ZANIM ZACZNIECIE CZYTAĆ TEN ROZDZIAŁ RADZĘ WAM WŁĄCZYĆ W
TLE PIOSENKĘ - JUSTIN TIMBERLAKE – MIRRORS da to wam klimat i łatwiej będzie
wam się czytać. Ponieważ cały ten rozdział został napisany właśnie przy tej
piosence. )
Oczywiście jeżeli ktoś nie lubi tego utworu to nie musi go
wcale włączać :-)
Życzę miłego czytania :P
Młoda
kobieta w białej sukni zgrabnymi ruchami przemieszczała się po pokoju w rytm
spokojnej muzyki. Nieświadoma tego ,że za rogiem stoi piękny młodzieniec o
ostrych rysach twarzy z wymalowaną miłością w oczach. Jego błękitno-stalowe
oczy wpatrywały się z uwielbieniem w czarnowłosą ,małe łzy płynęły po jego
policzkach.
„ It’s like you’re my
mirror
My
mirrir strating back at me
I
couldn’t get any bigger [...]”
Płynęły słowa piosenki tak samo jak łzy na policzkach Draco.
Tak niedawno ją odzyskał a już ją po raz kolejny stracił. Tym razem nie miał
zamiaru się poddać i chce ją odzyskać.
Czarne włosy powiewały przy każdym obrocie, przy każdym
ruchu. Jej twarz błyszczała a usta śmiały się była jak ptak wolna i spokojna.
Nie wiedziała nic co by mogło ją uwięzić. Draco jeszcze bardziej posmutniał.
Zapomniała o ich synu, zapomniała o tych dobrych chwilach. Ale teraz nie może o
tym myśleć. Musiał jej przerwać.
-Hermiono. – Jego głos wyrwał ją z objęć słodkiego
zapomnienia i postawił z powrotem na ziemi.
-Tak?
-Ojciec cię wzywa.
-Już idę.
Chłopak nie chciał ruszyć się z miejsca, ona była taka
piękna.
Hermiona nałożyła lekki makijaż i z wciąż brzmiącą jej w
uszach muzyce zeszła powoli na dół. Ciemne schody kontrastowały się z jej białą
suknią. Ciemne włosy również dawały jej charakterystyczny wygląd i urodę.
Chłopka nigdy nie przypuszczał , że ta głupia szlama z Hogwartu żyjąca u mugoli
może okazać się córką Czarnego Pana. Zawsze jej dokuczał a tu taka
niespodzianka. Znaczy dla niego to nie była niespodzianka ale bardzo go to
zdziwiło. Ta mógłby wciąż coś motać w swoich usprawiedliwieniach ale wiedział
,że to i tak nic nie da. Bo będzie za nią tęsknić za ta zwykłą uśmiechniętą
Hermioną bo przecież teraz nie jest jego żoną, ale w jego sercu…
-Draco? Nic ci nie jest? Draco?
Chłopak siedział w czarnym garniturze trzymając zielony
krawat w ręku , siedział oparty o ścianę.
-Ty płaczesz? Draco kochanie?
Jego matka zawsze była dla niego jak najlepsza przyjaciółka,
była jego najlepszą podporą w życiu teraz także.
-Mamo ja ją kocham… Nie potrafię bez niej żyć… ale jeżeli
Czarny Pan jej coś zrobi? Ja nie potrafię bez niej żyć.
-Draco synku… Wiesz ,że Czarny Pan nic Hermionie nie zrobi.
To jego córka.
-A mój syn? Wy go teraz będziecie wychowywać? Ja chcę mojego
syna! Moje dawne życie!
-Synu! Uspokój się i weź się w garść!
Blond mężczyzna podniósł się powoli wycierając ręką łzy
wciąż spływające mu po policzkach. Wtulił się w ramiona matki przypominając
sobie jak tulił się do niej gdy był jeszcze mały.
-Matko?
-Tak?
-Co będzie z Tristanem?
