czwartek, 25 kwietnia 2013

* [ 4 ]


Ten rozdział dedykuję dla wszystkich ,którzy nie potrafią odnaleźć tej drugiej połówki ;) by czasem obejrzeli się wkoło siebie bo być może ich miłość jest bardzo ,bardzo blisko:)

JESTEŚ=zostawiasz komentarz!!!:)

Hermiona obudziła się na sofie, otworzyła oczy i szybko przeanalizowała położenie w jakim się właśnie znajdowała. Sofa była rozłożona, obok niej spał Draco obejmując jej ciało ręką, pierwsze co chciała zrobić t zrzucić jego rękę z siebie ale nie potrafiła, nie była w stanie tego zrobić. Ciało Ślizgona było gorące, spojrzała na niego z bardzo rzadko spotykanym uczuciem. Przysunęła się do niego jeszcze bliżej, tak by dokładnie czuć jego oddech na swojej skórze. Szepnął przez sen jej imię poczuła się bardzo szczęśliwa ,że śni o niej. Pocałowała go w czoło i bardzo cicho podniosła się z łóżka. Draco tylko jękną i spał dalej. Rozejrzała się wkoło pokoju. Ale nie znalazła nic ciekawego w pobliżu jej wzroku. Spojrzała na hebanowy zegarek wskazywał godzinę dziesiątą rano. Jedyny plus tego był taki ,że była sobota i nie trzeba było wstawać wcześnie na lekcje. Przeciągnęła się i usiadła z powrotem koło Dracona. Lecz jej oczy same się zamykały, położyła się i wtuliła w jego ciało i momentalnie zasnęła.

*

Biegł przez ciemny i bardzo mroczny las, mgła spowijała go jak czarny wąż chcący zadusić swą ofiarę. Biegł coraz szybciej i szybciej, znamię na ręce piekło. Wiedział ,że Voldemort jest niedaleko i na pewno go szuka. Nie mylił się, z mgły wyłonił się ciemny kształt a potem sylwetka czarodzieja. Był to sam Czarny Pan.
-Draco- rzekł swoim jadowitym głosem i dotknął jego ramienia. Nagle znaleźli się w całkowicie innym miejscu, poznał w nim swój własny dom. Stanął i zobaczył okropną scenę. Hermiona przywiązana do krzesła, z jej oczu spływały łzy a obok niej stała jego ciotka. Sławna Bellatrix. Jego matka i ojciec patrzyli z lękiem na Czarnego Pana. Voldemort podszedł do niego i zasyczał mu do ucha.
-Zabij ją Draco- mówił wskazując na Gryfonkę. Ale on stał jak wryty, nie mógł tego zrobić, ale nie mógł także zostawić swojej rodziny.
-Hermiono- Szepnął cicho a po jego policzku spłynęła łza.
-Zabij ja- wrzasną mu do ucha.

Ślizgon obudził się nagle wydając z siebie ,krótki urwany okrzyk. Scena ze snu wciąż jasno widniała w jego umyśle. Spojrzał na dziewczynę leżącą obok niego. Hermiona spała. A w pokoju było ciemno. Siadł powoli na łóżku przecierając zaspane oczy ,przypomniał sobie wczorajsze chwile a łza spłynęła mu po policzku. Nie wiedział co by zrobił gdyby jego ukochaną ktoś porwał lub gdyby coś jej się stało. Ziewnął głośno a dziewczyna obok niego obudziła się spoglądając na niego zaspanym wzrokiem. Siadła obok niego uśmiechając się lekko. Przytulił ją do siebie. Obejrzał się w bok i spojrzał na stolik obok nich. Stały tam talerze ze świeżym jedzeniem i kartka z koślawym pismem. Złapał w rękę list i przeczytał na głos.
Drodzy Hermiono i Draco.
Zebranie uczestników Turnieju dziś o 14.50 W moim gabinecie. Proszę o założenie odpowiedniego stroju ,na zebraniu zostaną ogłoszone informacje na temat pierwszego zadania i wskazówki jak się do niego przygotować. Czekam na waszą obecność.
Dyrektor.
- A no tak...Oczywiste ,że przyjdziemy- powiedział na głos.
-Tak przyjdziemy, przyjdziemy...-Powiedziała jeszcze nie rozespana dziewczyna. W tym samym momencie spojrzeli na zegar wiszący nad kominkiem, a stwierdziwszy ,ze maja jeszcze dużo czasu położyli się obok siebie. Nie mówili nic, choć słowa najpewniej nie wyraziłyby więcej niż cisza panująca między nimi. Młodzieniec wstał i przeciągnął się. Uśmiechną się szeroko do kasztanowłosej i poszedł w stronę łazienki.

