Ale jest to bardzo długi złożony proces w którym trzeba zabić kilka istnień a by to złamać musi nam pomagać Potter. Bez jego krwi nie złamiemy tego.
-Ale?
-Ale Potter nie wyraża zgody na to. Wie teraz ,że znasz za dużo informacji o nim i możesz skutecznie mu zaszkodzić. Wyraźnie się wypowiedział na ten temat w Proroku Codziennym. Nie chce cię znać i nie chce mieć z tobą nic wspólnego. - Dziewczyna spuściła wzrok. Harry zawsze był jej przyjacielem a teraz nie chce jej znać. To było przykre.
   Mężczyzna podszedł do łóżka i objął ramionami swoją ukochaną. Nie chciał by cierpiała z powodu więzi jakie musiała zerwać z powodu ostatnich wydarzeń.
-Jaki jest pierwszy etap? Ile jest etapów? Kto musi umrzeć? Powiedz mi wszystko.
-Pierwszy krok. - wyjął starą księgę z szuflady. Była trochę zakurzona i zniszczona. - Brzmi: krew z jego krwi i kości z jego kości muszą połączyć się z odwiecznym sprzymierzeńcem w dniu gdy księżyc jest pełny a słońce zachodzi czerwono na niebie. Krew sprzymierzeńca i cząstka jego ciała oddana będzie na palenisko z ich miłości. Tak też ma być odwrotnie by złamać pierwszy z trzynastu kręgów zaklęcia.
-A dokładniej o co w tym chodzi?- Hermiona wzięła do rąk starą księgę i przyglądała się uważnie obrazkom i znakom runicznym.
-Sprzymierzeńcami jesteśmy My. Śmierciożercy. Krew z krwi i kości z kości to jesteś Ty jako dziecko Ridlla.
-A te ciało?
-Musimy złożyć w ofierze naszą krew. Na ołtarzu podczas ceremonii ślubu za trzynaście dni...
-Wtedy słońce zachodzić będzie czerwono a księżyc będzie w pełni.
-Tak.
-A kolejny etap?
-Gdy mili już sobie będą kochankowie połączą się w nocy najciaśniejszą więzią, a oto w tym czasie miecz srebrny do rąk swych weźmie i czułe serca kochanków przekłuje ostrzem śmiercionośnym tak by największą ofiarę złożyć u stóp Matki Natury. Ciała ich spalić rozkaże a przy następnej pełni do życia powrócą jako najmocniejsi magowie by zabić następnych aby przeklęty krąg zerwać. -Czarnowłosa siedziała spokojnie powoli oddychając. Słowa które usłyszała przeraziły ją.
-Chcesz powiedzieć ,że mój ojciec musi nas zabić?
-Mhm...ale to świadczyć będzie o tym jak bardzo zależy mu na rodzinie. Tutaj jest napisane : gdy klątwa wchłonie Czarnego Pana ród jego po wieczne czasy zmagać się będzie z klanem powiązanym.
-Czyli jeżeli ojciec zginie to my będziemy dalej toczyć 'wojnę' z Harrym.
Blondyn kiwną głową. Widział jak bardzo cierpi jego dziewczyna słysząc takie straszne rzeczy.
-No dobrze. To za trzynaście dni staniemy przed ołtarzem tak?
-Tak.
-A w nocy zabije nas mój ojciec?
-Nie.
-Nie?
-Od każdego kroku jest określona liczba dni. Do pierwszego jest trzynaście do drugiego dwanaście. Z każdym następnym etapem łamania zaklęcia jest coraz mniej dni oczekiwania. Rozumiesz?
-Tak. -Dziewczyna zamyśliła się. Właściwie wyszło na to że cały proces będzie trwał około pół roku jak nie więcej. Jej myśli przeszły do kwestii 'musimy mieć pomoc'.
-A kto pomoże nam w tym wszystkim?
-Jest różnica między Czarodziejami a Czarownikami. Tak samo z Czarodziejkami a Czarownicami ale o tym chyba wiesz? - Hermiona niepewnie kiwnęła głową, oczywiście nie miała pojęcia jaka jest różnica. Chłopak uśmiechnął się widząc niepewną minę ukochanej. - Czarodzieje i Czarodziejki tacy jak my czerpią magię i siłę z siebie i różdżki. To dzięki tym patyczkom możemy czarować. Bez różdżki tylko bardzo mała liczba Czarodziei potrafi czarować bez różdżki. Tacy mają jakąś więź z rodzinami Czarownic. Czarownicy i Czarownice czerpią siłę z natury z ludzi ze zwierząt właściwie ze wszystkiego nawet z przedmiotów nieożywionych. Mają większą moc i tak jak my potrafią posługiwać się różdżką. Na przykład Albus nasz były dyrektor Hogwartu był Czarownikiem ale i Czarodziejem.
-I wszystkie zagadki nagle stają się jasne. - Zaśmiała się kobieta. Jej czarne włosy opadały na nagie ciało a usta kusiły swą miękkością i delikatnością.
-Chyba te rozmowy zostawimy na później. Co? - Spytał chłopak całując delikatnie jej policzek.


***
     Hermiona razem z Draco zostali zaproszeni na przyjęcie jako najważniejsi goście. Cały Londyn uczcił powrót córki Ridlla do swojej prawdziwej rodziny. Cała miejska śmietanka zebrała się w sali kongresowej na uczczenie powrotu znakomitej kobiety którą znali jako Hermionę Granger.
-Dzisiaj poznasz kilku naszych sojuszników w walce na złamanie klątwy. - Powiedział blondyn podając rękę kobiecie by wyszła z limuzyny. Młoda Czarodziejka miała na sobie czerwono krwistą suknię, czarne buty na obcasie i modną chustę zarzuconą na plecy. Kamerdyner stojący na dworze ukłonił się parze.
-Zaproszenia od was nie trzeba Szanowny Panie. Witamy w naszych skromnych progach.
-Dziękuję Samuelu. Sam przywitam moich gości. Witajcie jestem Elijah  DeSangue. - Ucałował delikatnie dłoń kobiety a jej ciało zadrżało na ten delikatny dotyk. Draco uśmiechnął się.
-Mój kuzyn robi zawsze takie 'pierwsze' wrażenie na kobietach. Hermiono to nasz sojusznik Hrabia DeSangue. Jest moim kuzynem a właściwie kuzynem całej mojej rodziny. Jest wampirem. - Słysząc to Hermiona wyrwała rękę z dłoni Elijah'a. 
-Rozumiem. Instynkt samozachowawczy. Ale nie masz się o co martwić. Mam już kobietę swojego życia. Lucy podejdź. - Mówił to niemal szeptem a w ułamku sekundy pojawiła się obok niego czarująca blondynka o ciemnych zielonych oczach.
-Tak?
-Poznaj mojego kuzyna i jego piękną narzeczoną. Draco Malfoy i Hermionę Ridlle.
-Ridlle? - W jej głosie słychać było zarówno przerażenie jak i podziw.
-Tak.
-Miło mi poznać tak piękną kobietę. Cieszę się Draco ,że znalazłeś swą Muzę.
-Dziękuję i nawzajem winszuję.
-Wejdźcie.



 -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Przepraszam moi drodzy ,że ten rozdział taki krótki ale zbliża się początek roku a ja mam bardzo dużo roboty a i spraw do załatwienia. Mam nadzieję ,ze podoba wam się pomysł z klątwą?
Nazwisko DeSangue i imię Elijah zostały zaczerpnięte z 'Pamiętniki Wampirów' które ostatnio oglądam i polecam każdemu :3 no czekam na opinie i ROZBUDOWANĄ krytykę. Nie poprawiłam żadnych błędów bo nie miałam na to czasu. Wybaczcie :)

piątek, 12 lipca 2013

* [ 11 ]


ZANIM ZACZNIECIE CZYTAĆ TEN ROZDZIAŁ RADZĘ WAM WŁĄCZYĆ W TLE PIOSENKĘ - JUSTIN TIMBERLAKE – MIRRORS da to wam klimat i łatwiej będzie wam się czytać. Ponieważ cały ten rozdział został napisany właśnie przy tej piosence. )
Oczywiście jeżeli ktoś nie lubi tego utworu to nie musi go wcale włączać :-)
Życzę miłego czytania :P


Młoda kobieta w białej sukni zgrabnymi ruchami przemieszczała się po pokoju w rytm spokojnej muzyki. Nieświadoma tego ,że za rogiem stoi piękny młodzieniec o ostrych rysach twarzy z wymalowaną miłością w oczach. Jego błękitno-stalowe oczy wpatrywały się z uwielbieniem w czarnowłosą ,małe łzy płynęły po jego policzkach.