-Nie martw się i chodź na ucztę.
*
Mężczyzna w czarnej szacie stał przy stole, wkoło siedziało
bardzo dużo osób. Rodzina Parkinsonów ,Malfoyów, Zambini i wiele innych osób.
Nie zabrakło także śmierciożerców.
-Moi Drodzy! Dzisiejszy wieczór jest dla nas wszystkich
wyjątkowy! – Na sali rozbrzmiały oklaski zebranych ludzi- Dziś przyjmę do swej
rodziny pewną osobę .Jest to moja zagubiona córka! Hermiona Ridlle. Otóż jak
wszyscy chyba wiedzą to kilka dni po urodzeniu mojej cudownej córki musiała ona
zostać ukryta przed pewnymi ludźmi. Dlatego także zamieszkała u mugoli
przybierając status szlamy i wyglądała inaczej. Przez cały ten czas bardzo ją
kochałem i razem z żoną bardzo za nią tęskniliśmy. Przez całe te lata gdy
musiałem walczyć razem z Potterem Złoty Chłopcem wciąż tęskniłem do mojej
kochanej córki.- Blady mężczyzna wstał i objął ramieniem swoja córkę. Wszyscy
zaczęli bić brawa i śmiać się razem z rodzicami Hermiony. Tylko Draco siedział
przy stole bez żadnego szczęścia na twarzy.
Hermiona wstała od stołu, jej biała suknia świetnie opinała
jej ciało i podkreślała zgrabną sylwetkę.
-Hermiono miło mi Cię poznać.- Powiedziała matka Pansy .
Wszyscy goście byli uświadomieni o sytuacji w jakiej znajduje się młoda Panna
Ridlle. Młoda Parkinson postanowiła to wykorzystać i zaprzyjaźnić się z nią.
-To moja córka Pansy.
-Miło mi Cię poznać.
Kobiety uśmiechnęły się do siebie. Do Pansy i Hermiony
podszedł Zambini.
-Cześć ślicznotki, widzę ,że jesteście same, poszukujecie
towarzysza na imprezę? A może na życie?
Młoda Parkinson zaśmiała się na głos i klepnęła murzyna w
bok.
-To jest Blaise mój mąż. Jesteśmy małżeństwem od roku.
-Ta aa… I już mam jej dosyć. – Zaśmiał się i pocałował
dziewczynę w policzek.
-O … idzie nasz smok. Hej Draco co ty taki ponury co?
-Nic takiego Blaise? To nie temat na dzisiejszy wieczór.
Z głośników na sali popłynęły ciche dźwięki jakiejś
spokojnej melodii.
-Mogę prosić Panią Ridlle do tańca?
Hermiona kiwnęła głową i podała dłoń dla blond włosego
mężczyzny. Draco był zachwycony tym jak wygląda Hermiona ale jeszcze bardziej
zachwycało go nowy charakter dziewczyny. Tańczyli bardzo powoli i spokojnie,
przesuwając się wciąż do przodu. Wśród wielu tańczących par znaleźli się na
samym środku zauroczeni sobą. Hermiona ,która nie znała całej prawdy po raz
kolejny zakochiwała się w Draco. Nie ma dziwne odpicowany i wystrojony chłopak
uwodził wyglądem każdą dziewczynę.
A mówiąc o dziewczynach i
kobietach. Pansy stała przy ścianie trzymając się za brzuch bo była w piątym
miesiącu ciąży z Blaisem. Czuła się dość dziwnie myśląc o Zambinim jako swoim
mężu. Wprawdzie nie wiele lat minęło od ich opuszczeniu Hogwartu to ona wciąż
kochała Draco. Nie była to już taka szaleńcza miłość ale taka ,której nic nie
zniszczy. Nawet małżeństwo z Blaisem. Zauważyła ostatnimi czasy ,że jej mąż
przyjaźni się bardzo z Harrym Potterem. Nie miała pojęcia ,że Ślizgon może
przyjaźnić się z Gryfonem. Ona także polubiła Harry’ego a co lepsze
zaprzyjaźniła się z Ginny Potter jego żoną. Pansy chyba naprawdę stała się
innym człowiekiem niestety ta inność nie usunęła jej odwiecznego planu kochania
się z Malfoyem. Ile to razy kochając się ze swoim mężem myślała o Draco. Nigdy
tego nikomu nie mówiła. I chyba dobrze.