*

Po kilku minutach byli już gotowi, ona ubrana w czarne dresy i rozciągnięty szary sweter z wyszytymi literami domu Gryffindoru. On w dżinsowych spodniach i białej nieskazitelnej koszuli miał na sobie także zielono-czarną bluzę. Hermiona czekała na niego przy stoliku koło sofy, był zastawiony różnymi potrawami. Ślizgon popatrzył na nią pytającym wzrokiem.
-No... Chyba skrzaty przyniosły w między czasie. Bo my raczej zaspaliśmy- powiedziała z uśmiechem wskazując ręką na zegar. Popatrzył na stół, złote nakrycia lśniły jakby swoim własnym światłem. Pieczony kurczak i czerwone wino stało na samym środku stołu. Wkoło były także różnego rodzaju owoce i warzywa. W złotych miseczkach stały galaretki i puddingi. Zjedli pośpiesznie obiado-śniadanie i razem wyszli z dormitorium. Szli obok siebie, noga w nogę ich ręce obcierały się i stykały. Żadne z nich nie dało po sobie poznać ,ze coś się dzieje. Doszli w napięciu i ciszy do gabinetu dyrektora.
-A dzień dobry, dzień dobry moi drodzy. – Powiedział Dumbeldor zaskakując swoim nagłym pojawieniem się koło pary.
-Dzień dobry profesorze- powiedziała dziewczyna z największym optymizmem. Ale blondyn nie podzielał jej radości na widok starca, wręcz przeciwnie mina mu zrzedła i spuścił wzrok na podłogę. Weszli do gabinetu było tam cicho i panował pół-mrok. Ognisty feniks siedział na poręczy schodków do wejścia małej biblioteczki.
-Więc tylko wy mi zostaliście- rzekł dobitnie zwracając swoje kojące błękitne spojrzenie.
-Jak to my?
-Tylko wy Hermiono bo zaspaliście – powiedział spoglądając znacząco na chłopaka.
-Wiecie już z listu ,że powiem wam jakie będzie wasze zadanie. Oczywiście powiem wam tylko w małej części. Mogę dać wam wskazówki dostęp do ksiąg i różnych innych potrzebnych wam rzeczy.
-No dobrze! To możesz powiedzieć jakie to zadanie!!!- Wybuchną Ślizgon nie mogąc znieść stoickiego tonu nauczyciela.
-Spokojnie Draco- szepnęła Hermiona i automatycznie złapała go za rękę. Nie odrzucił jej ani nie zabrał. Ścisną ją jeszcze bardziej jakby szukając w tym geście jeszcze większej ochrony i pomocy. Dyrektor jak gdyby nigdy nic podszedł do biurka i wyciągną z szuflady stare pożółkłe pergaminy. Podszedł z nimi do pary i rozwiną. Na pierwszym pergaminie znajdowały się jakieś zapiski a na drugim rysunek. Dziewczyna krzyknęła z przerażenia. Złapała się za głowę i zaczęła piszczeć.
-T-t-testrale, ś-śmiercioślady! –Zaczęła krzyczeć w głos.
-Hermiono!!! Opanuj się!- Krzyczał do niej chłopak. Popatrzył się jej prosto w oczy. Od razu się uspokoiła i spojrzała na niego jak gdyby nie wiedziała co przed chwilą robiła i gdzie jest.
-Profesorze dlaczego pan pokazuje nam te zwierzęta? –Spytał zdesperowany chłopak.
-Waszym pierwszym zadaniem będzie przebrnięcie przez wiele pułapek i znalezienie testrala w Zakazanym Lesie.
-Cooo? W Zakazanym Lesie? Przecież tam są... Są...No są!!!
-Centaury panno Granger, są ale jeżeli ich nie wkurzycie nic wam nie zrobią.- Dziewczyna tylko westchnęła i zemdlała.