„ It’s like you’re my mirror

My mirrir strating back at me
I couldn’t get any bigger [...]”

Płynęły słowa piosenki tak samo jak łzy na policzkach Draco. Tak niedawno ją odzyskał a już ją po raz kolejny stracił. Tym razem nie miał zamiaru się poddać i chce ją odzyskać.

Czarne włosy powiewały przy każdym obrocie, przy każdym ruchu. Jej twarz błyszczała a usta śmiały się była jak ptak wolna i spokojna. Nie wiedziała nic co by mogło ją uwięzić. Draco jeszcze bardziej posmutniał. Zapomniała o ich synu, zapomniała o tych dobrych chwilach. Ale teraz nie może o tym myśleć. Musiał jej przerwać.
-Hermiono. – Jego głos wyrwał ją z objęć słodkiego zapomnienia i postawił z powrotem na ziemi.
-Tak?
-Ojciec cię wzywa.
-Już idę.
Chłopak nie chciał ruszyć się z miejsca, ona była taka piękna.

Hermiona nałożyła lekki makijaż i z wciąż brzmiącą jej w uszach muzyce zeszła powoli na dół. Ciemne schody kontrastowały się z jej białą suknią. Ciemne włosy również dawały jej charakterystyczny wygląd i urodę. Chłopka nigdy nie przypuszczał , że ta głupia szlama z Hogwartu żyjąca u mugoli może okazać się córką Czarnego Pana. Zawsze jej dokuczał a tu taka niespodzianka. Znaczy dla niego to nie była niespodzianka ale bardzo go to zdziwiło. Ta mógłby wciąż coś motać w swoich usprawiedliwieniach ale wiedział ,że to i tak nic nie da. Bo będzie za nią tęsknić za ta zwykłą uśmiechniętą Hermioną bo przecież teraz nie jest jego żoną, ale w jego sercu…
-Draco? Nic ci nie jest? Draco?
Chłopak siedział w czarnym garniturze trzymając zielony krawat w ręku , siedział oparty o ścianę.
-Ty płaczesz? Draco kochanie?
Jego matka zawsze była dla niego jak najlepsza przyjaciółka, była jego najlepszą podporą w życiu teraz także.
-Mamo ja ją kocham… Nie potrafię bez niej żyć… ale jeżeli Czarny Pan jej coś zrobi? Ja nie potrafię bez niej żyć.
-Draco synku… Wiesz ,że Czarny Pan nic Hermionie nie zrobi. To jego córka.
-A mój syn? Wy go teraz będziecie wychowywać? Ja chcę mojego syna! Moje dawne życie!
-Synu! Uspokój się i weź się w garść!
Blond mężczyzna podniósł się powoli wycierając ręką łzy wciąż spływające mu po policzkach. Wtulił się w ramiona matki przypominając sobie jak tulił się do niej gdy był jeszcze mały.
-Matko?
-Tak?
-Co będzie z Tristanem?
-Nie martw się i chodź na ucztę.

*

Mężczyzna w czarnej szacie stał przy stole, wkoło siedziało bardzo dużo osób. Rodzina Parkinsonów ,Malfoyów, Zambini i wiele innych osób. Nie zabrakło także śmierciożerców.
-Moi Drodzy! Dzisiejszy wieczór jest dla nas wszystkich wyjątkowy! – Na sali rozbrzmiały oklaski zebranych ludzi- Dziś przyjmę do swej rodziny pewną osobę .Jest to moja zagubiona córka! Hermiona Ridlle. Otóż jak wszyscy chyba wiedzą to kilka dni po urodzeniu mojej cudownej córki musiała ona zostać ukryta przed pewnymi ludźmi. Dlatego także zamieszkała u mugoli przybierając status szlamy i wyglądała inaczej. Przez cały ten czas bardzo ją kochałem i razem z żoną bardzo za nią tęskniliśmy. Przez całe te lata gdy musiałem walczyć razem z Potterem Złoty Chłopcem wciąż tęskniłem do mojej kochanej córki.- Blady mężczyzna wstał i objął ramieniem swoja córkę. Wszyscy zaczęli bić brawa i śmiać się razem z rodzicami Hermiony. Tylko Draco siedział przy stole bez żadnego szczęścia na twarzy.
Hermiona wstała od stołu, jej biała suknia świetnie opinała jej ciało i podkreślała zgrabną sylwetkę.
-Hermiono miło mi Cię poznać.- Powiedziała matka Pansy . Wszyscy goście byli uświadomieni o sytuacji w jakiej znajduje się młoda Panna Ridlle. Młoda Parkinson postanowiła to wykorzystać i zaprzyjaźnić się z nią.
-To moja córka Pansy.
-Miło mi Cię poznać.
Kobiety uśmiechnęły się do siebie. Do Pansy i Hermiony podszedł Zambini.
-Cześć ślicznotki, widzę ,że jesteście same, poszukujecie towarzysza na imprezę? A może na życie?
Młoda Parkinson zaśmiała się na głos i klepnęła murzyna w bok.
-To jest Blaise mój mąż. Jesteśmy małżeństwem od roku.
-Ta aa… I już mam jej dosyć. – Zaśmiał się i pocałował dziewczynę w policzek.
-O … idzie nasz smok. Hej Draco co ty taki ponury co?
-Nic takiego Blaise? To nie temat na dzisiejszy wieczór.
Z głośników na sali popłynęły ciche dźwięki jakiejś spokojnej melodii.
-Mogę prosić Panią Ridlle do tańca?
Hermiona kiwnęła głową i podała dłoń dla blond włosego mężczyzny. Draco był zachwycony tym jak wygląda Hermiona ale jeszcze bardziej zachwycało go nowy charakter dziewczyny. Tańczyli bardzo powoli i spokojnie, przesuwając się wciąż do przodu. Wśród wielu tańczących par znaleźli się na samym środku zauroczeni sobą. Hermiona ,która nie znała całej prawdy po raz kolejny zakochiwała się w Draco. Nie ma dziwne odpicowany i wystrojony chłopak uwodził wyglądem każdą dziewczynę.
A mówiąc o dziewczynach i kobietach. Pansy stała przy ścianie trzymając się za brzuch bo była w piątym miesiącu ciąży z Blaisem. Czuła się dość dziwnie myśląc o Zambinim jako swoim mężu. Wprawdzie nie wiele lat minęło od ich opuszczeniu Hogwartu to ona wciąż kochała Draco. Nie była to już taka szaleńcza miłość ale taka ,której nic nie zniszczy. Nawet małżeństwo z Blaisem. Zauważyła ostatnimi czasy ,że jej mąż przyjaźni się bardzo z Harrym Potterem. Nie miała pojęcia ,że Ślizgon może przyjaźnić się z Gryfonem. Ona także polubiła Harry’ego a co lepsze zaprzyjaźniła się z Ginny Potter jego żoną. Pansy chyba naprawdę stała się innym człowiekiem niestety ta inność nie usunęła jej odwiecznego planu kochania się z Malfoyem. Ile to razy kochając się ze swoim mężem myślała o Draco. Nigdy tego nikomu nie mówiła. I chyba dobrze.
-Cześć Pansy. Czemu tak sama stoisz?- Spytała miłym głosem Hermiona.
-Zmęczona jestem i wiesz … nie dam rady tańczyć
-Chcesz drinka?
-Nie dziękuję – Kobieta uśmiechnęła się i wskazała na brzuch. Hermiona kiwnęła głową na znak zrozumienia.
-Eee… Panno Ridlle mogę prosić na chwilę? – Powiedział jakiś wysoki mężczyzna o ciemnych zielonych oczach i mocnych rudych włosach.
-Tak?
-Czy da Pani mi jeden taniec Madame?
-Ależ oczywiście Panie…?
-Luckan
-Panie Luckan.…- Kobieta uśmiechnęła się i poszła na parkiet tańczyć z młodym mężczyzną.