-Cześć Pansy. Czemu tak sama
stoisz?- Spytała miłym głosem Hermiona.
-Zmęczona jestem i wiesz … nie
dam rady tańczyć
-Chcesz drinka?
-Nie dziękuję – Kobieta
uśmiechnęła się i wskazała na brzuch. Hermiona kiwnęła głową na znak
zrozumienia.
-Eee… Panno Ridlle mogę prosić na
chwilę? – Powiedział jakiś wysoki mężczyzna o ciemnych zielonych oczach i
mocnych rudych włosach.
-Tak?
-Czy da Pani mi jeden taniec
Madame?
-Ależ oczywiście Panie…?
-Luckan
-Panie Luckan.…- Kobieta
uśmiechnęła się i poszła na parkiet tańczyć z młodym mężczyzną.
Draco stał pod ścianą z
kieliszkiem wódki, koszula była trochę pognieciona a czarna marynarka
spoczywała na jego ramieniu. Zielony krawat poluźnił trochę.
-Twoją żonę to cały czas ktoś do
tańca prosi… - Rzekł murzyn upijając łyk pomarańczowego drinka.
-Udław się tym alkoholem i mnie
nie denerwuj więcej Blaise.
-Draco ,chciałem ci tylko zwrócić
uwagę ,że Twoja żona jest bardzo piękna
-Tak … moja żona ,która nawet
tego nie pamięta
Młodzieniec omal nie wypluł na
siebie napoju ,który właśnie nabrał do ust.
-Zaraz?… Nie pamięta ,że miała
męża?
-Nie… wyczyścili jej tak zgrabnie
pamięć ,że teraz to mógłbym być i bratem dla niej.
-No to walcz o nią… masz
wspaniałą szansę. Możesz wszystko od początku zacząć.
-Oj Blaise , przecież my mamy
syna. Wszystko od początku? Syna też … bez przesady.
-Nie chcesz mi powiedzieć ,ze o
synie też nic nie wie? – Draco złapał się za głowę słysząc kolejne pytania
przyjaciela.
-Nie … teraz to Tristan jest moim
bratem a nie synem.
-Oj stary… to nie dobrze
-Mhm… - Murzyn poklepał blondyna
po plecach i rozejrzał się po sali. Pomachał do swojej żony. Kobieta podeszła
do niego całując go w policzek. Malfoy zniżył tylko głowę by nie oglądać tych
miłosnych ceregieli.
-Wiesz Draco. Razem z Pansy dużo
myśleliśmy o rodzicach chrzestnych dla naszego dziecka. I ustaliliśmy ,że miło
by było gdybyś się zgodził na ojca chrzestnego. Co ty na to?
Chłopak ożywił się nagle ale
zaraz posmutniał.
-Nie dziękuje.
-Chcemy także żeby Hermiona była
matką chrzestną. – Powiedziała Pansy łapiąc Draco za rękę i pocieszając go.
-No dobrze. Porozmawiam z nią
dziś, ale później okej?
-W porządku Draco
*
Dziewczyna po całym wieczorze
tańców i poznawania ludzi była zmęczona, wręcz wycięczona. Przez wiele godzin w
jej myślach tłoczyło się tylko jedne imię i jedna myśl, a raczej imię pewnego
mężczyzny a może dwa imiona. Pamiętała piękne oczy Lucana ale pamiętała także
namiętny wzrok Draco. Nie ma dziwne oboje byli bardzo przystojni. Powolnymi
krokami szła na górę.