-Proszę zanieś ją do dormitorium. Wskazówki znajdziesz w tym tekście.- i podał mu pergamin zapisany czarnym i czerwonym atramentem.
Draco opuścił bez słowa gabinet Albusa niosąc ze sobą bezwładną Gryfonkę.
Położył dziewczynę na łóżko i spojrzał na nią, wyglądała jakby spała. Pobiegł do łazienki i przyniósł ręcznik zmoczony w zimnej wodzie i położył jej na czole. Jej skóra była rozpalona jak żelazo. Siadł koło jej głowy i rozwinął pergamin z zapiskami. Przeczytał bardzo powoli nagłówek wykreślony czerwonym atramentem.
TESTRAL
Bardzo rzadkie zwierzę. Podobno testrale przynoszą nieszczęście a schwytanie ich jest niemal niemożliwe.
Żywią się mięsem zmarłych zwierząt, przyciąga ich ŚWIERZA krew.
Reszta pergaminu opisywała wygląd i zachowania zwierzęta. Dziewczyna koło chłopaka zaczęła łapać szybko powietrze i głośno kaszleć.
Spojrzał na nią podniósł jej lekko głowę by nie zakrztusiła się. Spojrzała na niego półprzytomnym wzrokiem. I bez zastanowienia wyrwała mu pergamin z ręki. Przeczytała nagłówek i odczytała na głos notatkę z samego dołu.
ISTOTY MAGICZNE ,KTÓRE MOŻLIWIE ZNAJDĄ SIĘ PODCZAS PIERWSZEGO ZADANIA:
  1. Bujdka
  2. Chimera
  3. Chrobotki
  4. Gumochłon
  5. Hipogryf
  6. Nieśmiałek
  7. Troll
  8. Wozak
  9. Śmierciotula
-Co? Że niby my mamy to wszystko pokonać?
-Hermiono! Napisane jest ,że możliwie!
-No ale Śmierciotula to już przesada! –Krzyknęła Hermiona. Chłopak przytulił ją do siebie. Spojrzała na niego z zapłakanymi oczami. I zadała mu pytanie ,którego nawet się nie spodziewał.
-Umiesz stworzyć cielesnego patronusa?
-A czemu pytasz?- Spytał zaintrygowany. Dobrze wiedział ,że nie potrafi. Bycie śmierciożercą pozbawiło go jakich kolwiek uczuć. Ale teraz odzyskiwał te uczucia. Kochał Hermionę wiedział, że może kiedyś mu się uda.
-Więc umiesz czy nie?
Nie odpowiedział nic tylko popatrzył na nią ze smutkiem w oczach.
-Nie umiesz. Ale nie martw się. Pomogę ci.
-Ale niby po co to?
-Bo będą dementorzy.
-Słucham? Gdzie ty to widzisz? –Pokazała mu palcem na malutką gwiazdkę na samym dole kartki. Prawie niezauważalna.
* MOŻLIWA OBECNOŚĆ DEMENTORÓW
-Na brodę Merlina! Co to ma znaczyć?
-Expecto Patronum! –Szepnęła Hermiona a z różdżki trysnęły błękitne płomyki i w pokoju pojawiła się błękitny smok. Spojrzała z przerażeniem na Dracona. Jej patronusem zawsze była wydra. Ale się skompromitowała. Wąż! Jej patronus to smok!
-No ładnie!- Jękną Draco łapiąc za rękę zaczerwienioną dziewczynę.
-Teraz mogę się uczyć zaklęcia- krzyknął na głos. A w pokoju można było słyszeć ich zmieszane wesołe śmiechy. Rozbrzmiewały w dormitorium jak perlisty chlupot wody w strumieniu.
No to tyle ;) przepraszam ,ze taki krotki ten rozdział ale miałam testy i sami rozumiecie ;) liczę na dużo komentarzy ;P może trochę nieudany ten rozdzialik ale mam świetny pomysł na pierwsze zadanie ;) i zapewniam ,że następny rozdział będzie bardziej atrakcyjny ;)

sobota, 20 kwietnia 2013

* [ 3 ]