Draco stał pod ścianą z kieliszkiem wódki, koszula była trochę pognieciona a czarna marynarka spoczywała na jego ramieniu. Zielony krawat poluźnił trochę.
-Twoją żonę to cały czas ktoś do tańca prosi… - Rzekł murzyn upijając łyk pomarańczowego drinka.
-Udław się tym alkoholem i mnie nie denerwuj więcej Blaise.
-Draco ,chciałem ci tylko zwrócić uwagę ,że Twoja żona jest bardzo piękna
-Tak … moja żona ,która nawet tego nie pamięta
Młodzieniec omal nie wypluł na siebie napoju ,który właśnie nabrał do ust.
-Zaraz?… Nie pamięta ,że miała męża?
-Nie… wyczyścili jej tak zgrabnie pamięć ,że teraz to mógłbym być i bratem dla niej.
-No to walcz o nią… masz wspaniałą szansę. Możesz wszystko od początku zacząć.
-Oj Blaise , przecież my mamy syna. Wszystko od początku? Syna też … bez przesady.
-Nie chcesz mi powiedzieć ,ze o synie też nic nie wie? – Draco złapał się za głowę słysząc kolejne pytania przyjaciela.
-Nie … teraz to Tristan jest moim bratem a nie synem.
-Oj stary… to nie dobrze
-Mhm… - Murzyn poklepał blondyna po plecach i rozejrzał się po sali. Pomachał do swojej żony. Kobieta podeszła do niego całując go w policzek. Malfoy zniżył tylko głowę by nie oglądać tych miłosnych ceregieli.
-Wiesz Draco. Razem z Pansy dużo myśleliśmy o rodzicach chrzestnych dla naszego dziecka. I ustaliliśmy ,że miło by było gdybyś się zgodził na ojca chrzestnego. Co ty na to?
Chłopak ożywił się nagle ale zaraz posmutniał.
-Nie dziękuje.
-Chcemy także żeby Hermiona była matką chrzestną. – Powiedziała Pansy łapiąc Draco za rękę i pocieszając go.
-No dobrze. Porozmawiam z nią dziś, ale później okej?
-W porządku Draco

*

Dziewczyna po całym wieczorze tańców i poznawania ludzi była zmęczona, wręcz wycięczona. Przez wiele godzin w jej myślach tłoczyło się tylko jedne imię i jedna myśl, a raczej imię pewnego mężczyzny a może dwa imiona. Pamiętała piękne oczy Lucana ale pamiętała także namiętny wzrok Draco. Nie ma dziwne oboje byli bardzo przystojni. Powolnymi krokami szła na górę.
-Hermiono? Możesz przyjść do nas na chwilę?- Lydia wychyliła się z pokoju i z uśmiechem na ustach zawołała córkę.
-Już idę.
Weszła powoli do sypialni, była ozdobiona w zieleni, która pięknie łączyła się z bielą. Na środku stało łóżko z czarnego drzewa, białe kołdry i poduszki. Po obu stronach stały czarne szafeczki z białymi lampkami i zielonymi serwetkami. Łóżko stało na zielonym dywanie , ściany były białe więc w pokoju zawsze było jasno.
-Tak mamo?
-Kochanie razem z tatą chcemy Ci wszystko wytłumaczyć.
-Dobrze.
-Siądź sobie – Powiedział Tom. Był ubrany jeszcze w szatę. Hermiona posłusznie usiadła w fotelu.
-Gdy twoja matka zaszła w ciąże a było to dwadzieścia lat temu, dość spora grupa śmierciożerców uknuła plan by gdy ty się urodzisz by cię porwać. Dla twojego bezpieczeństwa zaraz po narodzinach kazałem cię umieścić w rodzinie mugoli, tak by żaden śmierciożerca cię nie znalazł. Razem z matką nałożyliśmy na ciebie czary ,które zapewniły ci wygląd podobny do twoich mugolskich rodziców. Nie szukaliśmy cię przez dość długi czas. Gdy miałaś jedenaście lat i wtedy dostaje się list z Hogwartu postanowiliśmy cię szukać. Zamieszki i powstania wśród śmierciożerców ustały a my mogliśmy cieszyć się znów spokojem. Razem z matką nie mogliśmy cię znaleźć. Państwo Granger poprosili dyrektora o to by zabezpieczył ich dom zaklęciami ,które uniemożliwiały nam znalezienie cię. Wpadliśmy w szał a zarazem strach bo baliśmy się czy czasem nie stało ci się coś złego przez te wszystkie lata. Ale gdy sprawdziliśmy Hogwart dokładnie tego samego roku gdy Harry Potter, ze mną walczył , powiedział mi ,że jesteś jego przyjaciółką. Trochę się zdenerwowałem iż moja córka Ridlle przebywa swój czas z Harrym Potterem moim wrogiem. Dzięki twej matce powstrzymałem się od wielu złych czynów i nie uśmierciłem Pottera. Każdy uważa go za takiego cudownego chłopca ,który przeżył i pokonał nieraz Czarnego Pana a w rzeczywistości okazuje się ,że to Czarny Pan pozwalał mu za każdym razem przeżyć. Tylko ze względu na moja żonę i ciebie. Nie chciałem byś straciła przyjaciela. Po ukończeniu twojej edukacji szukałem Cię ale ty wciąż gdzieś wędrowałaś i ciężko było cię namierzyć. Dopiero po informacji od Malfoyów dowiedzieliśmy się gdzie jesteś i mieliśmy szansę cię sprowadzić do domu. Wiele osób traktuje to ,że Cię porwaliśmy ale przecież to nie prawda. Jak chcesz coś jeszcze wiedzieć to pytaj?- Powiedział Tom przeczesując czarne włosy na głowie.
-A Malfoy? Draco Malfoy?
-Draco Malfoy jest w istocie twoim mężem. Nigdy nie wiedział ,że jesteś Ridlle. Przez wiele lat szkolnych nienawidził cię ale w końcu coś się w nim złamało i pękło i w siódmej klasie zostaliście parą. Gdy kończyłaś Hogwart pobraliście się a później urodziłaś syna…- Czarny Pan nie zdążył dokończyć zdania.
-Syna?
-Tak syna. Ma na imię Tristan. I ma prawie dwa latka.
-Gdzie on jest?
-Śpi – Powiedziała kobieta wskazując na malutkie łóżeczko w kacie pokoju. Hermiona wstała i bardzo cicho podeszła do małego łóżeczka. Bojąc się trochę co ujrzy spojrzała na małe dziecko przykryte kołderką trzymające pluszową żabę w ręku. Odgarnęła blond kosmyk z jego czoła i pocałowała go lekko w policzek.
-Jest moim synkiem? – Spytała ze łzami w oczach.
-Tak Hermiono. Jest synkiem twoim i Draco. –Dziewczyna rzuciła się swoim rodzicom w ramiona tuląc ich do siebie.
-Czyli jestem Malfoy?
-Na razie jesteś Ridlle. Dokumenty z twojego ślubu są nieważne bo nawet Ministerstwo nie wiedziało ,że jesteś Ridlle.
-Czyli ,że będę musiała jeszcze raz brać ślub?
-Tak kochanie. – Hermiona wciąż tuliła się do państwa Ridlle ,po jej policzkach spływały łzy szczęścia, zdziwienia, rozpaczy. W jej sercu w tym momencie były chyba wszystkie uczucia. Ale była teraz pewna Draco jest jej mężem. I teraz rozumiała dlaczego blond chłopak tak czule i namiętnie na nią patrzy.
-Hermiono chyba dość wrażeń na dzisiaj. Lepiej już idź spać. Jesteś zmęczona i należy ci się solidny odpoczynek.
-Dobrze. Dobranoc.
-Dobranoc skarbie. –Powiedziała jej Lydia a Tom uśmiechnął się z radością wypisaną na twarzy. Dziewczyna przeszła kawałek i gdy miała zamiar już otworzyć drzwi odwróciła się i powiedziała ze łzami w oczach.
-Kocham Was
-My Ciebie też … Dobranoc.