-Hermiono? Możesz przyjść do nas
na chwilę?- Lydia wychyliła się z pokoju i z uśmiechem na ustach zawołała
córkę.
-Już idę.
Weszła powoli do sypialni, była
ozdobiona w zieleni, która pięknie łączyła się z bielą. Na środku stało łóżko z
czarnego drzewa, białe kołdry i poduszki. Po obu stronach stały czarne
szafeczki z białymi lampkami i zielonymi serwetkami. Łóżko stało na zielonym
dywanie , ściany były białe więc w pokoju zawsze było jasno.
-Tak mamo?
-Kochanie razem z tatą chcemy Ci
wszystko wytłumaczyć.
-Dobrze.
-Siądź sobie – Powiedział Tom.
Był ubrany jeszcze w szatę. Hermiona posłusznie usiadła w fotelu.
-Gdy twoja matka zaszła w ciąże a
było to dwadzieścia lat temu, dość spora grupa śmierciożerców uknuła plan by
gdy ty się urodzisz by cię porwać. Dla twojego bezpieczeństwa zaraz po
narodzinach kazałem cię umieścić w rodzinie mugoli, tak by żaden śmierciożerca
cię nie znalazł. Razem z matką nałożyliśmy na ciebie czary ,które zapewniły ci
wygląd podobny do twoich mugolskich rodziców. Nie szukaliśmy cię przez dość
długi czas. Gdy miałaś jedenaście lat i wtedy dostaje się list z Hogwartu
postanowiliśmy cię szukać. Zamieszki i powstania wśród śmierciożerców ustały a
my mogliśmy cieszyć się znów spokojem. Razem z matką nie mogliśmy cię znaleźć.
Państwo Granger poprosili dyrektora o to by zabezpieczył ich dom zaklęciami
,które uniemożliwiały nam znalezienie cię. Wpadliśmy w szał a zarazem strach bo
baliśmy się czy czasem nie stało ci się coś złego przez te wszystkie lata. Ale
gdy sprawdziliśmy Hogwart dokładnie tego samego roku gdy Harry Potter, ze mną
walczył , powiedział mi ,że jesteś jego przyjaciółką. Trochę się zdenerwowałem
iż moja córka Ridlle przebywa swój czas z Harrym Potterem moim wrogiem. Dzięki
twej matce powstrzymałem się od wielu złych czynów i nie uśmierciłem Pottera. Każdy
uważa go za takiego cudownego chłopca ,który przeżył i pokonał nieraz Czarnego
Pana a w rzeczywistości okazuje się ,że to Czarny Pan pozwalał mu za każdym
razem przeżyć. Tylko ze względu na moja żonę i ciebie. Nie chciałem byś
straciła przyjaciela. Po ukończeniu twojej edukacji szukałem Cię ale ty wciąż
gdzieś wędrowałaś i ciężko było cię namierzyć. Dopiero po informacji od
Malfoyów dowiedzieliśmy się gdzie jesteś i mieliśmy szansę cię sprowadzić do
domu. Wiele osób traktuje to ,że Cię porwaliśmy ale przecież to nie prawda. Jak
chcesz coś jeszcze wiedzieć to pytaj?- Powiedział Tom przeczesując czarne włosy
na głowie.
-A Malfoy? Draco Malfoy?
-Draco Malfoy jest w istocie
twoim mężem. Nigdy nie wiedział ,że jesteś Ridlle. Przez wiele lat szkolnych
nienawidził cię ale w końcu coś się w nim złamało i pękło i w siódmej klasie
zostaliście parą. Gdy kończyłaś Hogwart pobraliście się a później urodziłaś
syna…- Czarny Pan nie zdążył dokończyć zdania.
-Syna?
-Tak syna. Ma na imię Tristan. I
ma prawie dwa latka.
-Gdzie on jest?