Szedł powoli przez korytarz prowadzący do gabinetu dyrektora. Przed drzwiami stał wysoki posąg gargulca, spojrzał na niego z ukosa a Draco uświadomił sobie ,że nie zna hasła. Popatrzył się na sufit klnąc w duchu. Nagle nie wiadomo skąd pojawił się przy nim starzec. Był to sam dyrektor w błękitnej szacie, jego broda spływała gładko kaskadą srebrnych włosów, przyglądał mu się uważnie spod połówek okularów.
-Ach to ty Draco.- Powiedział swoim łagodnym głosem. I uśmiechnął się do niego. Dotknął posągu a gargulec odstąpił na bok dając przejście dla nich. Weszli do gabinetu Dumbeldora. Łagodny wystrój wnętrza ukoił trochę nerwy Ślizgona. Profesor wskazał Draconowi fotel stojący przed biurkiem, młodzieniec usiadł i rozglądał się po pomieszczeniu, regały z książkami niezbyt go ciekawiły ale jego uwagę przykuł stojak z małymi fiolkami buteleczkami ze srebrną dziwną zawartością. Jak się domyślił, były to wspomnienia ludzi. Spojrzał znów na Dumbeldora, który uśmiechał się do niego łagodnie.
-Zapewne zastanawiasz się dlaczego cię tu zaprosiłem?
-Tak panie dyrektorze. –Powiedział Ślizgon uśmiechając się nieznacznie.
-Jeżeli czytałeś Proroka Codziennego to wiesz chyba, że będzie Turniej.
-A więc o to chodzi...Tak podejrzewałem.- Wykrzyknął Draco.
-Tak chodzi właśnie o to. A ponieważ ustaliłem wraz z nauczycielami iż Prefekci będą brać udział bez wyborów. A ponieważ ty i Hermiona jesteście prefek.....
-Nie! Tylko nie Hermiona! Niech pan tego nie robi!- Wykrzyknął Draco zrywając się z fotela i zaciskając pięści. Jego twarz pobladła a oczy lśniły.
-Spokojnie. Siądź z powrotem i poczekaj aż powiem Ci wszystko do końca- rzekł profesor ze spokojną minął.
-Więc na czym ja skończyłem...? a tak ty i Hermiona jesteście prefektami naczelnymi więc na pewno będziecie brać udział w pojedynkach. Nie mogę wam zdradzić co to będą za pojedynki.
-Ale dlaczego Hermiona? Czy ona też musi?
-Musi i dziwię się Draco ,ze obchodzi cię taka ,,brudna szlama’’.
Ślizgon po raz kolejny zerwał się z siedzenia, jego serce przepełnione było smutkiem i żalem. Zacisnął mocno pięści i zaczął się przechadzać nerwowo po pokoju.
-Nie obchodzi mnie wcale!- Krzyknął ale stary czarodziej tylko uśmiechnął się pod nosem.
-Draco mnie nie oszukasz. Dobrze wiem co czujesz.
-Jak ty to możesz wiedzieć? Byłeś kiedyś śmierciożercą? Byłeś kiedyś zakochany w SZLAMIE? Groził ci kiedykolwiek sam-wiesz-kto ? Nie! Zawsze wszystko miałeś dobrze! Nikt cię nigdy nie torturował, nikt... Nic nie wiesz!- Krzyczał rozwścieczony Draco. Zaskoczony wybuchem swojej złości spojrzał na dyrektora z przerażeniem w oczach. Teraz to na pewno mnie wywali. Pomyślał, ale nic takiego się nie stało. Dyrektor nie wstał i nie wyrzucił go z Hogwartu. Wręcz przeciwnie.
-Draco... Rozumiem co czujesz. I wiem jak to jest gdy kocha się Szlamę. Ale nie kryj tego uczucia bo to jest niebezpieczne. Jeżeli nie chcesz krzywdzić Hermiony unikaj tego. Ale nie daj się ponieść złości.
Ślizgon popatrzył uważnie na Dumbeldora. Nie spodziewał się takiej rady ani takich słów.
-Na dziś to tyle. Możesz wyjść.
-A Hermiona już wszystko wie?
-To już nie twój problem Draco.
I pożegnał chłopaka z uśmiechem na ustach. Niestety Malfoya wcale nie uspokoiły słowa dyrektora a wręcz przeciwnie. Ma się zbłaźnić przed całym swoim domem? Nie to chyba niezbyt mądry pomysł. Ale jednocześnie nie chciałby dziewczyna cierpiała, nie z jego powodu i nie po raz kolejny. Najbardziej przerażała go perspektywa zaklęć niewybaczalnych. Ale próbował przestać o tym myśleć i ze spuszczoną minął poszedł na eliksiry.