*

Hermiona szła przez ciemny korytarz ,słowa które niedawno usłyszała wciąż brzmiały jej w uszach. Cieszyła się bardzo miała męża, syna, poważanie. Nagle poczuła na swojej skórze czyjś gorący oddech a jej usta zakryła czyjaś ręka tak, że nie mogła nawet krzyknąć. Pociągną ją ze sobą do jakiegoś ciemnego kąta i rzucił na ścianę. Jednym ruchem zerwał z niej białą suknię drapiąc przy tym jej skórę. Rzucił na nią zaklęcie wyciszające przewidując, ze kobieta może krzyczeć.
-Taka piękna- Szeptał jej do ucha. Kobieta poczuła odór alkoholu jej ‘porywacz’ był nieźle wstawiony ale bardzo niebezpieczny. Złapał ją za włosy i pociągną do tyłu. Całował ją zachłannie w szyję zostawiając czerwone ślady na bladej skórze.
-Taka delikatna. – Dziewczyna otworzyła powoli zamglone oczy i ujrzała przed sobą głęboką zieleń oczu. ‘Lucan’ pomyślała i szarpnęła się. Swoją różdżkę zostawiła w pokoju sądząc ,że w jej własnym domu nie ma powodu do obaw. Mężczyzna schodził dłonią coraz niże dotykając jej ciała. Wślizgną dłoń pod jej białe majtki. Kobieta szarpnęła się i próbowała go walnąć ale napastnik był silniejszy.
-Puść ją- usłyszała głos jakiegoś mężczyzny. Lucan czując przy swojej głowie różdżkę odsunął się natychmiast od Hermiony i zniżył głowę.
-Wyjdź stąd jeżeli nie chcesz oberwać po tym łbie! Wyjdź! –Mężczyzna od razu jak na rozkaz ( a przecież był to rozkaz ) wybiegł z pomieszczenia. Hermiona stała w osłupieniu nie wiedząc co ze sobą zrobić. Wciąż widziała tą głęboką dziką zieleń oczu. Jej wybawiciel schylił się po jej porwaną suknię.
-Nie bój się Hermiono. Zaraz cię zaniosę do twojej sypialni.- Mówiąc to podniósł dziewczynę z ziemi i wyszedł z ciemnego pomieszczenia. Kobieta w ciemności poznała jego głos ale nie była do końca pewna kto ją uratował. Draco uśmiechną się do niej widząc jak dziewczyna przygląda mu się uważnie.
-Czemu mi się tak przyglądasz?
-Jesteś moim mężem chyba mogę co? –Słysząc te słowa płynące z ust kobiety chłopak momentalnie wyzdrowiał ze swojej paranoi i z wielką radością przyjął tę odzywkę swojej ŻONY. Zaśmiał się głośno przysuwając do siebie ukochaną. Z pokoju wyszedł nagle Blaise i pytającym wzrokiem zlustrował Draco i Hermionę.
-Nie gap się tylko idź do Ridlla.
-Co się stało stary?
-Lucan przymierzał się do Hermiony… Omal jej nie zgwałcił.
-O rany!
Z tego samego pokoju wyszła Pansy z potarganymi włosami.
-Co się dzieje?
-Melbourn chciał zgwałcić HhHeHHWGHermionę.
-Na Merlina! Nic ci się kochana nie stało?
-Nie ,nic jej nie jest, ale zamiast robienia za tego wielkiej afery może byście w końcu powiedzieli Tomowi co się stało. – Powiedział zdenerwowany Draco.
-Tak tak już idę … kochanie wracaj do łóżka i przy okazji nie wychodź z pokoju- Rzekł Blaise do Pansy. Ta kiwnęła głową i zniknęła za drzwiami ,życząc przedtem miłej nocy Hermionie i Draco.

Blondyn postawił dziewczynę na podłogę. Jej porwane ubranie rzucił na krzesło.
-Nic ci na pewno nie zrobił Hermiono?
-Nie Draco nic się nie stało.
Mężczyzna zauważył czerwone ślady na bladej skórze.
-Zabiję go !
-Draco opanuj się. Nie chcę żebyś zachowywał się tak jak on.
-No dobrze. Już się uspokajam. A co jeszcze wiesz oprócz tego ,że jestem twoim mężem? –Spytał zaciekawiony blondyn.
-Mamy dziecko. Syna. Tristana.
-Tak to prawda- Powiedział i podszedł do niej. Kobieta stała w samej bieliźnie i butach na obcasie. Czuła się trochę skrępowana ale zważyła na to ,że Draco jest jej mężem i po kilku sekundach się rozluźniła. Mężczyzna powoli dotknął jej ust. Były miękkie jak jedwab ale zarazem takie stanowcze. Hermiona wpiła się w usta męża z taką dzikością ,ze chłopak z wrażenia przewrócił się na łóżko.
-Jesteś moją królową.
-A ty moim królem.
Bardzo powoli rozpiął jej włosy i powyrzucał na podłogę wszystkie zbędne spinki. Zdjął buty i złapał ją w ramiona.
-Chcesz się umyć?
-Po tym śmierdzącym upitym człowieku … tak raczej chcę.
-Poczekam na ciebie, ja już się myłem. – Rzekł wskazując na siebie. Był w spodenkach trzy-czwarte.
-Dobrze to za parę minut wrócę do ciebie. – Powiedziała Hermiona całując delikatnie jego usta.

POCZĄTEK TEKSTU EROTYCZNEGO

Chłopak szybko przygotował ogień w kominku pokoju i nalał czerwonego wina do kieliszków. Młoda kobieta wyszła z łazienki opatulona zielonym szlafrokiem.
-Witam Panią
-Witam Pana.
Chłopak podał jej kieliszek ,wspólnie usiedli na łóżku i bardzo powoli upijali czerwone wino ,patrząc sobie przy tym w oczy. Mężczyzna odstawił kieliszek na tace jako pierwszy i przysuną się do Hermiony. Delikatnie pocałował ją w szyję, rozsunął kawałek szlafroka i całował obojczyk. Kobieta jęknęła i odstawiła także swój kieliszek. Popchnęła Draco by położył się na łóżku delikatnie siadła na niego okrakiem wpatrując się w jego piękne oczy. Chłopak odgarnął jej czarne włosy spływające jej na twarz.
-Jesteś piękna.
-Dziękuje, ale ty jesteś piękniejszy
-Nie prawda. To ty mnie uzupełniasz.
-A ty mnie
Chłopak przerwał ich czułą wymianę słów namiętnym pocałunkiem. Zsunął z ramion kobiety zielony szlafrok uwalniając krągłe piersi. Złapał delikatnie dłonią jeden z przecudownych wzgórków i pocałował czule. Usiadł na łóżku wciąż trzymając na swoim ciele Hermionę. Zdjął z niej całkowicie szlafrok. Dotykał jej ciała nie mogąc się nacieszyć tym ,ze może jej mieć. Czarnowłosa nie pozostawała mu dłużna i pieściła jego ciało. Bardzo powoli budząc w swoim mężu ogromne podniecenie zdjęła jego bokserki. Lekko swoją dłonią złapała sterczącego penisa i przesuwała dłonią w górę i dół. Chłopak przymknął oczy i położył się wygodnie. Kobieta swoją dłonią czyniła cuda, nachyliła się nad nim i delikatnie liznęła językiem jego erekcję. Mężczyzna wydał z siebie niekontrolowany dźwięk. Hermiona traktując to jako zachętę wzięła go w usta i lizała bardzo zmysłowo. Lekko słony smak wcale jej nie przeszkadzał. Wiedziała ,że uszczęśliwia swojego męża i to było dla niej najważniejsze. Chciała się go uczyć na nowo. Chłopak niespodziewanie zmienił pozycje i czarnowłosa znalazła się pod nim. Całował jej brzuch zostawiając po sobie mokry ślad na skórze partnerki. Draco nakreślił kciukami kulisty znak na sutkach dziewczyny i zjechał dłońmi bardzo nisko. Jak najostrożniej tak by nie sprawić ukochanej bólu włożył jeden palec do mokrej szparki. Wygięła się w łuk. Takiej rozkoszy to już dawno nie zaznała. Chłopak spojrzał jej głęboko w oczy.
-Ufasz mi?
-Tak Draco.
Złapał erekcję w rękę i delikatnie wszedł w głąb kobiety. Ta czując w sobie Draco wygięła się jeszcze bardziej i krzyknęła z rozkoszy. Mężczyzna zaczął poruszać się coraz szybciej czuł jak jego członek nabrzmiewa w ukochanej. W tym samym momencie co Draco kobieta dostała kosmicznego orgazmu. Odpłynęła w krainę Morfeusza ,czując jak przepełnia ja prawdziwa miłość do tego mężczyzny z ,którym właśnie się kocha. Chłopak powoli wyszedł z niej i z uśmiechem na twarzy spojrzał na swoją ukochaną.
-Jak się czujesz?
-Bosko- Hermiona nie była wstanie nic więcej powiedzieć.
-Kocham Cię. Przez ten cały czas cię kocham i nawet wtedy gdy mnie przy tobie nie było zawsze cię kochałem i zawsze kochać będę.
-Draco… wierz mi ,ze mimo nic nie pamiętam jak było to pamiętam ,że towarzyszyło mi wciąż jedno wspomnienie. To było wspomnienie miłości jaka łączyła ciebie i mnie. Na zawsze.