-Śpi – Powiedziała kobieta
wskazując na malutkie łóżeczko w kacie pokoju. Hermiona wstała i bardzo cicho
podeszła do małego łóżeczka. Bojąc się trochę co ujrzy spojrzała na małe
dziecko przykryte kołderką trzymające pluszową żabę w ręku. Odgarnęła blond
kosmyk z jego czoła i pocałowała go lekko w policzek.
-Jest moim synkiem? – Spytała ze
łzami w oczach.
-Tak Hermiono. Jest synkiem twoim
i Draco. –Dziewczyna rzuciła się swoim rodzicom w ramiona tuląc ich do siebie.
-Czyli jestem Malfoy?
-Na razie jesteś Ridlle.
Dokumenty z twojego ślubu są nieważne bo nawet Ministerstwo nie wiedziało ,że
jesteś Ridlle.
-Czyli ,że będę musiała jeszcze
raz brać ślub?
-Tak kochanie. – Hermiona wciąż
tuliła się do państwa Ridlle ,po jej policzkach spływały łzy szczęścia,
zdziwienia, rozpaczy. W jej sercu w tym momencie były chyba wszystkie uczucia.
Ale była teraz pewna Draco jest jej mężem. I teraz rozumiała dlaczego blond
chłopak tak czule i namiętnie na nią patrzy.
-Hermiono chyba dość wrażeń na
dzisiaj. Lepiej już idź spać. Jesteś zmęczona i należy ci się solidny
odpoczynek.
-Dobrze. Dobranoc.
-Dobranoc skarbie. –Powiedziała
jej Lydia a Tom uśmiechnął się z radością wypisaną na twarzy. Dziewczyna
przeszła kawałek i gdy miała zamiar już otworzyć drzwi odwróciła się i
powiedziała ze łzami w oczach.
-Kocham Was
-My Ciebie też … Dobranoc.
*
Hermiona szła przez ciemny
korytarz ,słowa które niedawno usłyszała wciąż brzmiały jej w uszach. Cieszyła
się bardzo miała męża, syna, poważanie. Nagle poczuła na swojej skórze czyjś
gorący oddech a jej usta zakryła czyjaś ręka tak, że nie mogła nawet krzyknąć.
Pociągną ją ze sobą do jakiegoś ciemnego kąta i rzucił na ścianę. Jednym ruchem
zerwał z niej białą suknię drapiąc przy tym jej skórę. Rzucił na nią zaklęcie
wyciszające przewidując, ze kobieta może krzyczeć.
-Taka piękna- Szeptał jej do
ucha. Kobieta poczuła odór alkoholu jej ‘porywacz’ był nieźle wstawiony ale
bardzo niebezpieczny. Złapał ją za włosy i pociągną do tyłu. Całował ją
zachłannie w szyję zostawiając czerwone ślady na bladej skórze.
-Taka delikatna. – Dziewczyna
otworzyła powoli zamglone oczy i ujrzała przed sobą głęboką zieleń oczu.
‘Lucan’ pomyślała i szarpnęła się. Swoją różdżkę zostawiła w pokoju sądząc ,że
w jej własnym domu nie ma powodu do obaw. Mężczyzna schodził dłonią coraz niże
dotykając jej ciała. Wślizgną dłoń pod jej białe majtki. Kobieta szarpnęła się
i próbowała go walnąć ale napastnik był silniejszy.
-Puść ją- usłyszała głos jakiegoś
mężczyzny. Lucan czując przy swojej głowie różdżkę odsunął się natychmiast od
Hermiony i zniżył głowę.
-Wyjdź stąd jeżeli nie chcesz
oberwać po tym łbie! Wyjdź! –Mężczyzna od razu jak na rozkaz ( a przecież był
to rozkaz ) wybiegł z pomieszczenia. Hermiona stała w osłupieniu nie wiedząc co
ze sobą zrobić. Wciąż widziała tą głęboką dziką zieleń oczu. Jej wybawiciel
schylił się po jej porwaną suknię.