*

Dziewczyna siedziała na korytarzu wpatrując się w mapę. Dokładnie obserwowała każdy widoczny krok Malfoya w pokoju Dumbeldora. Nie miała pojęcia jak Ślizgon zareaguje na wiadomość o braniu udziału w Turnieju. Mapę pożyczyła od swojego przyjaciela, Harry miał mapę Huncwotów ,którą stworzyli jego ojciec chrzestny i jego przyjaciele. Wiedziała w jakiej sprawie poszedł Malfoy do dyrektora bo sama w tej sprawie była rano. Nie chciałaby Draconowi cokolwiek się stało. Nie przeżyje bólu jeżeli cokolwiek mu się stanie. Jeszcze teraz tylko wybór ,wszystko w rękach uczniów. Sama Hermiona nie zareagowała zbyt pozytywnie na tę informację a co dopiero Draco? Wolałaby być teraz tam razem z nim i powstrzymać go od głupiego zachowania. Nie potrafiła się uspokoić. Spojrzała na mapę draco wychodził właśnie z gabinetu Dumbeldora. Szedł szybko w stronę lochów. Dziewczyna zerwała się ze schodów wkładając mapę Huncwotów w podręcznik do Obrony Przed Czarną Magią. Spojrzała w bok a zza ściany wyłonił się Ślizgon z smętną miną i wielkim gniewem w oczach.
-Draco?- Spytała niepewnie, ale chłopak uciszył ją jednym gestem. Zrozumiała ,że nie trzeba się wtrącać w jego sprawy. Lekcje eliksirów minęły bardzo szybko, Snape jak zwykle poszydził sobie z Harrego i Rona. Lecz dziewczyna siedziała cicho przy swojej ławce dopóki Profesor nie zaczął dzielić ich na dwu-osobowe grupy.
-Potter z panem Goylem, panna Parkinson proszę bardzo do Nevilla a pan Malfoy do Wesleya.- Przystanął w miejscu nad czymś się wyraźnie zastanawiając. Jego czarne tłuste włosy opadały mu na równie ciemne oczy. Ziemista twarz odwróciła się w stronę Hermiony.
-Nie pan Malfoy proszę do Granger a pan Weasly niech pracuje Crabbem.
Gdy ustawił już wszystkich tak jak chciał machnął różczką a na tablicy pokazały się różne składniki i instrukcje.
-Dodatkowe informacje o tym jak wykonać eliksir Euforii. Za dwie godziny każdy ma mi przynieść w fiolkach swój eliksir.
Hermiona popatrzyła uważnie na tablicę i przeczytała sobie cicho składniki.
-Mięta, pancerzyki chitynowe, sok z cytryny, figi Abisyńskie i woda. On chyba żartuje?
-Nie Miona on nie żartuje- powiedział do niej cicho Draco.
  -O widzę ,ze królewicz zdołał się w końcu odezwać, witam w świecie żywych.
-Oj przestań Hermiono- Jękną Ślizgon z ponurą miną. Humor jego współlokatorki nie podnosił go na duchu, ale jednak wywołał na jego twarzy uśmiech.
-Tak ,tak weź lepiej zacznij robić ten eliksir.- Spojrzała na książkę.
ELIKSIR EUFORII
Pół litra wody wlać do kociołka i grzać w średnim ogniu. Osiem pancerzyków zmielić i stopniowo wrzucać do wody. Wymieszać pięć razy zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Trzy nierozgniecione pancerze wrzucić w całości do wody. Odczekać 10 minut aż woda ponownie zacznie się gotować. Posiekaną miętę zmieszać z sokiem cytryny i wlewać do wody po 5 ml. Przemieszać 2 razy (strona obojętna) i odczekać 10 minut do uzyskania koloru bordowego. Figi podzielić na 4 ćwiartki i rozduszać wyciskać z nich sok do oddzielnego pojemniczka. Miąższ wsypać do wody i odczekać aż wywar stanie się zielone koloru. Odczekać kolejne 30 minut i wlać sok z fig i mieszać przez ok. 2 minut.
 Spojrzała na chłopaka i stwierdziła, że nie jest to takie trudne. Do końca lekcji Ślizgon z odrobiną pomocy dziewczyny uwarzył świetny eliksir.