KONIEC ROZDZIAŁU JAK I TEKSTU EROTYCZNEGO :-P

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

No dobra :D nie mogłam się powstrzymać od wstawienia rozdziału :D życzę miłego czytania :)

czwartek, 20 czerwca 2013

* [ 10 ]

Pozwoliłam sobie na mały defekt w moim opowiadaniu xD nasz Czarny Pan został odmłodzony :D posiada nos i włosy na głowie :-) no wiecie tak żeby ładnie się prezentował jako ojciec Hermiony:-)

Słyszałam kiedyś piękne słowa o miłości,
Iż jest piękna , słodka, namiętna
Bla bla bla
Ja sądzę ,że miłość to rzecz której nie da się opisać
NICZYM
Żadnym słowem, ni wierszem ani filmem
To trzeba poczuć a gdy już się poczuje to nie będzie się miało takie same zdanie jak ja :3

By Jowita
 Z dzienniczka przemyśleń szkolnych ;3





-Panie, jesteśmy gotowi. –Wysoka kobieta o ostrych rysach twarzy stała przy bladym czarodzieju.
-Wiem Bella, ale panna Malfoy musi nauczyć się jeszcze kilku rzeczy. Zrozumiałaś?- Zasyczał i odwrócił się w stronę młodej kobiety.
-Tak, wybacz.- Rzekła zdenerwowana czarnowłosa.
Szczupła blondynka stała na środku czerwonego koła z różdżką w ręku. Jej mina wyrażała największe skupienie ale i strach. Nie ma dziwne ,że bała się. Otrzymała największy zaszczyt, bycie i nauczanie się od Czarnego Pana.
-Musisz tego chcieć!
Spojrzała na rudego kota. Ten wpatrywał się w nią swymi zielonymi ślepiami. ‘Cholerny kot, pieprzony zwierz, przez cały czas sikał na biurko, sukinsyn’
-Avada Kedavra!

*
Hermiona obudziła się nad ranem z krzykiem. Szumiało jej w głowie a w ustach miała nieprzyjemne wspomnienie jakiegoś smaku. Nawet nie wiedziała jakiego. Pac. Coś klepnęło ją w brzuch. Odwróciła się by zbadać nieznany obiekt. Najśmieszniejsze było to ,że to nie był obiekt. To był Malfoy. Powoli zaczęła przypominać sobie co takiego się stało. Kłótnia, wino, pocałunki i seks?
No tak. Tęsknili za sobą. Malfoy znając jego w czasie ich separacji zaliczył pewnie parę ‘baz’. Ale kobieta nie zdradziła swojego męża mimo tego jak bardzo była zdenerwowana i jak bardzo go nienawidziła. Pocałowała chłopaka w policzek i uśmiechnęła się pod nosem słysząc głośny pomruk wydobywający się z jego ust. Wstała z łóżka i opatuliła się beżowym szlafrokiem. Przejechała wzrokiem po całej sypialni. Można by powiedzieć ,że to nie była sypialnia tylko pole bitwy. Dosłownie. Wszystko było powywracane lub potłuczone. Nie przejęła się tym. Jak najciszej wyszła z pomieszczenia i skierowała swoje kroki na schody. Próbując amortyzować każdy ruch tak by nikogo nie obudzić weszła na piętro. Drzwi do pokoju chłopca były lekko uchylone.
Białe misie porozrzucane po podłodze a jeden czerwony ten którego Hermiona dostała w dzień walentynek i w dokładnie ten sam dzień gdy Draco jej się oświadczył. Czerwony wielki pluszak leżał pod głową chłopca służąc mu za poduszkę. Usiadła na skraju tapczanika i odgarnęła blond kosmyk z jego czoła. Przyjrzała się lepiej i zauważyła ,ze Tristan trzymał coś w rączce. Nachyliła się. Malutka rączka była zaciśnięta na zdjęciu. Zdjęcie ze ślubu. Hermiona i Draco obejmujący się nawzajem i całujący. Piękne wspomnienia. ‘To dziecko nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać’ pomyślała całując Tristana w czoło.

*

-O Malfoy księciu najdroższy widzę ,że w końcu uniosłeś swoją arystokratyczną du.....
-Kochanie nie przy dziecku- powiedział mężczyzna uśmiechając się i całując ją w policzek.
-No jak smoku? Wyspałeś się? – Skierowała pytanie do swojego syna. On zaś uśmiechnął się tylko.
-Mama chciała powiedzieć ,że w końcu podniosłeś swoją dupę tato. –Rzekł poważnie blondynek pakując sobie do ust dużą porcję kaszy manny.
-Na Merlina! Któż to nauczył cię takich brzydkich słów?- Spytał Draco udając zaszokowanego.- Pewnie mama? Co?- Zaśmiał się.
-Mama uczy synka samych dobrych rzeczy! Prawda skarbie?- Jęknęła Miona w stronę swojego syna uśmiechając się delikatnie.
Chłopiec w odpowiedzi pokiwał głową rozbryzgując łyżkę z manną. Wszyscy zaśmiali się.
-Mam dla was niespodziankę –Rzekł tajemniczo młody mężczyzna.
-Jaką? Jaką?
-Spokojnie? Tristan? Uspokój się kochanie. – Kasztanowłosa nadaremnie próbowała opanować entuzjazm chłopca, który zamiast tego jeszcze bardziej wiercił się na swoim krzesełku.
-Pojedziemy dzisiaj do Hogwartu.
Cisz. I nagły wybuch śmiechu ,radości. I Draco siedział jak oszołomiony. Wystarczy jeden gest, jeden dźwięk by wspomnienia wróciły do nas jak fala przypływu. I tak się właśnie stało. Mężczyzna przeniósł się nagle duszą i umysłem do bardzo dawnych czasów. Gdy on był jeszcze mały.
-Draco ,kochanie mamy dla ciebie niespodziankę- powiedziała do niego szczupła kobieta nalewając mężowi wina do kieliszka.
-Jaką mamo?- Blond włosy chłopiec w którym rozpoznał samego siebie siedział wyprostowany na krześle popijając z kubka gorącą czekoladę.
 -Pojedziemy do Hogwartu synu. Dziś po raz pierwszy zapoznasz się ze swoją przyszłą szkołą.