-Nie bój się Hermiono. Zaraz cię
zaniosę do twojej sypialni.- Mówiąc to podniósł dziewczynę z ziemi i wyszedł z
ciemnego pomieszczenia. Kobieta w ciemności poznała jego głos ale nie była do
końca pewna kto ją uratował. Draco uśmiechną się do niej widząc jak dziewczyna
przygląda mu się uważnie.
-Czemu mi się tak przyglądasz?
-Jesteś moim mężem chyba mogę co?
–Słysząc te słowa płynące z ust kobiety chłopak momentalnie wyzdrowiał ze
swojej paranoi i z wielką radością przyjął tę odzywkę swojej ŻONY. Zaśmiał się
głośno przysuwając do siebie ukochaną. Z pokoju wyszedł nagle Blaise i
pytającym wzrokiem zlustrował Draco i Hermionę.
-Nie gap się tylko idź do Ridlla.
-Co się stało stary?
-Lucan przymierzał się do
Hermiony… Omal jej nie zgwałcił.
-O rany!
Z tego samego pokoju wyszła Pansy
z potarganymi włosami.
-Co się dzieje?
-Melbourn chciał zgwałcić Hermionę.
-Na Merlina! Nic ci się kochana
nie stało?
-Nie ,nic jej nie jest, ale
zamiast robienia za tego wielkiej afery może byście w końcu powiedzieli Tomowi
co się stało. – Powiedział zdenerwowany Draco.
-Tak tak już idę … kochanie
wracaj do łóżka i przy okazji nie wychodź z pokoju- Rzekł Blaise do Pansy. Ta
kiwnęła głową i zniknęła za drzwiami ,życząc przedtem miłej nocy Hermionie i
Draco.
Blondyn postawił dziewczynę na
podłogę. Jej porwane ubranie rzucił na krzesło.
-Nic ci na pewno nie zrobił
Hermiono?
-Nie Draco nic się nie stało.
Mężczyzna zauważył czerwone ślady
na bladej skórze.
-Zabiję go !
-Draco opanuj się. Nie chcę żebyś
zachowywał się tak jak on.
-No dobrze. Już się uspokajam. A
co jeszcze wiesz oprócz tego ,że jestem twoim mężem? –Spytał zaciekawiony
blondyn.
-Mamy dziecko. Syna. Tristana.
-Tak to prawda- Powiedział i
podszedł do niej. Kobieta stała w samej bieliźnie i butach na obcasie. Czuła
się trochę skrępowana ale zważyła na to ,że Draco jest jej mężem i po kilku
sekundach się rozluźniła. Mężczyzna powoli dotknął jej ust. Były miękkie jak
jedwab ale zarazem takie stanowcze. Hermiona wpiła się w usta męża z taką
dzikością ,ze chłopak z wrażenia przewrócił się na łóżko.
-Jesteś moją królową.
-A ty moim królem.
Bardzo powoli rozpiął jej włosy i
powyrzucał na podłogę wszystkie zbędne spinki. Zdjął buty i złapał ją w
ramiona.
-Chcesz się umyć?
-Po tym śmierdzącym upitym
człowieku … tak raczej chcę.
-Poczekam na ciebie, ja już się
myłem. – Rzekł wskazując na siebie. Był w spodenkach trzy-czwarte.
-Dobrze to za parę minut wrócę do
ciebie. – Powiedziała Hermiona całując delikatnie jego usta.
POCZĄTEK TEKSTU
EROTYCZNEGO
Chłopak szybko przygotował ogień
w kominku pokoju i nalał czerwonego wina do kieliszków. Młoda kobieta wyszła z
łazienki opatulona zielonym szlafrokiem.
-Witam Panią
-Witam Pana.