*

Dzień minął bardzo szybko. Draco i Hermiona mieli bardzo dużo roboty. Gryfonka musiała po raz kolejny odjąć punkty uczniom z Ravenclavu. Bardzo zmęczona chciała iść już do swojego dormitorium lecz zatrzymał ją Harry.
-Hermiona! Zapomniałaś ,ze mają być teraz wyboru do tego Turnieju?
-O kurczę zapomniałam.
 Razem ze swoim przyjacielem pobiegła do wielkiej sali. Spojrzała na zebranych uczniów i przejął ją strach. Na środek sali wyszedł dyrektor a w pomieszczeniu zapadła głucha cisz.
-Razem z nauczycielami zdecydowaliśmy na prośbę uczniów z Huffelpufu oraz Ravenclav iż nikt z ich kręgów nie zostanie wybrany do pojedynku.
W sali zapadła jeszcze gorsza cisza nikt prawie się nie odzywał. Dyrektor westchnął głośno machną różdżką a obok każdego ucznia na sali znalazły się małe karteczki i pióra.
-No to głosujcie na ucznia z siódmych klas.
Rozległo się skrzypienie piór i ciche pomruki wśród uczniów. Ponieważ Draco i Hermiona jako główni prefekci zostali zwolnieni z głosowania, nie uczestniczył w nim także Ron Weasly. Gdy wszyscy skończyli pisać już Dyrektor ponownie machną różdżką i wszystkie karteczki popłynęły do niego. Drzwi otworzyły się a do sali weszła Mcgonagall niosąc Tiarę Przydziału. Zapanowały ponowne szepty szmery i nieme pytania. Kobieta odwróciła starą Tiarę do góry nogami a Dumbeldor skierował karteczki do jej wnętrza.
-Nie wiedziałem ,ze tiara pełni jeszcze jakąś funkcję- szepnął Ron do Harrego z wyraźną miną zaskoczenia.
-Cicho bądź ...- Uciszył go czarnowłosy przyglądając się Tiarze.
Nagle w sali rozległ się donośny krzyk.
- HARRY POTTER!!! – Krzyknęła Tiara. Donośne oklaski i gwizdy przerwał kolejny krzyk.
- DRACO MALFOY!!!- Okrzyki i brawa zatrzęsły całą salą a wszyscy mieli odczucie ,ze to jakieś trzęsienie ziemi.
-HERMIONA GRANGER!!! PANSY PARKINSON!!! RONALD WEASLY!!! BLAISE ZAMBINI!!! GREGORY GOYL!!! NEVILLE LONGBOTTOM!!!
Okrzyki ,oklaski i wrzaski nie maiły końca. Dopóki nie przerwał ich Albus.
-Moi mili, zawodnicy zostali wybrani, a teraz proszę wszystkich o opuszczenie sali! Wszystkie informacje dotyczące pierwszego zadania zostaną przekazane w odpowiednim czasie.