*

-Draco? Słyszysz mnie? Kochanie?- Kobieta szturchnęła go w ramię. Blondyn siedział przy stole zapatrzony w przestrzeń zupełnie nie reagując na jej słowa. Jakby nagle obudził się z transu i wyprostowany spojrzał na jej twarz.
-Dobrze się czujesz?- Spytała z nutką niecierpliwości.
-Tak ,tak. Zamyśliłem się trochę. Przepraszam.
Uśmiechnęli się oboje.
-No to Tristan biegnij po swoje ubranka.
Mały blond chłopiec popędził do łazienki po swoje ubrania.
-Draco? Po co jedziemy do Hogwartu? –Spytała nieufnie dziewczyna.
-Mam pilną sprawę do profesora Dumbledora.
-A jaką?
-Nie mogę Ci kochanie powiedzieć. Nie teraz.
-No dobrze.
Mały chłopiec wbiegł do kuchni z płaczem. Cały nagi z krwią na swoich bladych rączkach. Zapłakany i umorusany wbiegł prosto w ramiona matki. Młodzi czarodzieje spojrzeli na siebie z przerażeniem i natychmiast z różdżkami w ręku udali się w stronę łazienki.
W sercach towarzyszył im strach i przerażenie. Draco powoli otworzył drzwi. Biała ściana była cała w czerwonym płynie. Ale dziwne było to ,że w łazience nic nie było przewrócone ani rozwalone. Na dużym lustrze widniał napis ‘Oddajcie nam dziecko albo zabijemy Claudię Granger’. Patrzyli się na to jak zachyipnotyzowani.
Zaczęło się. Pomyślała arystokrata.
-Właśnie dlatego trzeba jechać do Hogwartu, Hermiono.
-Muszę umyć Tristana.
-Dobrze. Ale pośpiesz się. On nie żartuje.
-On?
-Śpiesz się. Pójdę spakować rzeczy.
Pośpiesznie umyła chłopca i chciała oczyścić łazienkę. Ale nie dało się. Wszystko było robione magią.
-Jesteś gotowa?- Zawołał Draco z kuchni taszcząc ze sobą dwie duże walizki.
-Już idziemy.
Cała trójka deportowała się na peron 9 ¾ . Było tam pusto i bardzo cicho. Draco nagle poczuł się słaby i bezradny. Poczuł piekący ból na lewym ramieniu i zachwiał się. Dziewczyna bardzo przerażona trzymając syna na rękach i podtrzymując słaniającego się Ślizgona modliła się w duchu o jakąś nieoczekiwaną pomoc gdy z daleka widziała sunące się do nich czarne postacie.
-Merlinie ratuj myślała.
Czarne postacie sunęły się coraz szybciej a Hermiona coraz bardziej się bała. Nagle poczuła czyjś uścisk na swoim ramieniu. Chłodne, zimne i mokre ręce dotykały ją, ohyda.
-Proszę się nie martwić. My się wszystkim zajmiemy.
Ten głos, już kiedyś gdzieś słyszała. Znała ten głos. Codziennie rano budził ją i często mówił ,że ją kocha. Odwróciła się i spojrzała w zimne stalowe oczy bez jakich kolwiek uczuć. Owładnięte rządzą mordu. Ciekawe, rysy takie same jak Draco, oczy ,głos i włosy takie same. Czyżby to jego siostra? Wróciła myślami do dnia swojego ślubu. Tak to była jego siostra. Pamiętała ją. Była w czerwonej sukni razem z jakimś rudym towarzyszem. Szarpnęła ją za rękę.
-Daj nam chłopca a puścimy was żywych.
-NIE!!!! –Krzyknął Draco zbierając w sobie ostatnie resztki siły. Ale jego wysiłek poszedł na marne. Wysoki rudy mężczyzna walną go w twarz pięścią. Usłyszał trzask kości i zemdlał osuwając się na ziemię. Mały chłopiec przytulił się bardzo mocno do matki. Nie chciał jej puścić.
-Drętwota! –Jeszcze jeden znajomy głos. Potem następny i następny.
-To dla ciebie na pamiątkę suko. – Zasyczała jej do ucha blond włosa. I różczką wypaliła znak na niej jak i na chłopcu.
Zemdleli w ramionach przyjaciół.

*

Piiiiiiiiiii Piiiiiiiiiii Piiiiiiiiii
Ciągły wkurzający dźwięk. Cholera! Zapomniała wyłączyć coś? Nie zdawało jej się. Leżała na miękkim łóżku. Opatulona w puchową kołdrę. Czuła jaki ból. Nie mogła zidentyfikować miejsca jego pochodzenia. Ale dlaczego? Bolało ją wszystko. Ale szyja najbardziej. Dotknęła lekko tego uciążliwego miejsca. Było opuchnięte. Ze zdecydowanym ruchem podniosła się energicznie do pozycji siedzącej.
-Spokojnie, bez nerwów. Hermiono.
-Co się stało? Gdzie jestem?
-Jesteś u mnie. U Ginny.
-Ginny? Jakiej Ginny? –Spytała zdezorientowana dziewczyna.
-Ginny Potter.
Hermiona jednak nie rozumiejąc czemu ta kobieta się jej przedstawia i czemu ona jest u niej wstała z łóżka i rozejrzała się po pokoju. Ruda patrzyła wciąż na nią swoim przenikającym wzrokiem.
-Kim jesteś? – Spytała podnosząc flakonik ze stołu i rzucając go ot tak po prostu o ziemię. Gdy się stłukł zaśmiała się donośnie.
-Ale zabawa! Kim jesteś?- Powtórzyła pytanie.
-Lekarzem – Skłamała kobieta. Dumbledor kazał. Co miała zrobić? Przewidzieli skutki zaklęć Czarnego Pana.
-Przepraszam powiedziała kobieta zgarniając ręką rozbity flakonik i położyła na stolik.
-Nie szkodzi. Był bezużyteczny- Ponownie skłamała.
-Co się stało? Ze mną?
-Miałaś wypadek razem z mężem.
-Wypadek? Jaki?
-Samochodowy?
-Samocho co?
-Jechaliście takim samochodem i mieliście stłuczkę no i potem wpadliście w drzewo.
-Mąż? –Następne pytanie. Hermiona nie bardzo wiedziała co się dzieje. Ginny była przerażona ,że Hermiona jakby straciła pamięć i nie wie nic.
-Mam Męża?
-Tak masz.
-Mogę? Go zobaczyć?
-Ależ oczywiście. Draco! – Zawołała ruda.
Do pokoju wszedł wysoki blondyn. Jego twarz była blada jak ściana. Ręce lekko mu się trzęsły. Słyszał całą rozmowę z Dyrektorem, że Hermiona straci całkowicie pamięć. Będzie inna. Nic nie będzie wiedziała, więc będzie można wcisnąć jej każdy kit. Nie chciał w to wierzyć. Przecież nie może tak po prostu zapomnieć o ich synu, o tym wszystkim co razem przeżyli nie może. Nie może zapomnieć o nim. Nie pozwoli. Ale Dumbledor powiedział i jego słuchać się trzeba. Stworzyć wersję zdarzeń tak by wszystko dokładnie się zgadzało i by ona nie nabrała żadnych podejrzeń. Więc na pierwszy ogień pójdzie jej nazwisko panieńskie, przyjaciele, znajomi. Wszystko miało być inne. Miała być dalej Malfoy ale wcześniej jako Ridlle.
-Cześć kochanie.- Podszedł do niej i chciał pocałować ja w usta lecz ta odsunęła się.
-To ja lepiej już sobie pójdę. Pani Malfoy jakby coś się stało to proszę wołać.
Hermiona stała jak oszołomiona szukając czegoś po pokoju.
-Ale nie ma tu żadnej Malfoy.
-To Pani jest Malfoy. Hermiono.
-Nie jestem Malfoy. Jestem Ridlle.
Kolejny błąd w planie profesora. To Draco miał być Ridlle. Pięknie. Będzie nosił nazwisko najbardziej znienawidzonego czarodzieja pod słońcem.
-Przepraszam pomyliłam się.
Draco siadł na skraju łóżka. Spojrzał na swoją żonę i zauważył ogromną zmianę w wyglądzie Gryfonki.
Jej włosy pociemniały i z pięknego brązu przeszły w kruczoczarny. Jej oczy zmieniły kolor na intensywny zielony. Zasmucił się. Będzie tęsknić za pięknym miodowym brązem swojej ukochanej. Była trochę jakby wyższa a szczęka nabrała ostrzejszych rysów. Widać ,że to Ridlle. I teraz zrozumiał plan dyrektora. On nadal ma być Malfoy a Hermiona Ridlle. Czarny Pan ma zamiar wydać swą córkę za Malfoya.
Dziewczyna podczas przemyśleń chłopaka położyła się na łóżko i zasnęła.
-Dyrektorze?
-Tak Draco?
-Zauważyłem ,że Hermiona ma pewne…
-Zmiany w wyglądzie?
-No tak właśnie o to mi chodzi.
-Draco, chłopcze. Usiądź.
Posłuchał się go siadł na fotelu obok dyrektora.
-Mój drogi chłopcze. Hermiona jest córką Ridlla. Każdy czarownik wie o żonie Czarnego Panna. Ty na pewno też wiesz. Prawda?
-Tak. Lydia jest mi znana. To bardzo miła kobieta i jest podobna do Hermio…
-Tak do Hermiony. Bo to jej własna matka.
Ale przecież Hermiona mieszkała u mugoli. Dlaczego?
-To dłuższa historia i ci dziś jej nie powiem. Ale pamiętaj ,że jako mąż panny Ridlle musisz o nią wciąż dbać. Rozumiesz? Mimo tego ,że teraz nie jest skłonna do pocałunków z tobą. –Tu stary dyrektor uśmiechnął się pod nosem.
-A jak jej wytłumaczymy Tristana?
-Tak samo jak jego matka stracił jakie kolwiek wspomnienia zagrażające przypomnieniu sobie kim naprawdę jest. Ale to jest niesamowite dziecko. Twoi rodzice podjęli się wychowywania chłopca, i dostał nowe imię.
-Jakie?
-Dowiesz się na chrzcinach.
-Ale…
-Draco –Rzekł zniecierpliwiony starzec- zadajesz za dużo pytań. Męczy mnie to już. Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie. A teraz się nie martw. I idź do Hermiony. Bo czeka was nowa przyszłość. Może trochę lepsza.
-No nie wiem profesorze- Młody mężczyzna zasmucił się.
Bardzo powoli i niepewnie wszedł do pokoju w ,którym siedziała dziewczyna. Ciemne włosy uczesane miała w ciasny kłos a oczy lekko pomalowane czarną kredką. Podszedł do niej patrząc jej prosto w oczy. Piękne. Zielone. Uśmiechnęła się do niego.
-Co ciekawego widzi pan w moich oczach panie Malfoy?
-Nie jestem pan Malfoy. Nic nie pamiętasz? Chodzimy ze sobą.
-Jakoś nie bardzo wiem o czym ty mówisz. Nie znamy się.
Chłopak spuścił głowę w dół zasmucając się jeszcze bardziej. Nic nie pamiętała.
-Droga Hermiono. Nie pamiętasz nic i dlatego zdaje Ci się ,ze mnie nie znasz. Rozumiesz?
-Tak.
Do pokoju wbiegła zasapana Ginny jej włosy były potargane i lśniły się.
-Draco przed domem czeka na was świstokilik. Macie jeszcze dwie minuty. Chodźcie szybko.
-Dobrze.
Podszedł do rudej i uścisnął jej rękę. Przechodząc przez drzwi zobaczył Harrego.
-Dzięki Potter- Wydusił z siebie. I razem z Hermioną złapał się trzonka miotły opartej o dom.
-Nie ma za co Malfoy, przyjacielu. –Tych słów Draco już nie usłyszał ,może i dobrze.