Chłopak podał jej kieliszek
,wspólnie usiedli na łóżku i bardzo powoli upijali czerwone wino ,patrząc sobie
przy tym w oczy. Mężczyzna odstawił kieliszek na tace jako pierwszy i przysuną
się do Hermiony. Delikatnie pocałował ją w szyję, rozsunął kawałek szlafroka i
całował obojczyk. Kobieta jęknęła i odstawiła także swój kieliszek. Popchnęła
Draco by położył się na łóżku delikatnie siadła na niego okrakiem wpatrując się
w jego piękne oczy. Chłopak odgarnął jej czarne włosy spływające jej na twarz.
-Jesteś piękna.
-Dziękuje, ale ty jesteś
piękniejszy
-Nie prawda. To ty mnie
uzupełniasz.
-A ty mnie
Chłopak przerwał ich czułą
wymianę słów namiętnym pocałunkiem. Zsunął z ramion kobiety zielony szlafrok
uwalniając krągłe piersi. Złapał delikatnie dłonią jeden z przecudownych
wzgórków i pocałował czule. Usiadł na łóżku wciąż trzymając na swoim ciele
Hermionę. Zdjął z niej całkowicie szlafrok. Dotykał jej ciała nie mogąc się
nacieszyć tym ,ze może jej mieć. Czarnowłosa nie pozostawała mu dłużna i
pieściła jego ciało. Bardzo powoli budząc w swoim mężu ogromne podniecenie
zdjęła jego bokserki. Lekko swoją dłonią złapała sterczącego penisa i
przesuwała dłonią w górę i dół. Chłopak przymknął oczy i położył się wygodnie.
Kobieta swoją dłonią czyniła cuda, nachyliła się nad nim i delikatnie liznęła
językiem jego erekcję. Mężczyzna wydał z siebie niekontrolowany dźwięk.
Hermiona traktując to jako zachętę wzięła go w usta i lizała bardzo zmysłowo.
Lekko słony smak wcale jej nie przeszkadzał. Wiedziała ,że uszczęśliwia swojego
męża i to było dla niej najważniejsze. Chciała się go uczyć na nowo. Chłopak
niespodziewanie zmienił pozycje i czarnowłosa znalazła się pod nim. Całował jej
brzuch zostawiając po sobie mokry ślad na skórze partnerki. Draco nakreślił
kciukami kulisty znak na sutkach dziewczyny i zjechał dłońmi bardzo nisko. Jak
najostrożniej tak by nie sprawić ukochanej bólu włożył jeden palec do mokrej
szparki. Wygięła się w łuk. Takiej rozkoszy to już dawno nie zaznała. Chłopak
spojrzał jej głęboko w oczy.
-Ufasz mi?
-Tak Draco.
Złapał erekcję w rękę i
delikatnie wszedł w głąb kobiety. Ta czując w sobie Draco wygięła się jeszcze
bardziej i krzyknęła z rozkoszy. Mężczyzna zaczął poruszać się coraz szybciej
czuł jak jego członek nabrzmiewa w ukochanej. W tym samym momencie co Draco
kobieta dostała kosmicznego orgazmu. Odpłynęła w krainę Morfeusza ,czując jak
przepełnia ja prawdziwa miłość do tego mężczyzny z ,którym właśnie się kocha.
Chłopak powoli wyszedł z niej i z uśmiechem na twarzy spojrzał na swoją
ukochaną.
-Jak się czujesz?
-Bosko- Hermiona nie była wstanie
nic więcej powiedzieć.
-Kocham Cię. Przez ten cały czas
cię kocham i nawet wtedy gdy mnie przy tobie nie było zawsze cię kochałem i
zawsze kochać będę.
-Draco… wierz mi ,ze mimo nic nie
pamiętam jak było to pamiętam ,że towarzyszyło mi wciąż jedno wspomnienie. To
było wspomnienie miłości jaka łączyła ciebie i mnie. Na zawsze.
KONIEC ROZDZIAŁU JAK I
TEKSTU EROTYCZNEGO :-P
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
No dobra :D nie mogłam się powstrzymać od wstawienia rozdziału :D życzę miłego czytania :)