*

Blondyn szedł razem z Hermiona klnąc pod nosem. Wiedział tylko tyle ,ze jak się dzisiaj nie zaleje to nic mu nie pomorze. Nic? Spojrzał na towarzyszkę idącą obok. Ale zganił się od razu za takie myśli. Weszli razem do dormitorium, było cicho a wszystkie emocje zostały jakby za drzwiami i nie miały w tym miejscu znaczenia.
-Ja pójdę się umyć powiedział dziewczyna.
Kiwnął tylko głową i rozłożył się wygodnie na sofie. Rozluźnił krawat i rozpiął koszulę. Wyjął z barku kieliszek i wino i powolnie odwrócił się w stronę łazienki. Siadł ponownie na sofie. Minęło kilka dobrych minut zanim Hermiona wyszła z łazienki. Miał na sobie zielone króciutkie spodenki i białą prześwitującą bluzeczkę. Draco spojrzał leniwie na jej ciało i jakby od niechcenia wstał z sofy i przyciągnął ja do siebie. Dziewczyna trochę zdziwiona ale jak najbardziej zadowolona z takiego zachowania wtuliła się w jego ciało. Pocałował ją lekko w czoło. Czuł teraz ogromny ból bo nigdy nie chciał stracić tej kobiety. Bo ją kochał. Gryfonka uniosła twarz w górę spoglądając w platynowe oczy, próbując wyczytać w nich coś więcej. I odczytała, bezgraniczną miłość i wielkie oddanie. Pocałowała go w policzek lecz Draco odwrócił twarz kierując jej pocałunek na swoje usta. Siadł powoli na sofę trzymając w rękach szczupłą boginię swojego życia. Siadła na jego udach całując go dalej, wplatał swoje dłonie w jego włosy. Czuła gorący oddech na swojej szyi. Dotykał każdego skrawka jej ciała, jakby próbował zapamiętać jego dotyk. Jakby chciał stworzyć dokładną mapę jej ciała. Chciał zapamiętać na zawsze. Wtuliła się w niego całym ciałem. Przenikała go aż do samego dna duszy, była częścią niego. Siedzieli przytuleni do siebie i gdyby ich ktoś tak zobaczył śmiało by rzekł, ze są parą. Ale tak nie było żadna ze stron nie wyznała miłości, bali się tego oboje. Ale niedługo maiło się to zmienić. Zdobędzie się i wyzna jej to nawet gdyby musieli uciekać ,z nią poszedłby na sam koniec świata.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to tyle ;) czekam na komentarze ;P przepraszam ,że tak długo czekaliście ale jakoś czasu nie było i chyba sami rozumiecie ;) następny rozdział będzie z a tydzień :)

wtorek, 16 kwietnia 2013

* [ 2 ]


Ten rozdział dedykuję specjalnie dla Marty. B mojej koleżanki, szczerze to bez jej pomocy i słów oraz naszego dwustronnego zainteresowania Harrym Potterem nie pisałabym opowiadania ;* to dla Ciebie kochana ;*
Życzę WSZYSTKIM miłego czytaniaJ 