*

-Czy wszystko przygotowane? Edyta!!!
-Tak pani Lydio. Wszystko gotowe.
Wysoka kobieta o pięknych kasztanowych włosach i zielonych oczach stała na środku salonu wydając polecenia. Wkoło kręciło się wielu ludzi.
-To ma być na żyrandolu! Nie na tym!
Krzyczała zdesperowana kobieta. Jej czarna suknia lśniła przy każdym ruchu i kroku. Włosy miała rozpuszczone i powykręcane w różne strony. Zawsze miała z nimi problem, ale nigdy nie chciała ich formować i poprawiać.
-Merlinie! Ogłupieć z wami można! To ma być po lewej stronie!
Krzyczała tupiąc obcasami po podłodze.
-Kochanie. Nie denerwuj się.- Powiedział jej wysoki mężczyzna z czarnymi lśniącymi włosami. Objął ją w pasie i przyciągną do siebie całując lekko w usta.
-Tom nie teraz. Wszystko musi być idealne.
-Wiem kochanie. W końcu odzyskamy córkę.
Koło niego sunął się ciemno zielony wąż.
-Nagini won!
-Uważaj bo cię posłucha –Zaśmiał się Voldemort.
-Masz go nie ‘przyprowadzać’ na ucztę. Zrozumiano?
-Tak kochanie.
Przytulił ją jeszcze mocniej śmiejąc się cicho.
-Panie! Pańska córka stoi przed domem razem z paniczem Malfoyem.
-Przybyła- Szepnęli państwo Ridlle i otworzyli drzwi frontowe by przywitać swą córkę.





----------------------------         -------------------------------        --------------------------          -------------------------         ------------------------            -----------------------           --------------------------------


DZIĘKUJĘ WAM ZA 2898 WYŚWIETLEŃ ;*
 Ufffffffff.....................:D skończony rozdział 10.:D trochę roboty z tym było. Zaskoczyłam was? :D tak miało być. W tym rozdziale główną uwagę poświęciłam dialogom. Muszę się w tym poduczyć :D mam nadzieję ,że nie jesteście zawiedzieni. Napisałam to w jeden dzień, tak jakoś mam wenę. I ogłaszam wam wszystkim ,że ten rozdział jest ostatnim w tej części ;D czyli właściwie druga część ( mojej książki :D szpanuję ) rozpocznie się z dniem moich 16 urodzin a dokładnie 29.07 :-) Tego oto dnia wkroczycie razem z Hermioną i Draco do ich nowego świata w ,którym będzie jeszcze więcej przygód niż dotychczas.
Część druga jest przewidziana na
Rozdział 1-5
Rozdział  6. cz. 1, 2 ,3
Rozdział 7-11
Rozdział 11 cz. 1, 2 ,3
Rozdział 12-15
I Tu rozpocznie się część trzecia która będzie miała podobny schemat do części pierwszej . i ostatnia część czwarta w której rozwiążę wszystkie zagadki prócz jednej ;D

+ przepraszam za wszystkie błędy :-(
+ pozdrawiam serdecznie moich czytelników zwłaszcza Edytę, Bellę i Patrycję ( która nie opiniowała mi ostatniego rozdziału xD ) 
+przepraszam , że na dalsze losy będziecie musieli czekać tak długo ale robię sobie wakacje :D

Pozdrawiam :* Kocham Was wszystkich :D

Do zobaczenia :3





sobota, 8 czerwca 2013

* [ 9 ]

 Siedziała spokojnie przy stoliku nie dając po sobie poznać co naprawdę się z nią dzieje. Malfoy. Blond włosy mężczyzna jakby od niechcenia spoglądał w jej stronę. Gdy odwróciła się niby to dyskretnie arystokrata uśmiechnął się dość ponuro. Uniósł lekko prawą brew i w charakterystyczny dla niego sposób wygiął usta na znak czegoś podobnego do zadowolenia. ‘ Dupek ‘ pomyślała kasztanowłosa ignorując zachowanie Ślizgona. Malutki chłopiec siedział obok niego popijając sobie pomarańczowy sok. Małe rączki ściskały się jednocześnie na brązowym pluszaku.
Mężczyzna wstał od stolika biorąc do ręki swoją kawę i podszedł do Gryfonki.
-Dzień dobry. –Rzekł jak najbardziej sympatycznie. Oczy lśniły dziwnym blaskiem na co kobieta spięła się i wciągnęła nerwowo powietrze.
-Dzień dobry. – Zamiast Hermiony odezwał się młody Tristan. Dziewczyna skarciła go wzrokiem i uśmiechnęła się przymilnie.
-Mogę się dosiąść?- Spytała arystokrata z wyraźnym zadowoleniem. Uwielbiał ją wkurzać. Ale to nie to było najgorsze w całej tej sytuacji.
-Ależ oczywiście. Jak sobie pójdziemy to będzie pan mógł siąść - Powiedziała właścicielka brązowych oczu. Nie miała zamiaru pozwolić by arystokratyczny dupek kręcił się obok niej i jej syna.
-Mamo?
-Tak skarbie?
-Misio chce żeby ten pan został. – Mały chłopczyk wyszczerzył ząbki do Draco.
-Skąd wiesz? – Spytała zirytowana Hermiona.
-Powiedział mi.
-Aha. No dobrze. To niech PAN zostanie z nami.
-Dziękuję.

*
Chwile spędzone w kawiarence kobieta zaliczyła do jednego z najlepszych dni w życiu. Niestety nie skończyło się tylko na kawiarence. Poszli razem na plac zabaw, do kina i wielu innych miejscowych atrakcji. Jej wciąż mąż spoglądał na nią z uwielbieniem. Każdy kto by na nich spojrzał widziałby zakochane małżeństwo z małym synkiem. Ale tak nie było. Mur który został stworzony półtora roku temu nioby na chwile zniknął. Ale tylko na chwilę. Nie mówili do siebie dużo. Wręcz przeciwnie, nie odzywali się do siebie. Nie było to zła opcja. Malfoy pokochał swojego syna od momentu poznania go. Był taki jak on ale i w części taki jak Hermiona. Był jego. Tristan zasnął na ramionach blondyna przytulając się do niego. Zaniosła syna do domu i ułożyła wygodnie w łóżeczku. Nie mówili do siebie nic. Bo i po co?
-Hermiono –Malfoy czując całym swoim ciałem krzywdę jaką wyrządził swej żonie zabrał głos pierwszy.
-Zamknij się!!! –Krzyknęła zbulwersowana kobieta idąc w jego stronę.
Chłopak stał ja wryty.
-Teraz nagle Hermiona? Gdzie byłeś przez te miesiące?! Gdzie byłeś gdy rodziłam moje dziecko? Twoje. Nasze! No powiedz. Przepraszam bardzo. Szlajałeś się z drogą Pansy? I co jej też pewnie dziecko zrobiłeś? Myślisz ,że jak przybędziesz do mnie z przeprosinami to automatycznie będziesz usprawiedliwiony? Błagam nie rozśmieszaj mnie!-
Krzyczała głośno wciąż przesuwając się w stronę drzwi.
 -Kochanie daj mi się wytł...
-Zamknij pysk! Mało ci tego jak mnie zraniłeś? Mało? To rób tego więcej. Jak tak bardzo to kochasz? Rób to ale nie na mnie i nie przy moim synu!!!
Chłopak upadł na kolana. Prawy sierpowy otrzymany w policzek powalił go. Nie sądził ,że ta mała istotka ma tyle siły. Kto by pomyślał? Policzek piekł niesamowicie na bladej skórze został ślad jego upokorzenia. Ach jak on siebie nienawidził.
-Jesteś okropny! Nie licz na to ,ż e ci kiedyś wyb…
Nie skończyła mówić. Chłopak uniósł się zgrabnie i zwinnie tak ,że ni miała czasu na reakcję. Słowa utknęły w ustach. Zamknięte w namiętnym pocałunku Draco. Język błądził po podniebieniu Ślizgona. Przecudowna chwila. Jego wargi namiętnie muskały jej szyję powodując dreszcze. Odepchnęła go od siebie ale zmieniła zdanie i przyciągnęła go z powrotem do siebie. Jego zimna dłoń powoli dotknęła jej uda. Wygięła się w łuk.
-Ja wciąż Cię kocham.
-Ja Ciebie nie.
-Wiem.
Dziwna wymiana słów, dla widza nieznacząca nic a dla nich stanowiła cały świat. Oboje siebie pragnęli, bez dwóch zdań.
-Idź już!- Szepnęła wypychając go za drzwi. Lecz ponownie przyciągając.
-Ale przecież mnie pragniesz?
-Tak, i właśnie dlatego musisz iść.
-Nie pójdę! –Sprzeciwił się jej. Nie było wyboru. A jeszcze inaczej był, ale z niego nie chcieli z niego korzystać.

*
-Pobudka księżniczko. Wstawaj. –Delikatny pocałunek w usta. Mimowolny uśmiech i zorientowanie się ze swojego położenia. ‘Cholera’.
Otworzyła powoli oczy mając nadzieję ,że to tylko sen. Niestety nie sen a wręcz przeciwnie. Usiadła na łóżku. Całkiem naga okryta jedynie białym prześcieradłem. Widok oszołamiający. Młody Malfoy ubrany w smoking z białymi różami.
-Chciałem zrobić to już wczoraj ale nie dałaś mi szansy. – Uśmiechną się drapieżnie. Zaiste. Nie dała mu czasu. Wśród wyrzutów sumienia ,wśród gniewu i krzyków nie zabrakło także miejsca dla namiętności.
-Panno Granger. –Rzekł wymawiając jej nazwisko panieńskie. –Czy zechcesz uczynić mi zaszczyt i po raz kolejny zostać moją żoną?
Słone łzy. Niby nieodłączny atrybut przy romantycznych momentach ale teraz nie były to łzy smutku. To były łzy radości.
Bezgłośne tak i srebrny pierścionek z ametystem znalazł się na jej dłoni.
-Aa!!! –Ogłuszający krzyk z pokoju na górze.
Pobiegli co tchu do sypialni Tristana. Odetchnęli z ulgą widząc ,że ich syn przestraszył się węża. Gad sunął się po dywanie w dziwny sposób.
-Petrificus Totalus. –Szepnął Draco i zielony wąż znieruchomiał. Kobieta w samym prześcieradle zawstydzona zbiegła na dół. Draco wziął syna na ręce i zaczął z nim rozmawiać.
Trzymając w rękach chłopca czuł się jak prawdziwy ojciec. Bo w końcu nim był. Chciał wszystko naprawić.

*

-Panie. Mój panie?- Słowa Bellatrix skierowane do Czarnego Pana wyrażały w sobie wiele emocji. Od strachu po uwielbienie. Voldemort nie odwrócił głowy ani nie odezwał się.
-Malfoy jest znów ze szlamą. – Ostatnie słowa wymówiła z grymasem obrzydzenia na twarzy. Znów zero reakcji.
-Szlama ma syna. To Draco jest jego ojcem. Nie Potter.
-Nie Potter?- Zapytał głaszcząc po głowie swego węża ,który powoli i leniwie wpełzał mu się na ramię.
-Nie Mój Panie- odrzekła kobieta z największą satysfakcją. Ta dwójka nie była sama w pomieszczeniu. Na krześle siedziała jeszcze jedna młoda dziewczyna. Jej blond włosy upięte były w kok a przy nim siedział jeszcze rudy mężczyzna.
-Czy dasz radę zabić ich? – Pytanie niby retoryczne ale skierowane do pary. Kobieta była siostrą Draco. Uczyła się w Drumstrangu i kończyła właśnie szkołę. Nie była słynna tak jak jej brat i nikt o niej prawie nie wiedział, przynajmniej nie uczniowie z Hogwartu. Edyta była miła. Zawsze potrafiła odpyskować i to ją wyróżniało wśród wszystkich dziewczyn.
Jej parter miał na imię Luckan Melbourn. Także uczył się w Drumstrangu ale został już absolwentem.

-Dacie radę? –Po raz kolejny spytał Czarny Pan.   




-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
taki szybki rozdział :) mam nadzieję ,że wam się podoba :) czekam na komentarze :) 
Edytko ;* siostra Malfoya ma twoje imię ponieważ nie potrafiłam się oprzeć i oddałam Ci cześć ;*