     Hermiona obudziła się z lekkim bólem głowy, nie miała pojęcia dlaczego tak się czuje. Usiadła powoli na łóżku, zielone zasłony w dużej sypialni skutecznie tłumiły światło. Rozejrzała się po pokoju było ciemno więc zbyt dużo nie zobaczyła, ale Draco spał. Wstała z łóżka i spokojnie zeszła po schodach do pokoju wspólnego. Przeżyła szok, nie tylko z widoku jaki zobaczyła w pokoju ale jeszcze bardziej na widok łazienki i wielu innych rzeczy w pokoju. Przystanęła spostrzegając na podłodze przy wygaśniętym już kominku butelkę po ogniste i pierwsza myśl jaka zaświtała jej w głowie to ,że Draco po raz kolejny hulał po pokoju. Ale to raczej nie możliwe, bo poszedł spać. Usiadła na kanapie odrzucając czerwony puchaty koc na bok. Pod nim znajdowała się książka do Obrony Przed Czarną Magią, oraz porozsypywane fasolki wszystkich smaków Bertiego Botta. Na niskim stoliku stały kieliszki i kufel z niedokończonym piwem kremowym. 
-No to super...-Powiedziała na głos przerażona dziewczyna. Popatrzyła na siebie i stwierdziła ,że musi zaczerpnął kąpieli oraz po prostu trochę się odświeżyć. Weszła do łazienki i o mały włos nie przewróciła się z zaskoczenia. Na podłodze leżała jej czerwony komplet a w łazience panował już ulatniający się aromat róż. W wannie stała woda. Dziewczyna nacisnęła spust a woda w kilka sekund zniknęła. Oparła się o umywalkę by spokojnie przemyśleć wszystko. Draco spał, jej bielizna znajdowała się w łazience, białej koszuli nie mogła znaleźć, a w salonie panował taki bałagan jakby gościły tam Chochliki. Odwróciła się do lustra i wydała krótki i bardzo donośny okrzyk przerażenia. Jej włosy były powykręcane na wszystkie strony a wory pod oczami wskazywały na nieprzespane kilka nocy co wcale nie było zgodne z prawdą. Zaczęła energicznie rozczesywać włosy szczotką przy czym wyklinając Malfoya i gadając o jakiś bezużytecznych i nienormalnych działaniach na Eliksirach. 
-Głośniej się już nie da Granger?- Wyszeptał jakiś zaspany głos. Blady blond chłopak stał w drzwiach przecierając oczy pięściami i ziewając przy tym bardzo głośno.
-Wyjdź to posłuchasz jeszcze wiele ciekawych rzeczy- Warknęła mu Hermiona wyraźnie zirytowana zachowaniem Ślizgona. Ten popatrzył tylko na nią z ukosa i się zaśmiał.
-To ja mam wyjść? Tak ciekawe co powiedzą inni słuchając historii o pijanej Hermionie, kujonce całej szkoły?
-Idź!!!- Krzyknęła zdenerwowana. Ale po chwili jakby dotarły do niej jego słowa i zrozumiała jego słowa.
-Czekaj! Zaraz! Powiedziałeś pijana?
-Tak księżniczko, powiedziałem.
-Nie to nie możliwe- szepnęła jakby sama do siebie ale jednocześnie do Malfoya.
-A właśnie możliwe ,choć sam nie wierzyłem ,że spotka mnie taki dzień.
     Dziewczyna spojrzała na niego podirytowana i zdenerwowana , jej policzki płonęły żywym ogniem.
-Nie... A ja myślałam ,że to twoja sprawa Malfoy.
-Moja? Weź mnie nie rozśmieszaj a czy to ja paraduje po pokoju w czerwonym zestawie seksownej bielizny?
Ale zaraz zaczął żałować ,że w ogóle powiedział takie słowa. Poleciała w niego biała mydelniczka.
-A to za co?! Krzyknął. Nie mógł sobie na to pozwolić nie dość ,że wczoraj a raczej dzisiaj się nią zaopiekował to ona rzuca w niego różnymi rzeczami i jeszcze w dodatku oskarża go o to wszystko. 
-Nie! Hermiono! To nie byłem ja ! Byłaś pijana i nawet nie wiem dlaczego się upiłaś!
-Ale nie zrobiłam nic ,,głupiego’’?- Spytała dziewczyna spuszczając głowę i lekko się uśmiechając. Draco przypomniał sobie wszystkie te sytuacje i namiętny pocałunek w sypialni zafundowany przez Gryfonkę, jego serce niemal pękło z żalu. Ale postanowił nic nie mówić, nie teraz, nie gdy targają nim emocje. Hermiona patrzyła na niego z wyczekiwaniem. 
-Więc jednak coś się stało?- Spytała.
-Nie, nic nie robiłaś głupiego.- Wypowiedział te słowa ostrzej niż tego pragnął. Jego serce pękało. Nie potrafił z żyć tą świadomością. Odwrócił się tylko i wyszedł z łazienki z zaciśniętymi pięściami.
Dziewczyna umyła się i zaczesała włosy w koński ogon, i będąc jeszcze w luźnym dresie wyszła do pokoju wspólnego . Panował tam już totalny porządek, stwierdziła jednoznacznie, że musiał ten porządek zrobić Malfoy. Ponieważ skrzaty robią porządek oraz ścielą łóżka zaraz po wyjściu na lekcje. Była bardzo zadowolona z tego małego gestu Ślizgona. Spojrzała na lśniący teraz pokój. Nic nie zostało po wcześniejszym stanie. Jej biała koszula leżała złożona na stoliku obok książki. Ale Draco nigdzie nie było, dopiero po kilku chwilach usłyszała głuchy łomot na górze.

*

     Draco wbiegł bardzo szybko po schodach na górę , tocząc przy tym wulgarne słowa. Wpadł do sypialni i zamknął drzwi. Spojrzał na ścianę i obrazy wiszące na niej. Obejrzał sypialnię wkoło siebie i położył się na łóżku. Sufit był tak samo zaczarowany jak w wielkiej sali. Leżąc tak sufit z lekko ciemnego błękitu zaczął zmieniać się na czarno-granatowe chmury. Takie właśnie kolory dokładnie odzwierciedlały jego uczucia. Podszedł do ściany i zaczął tłuc pięścią o nią. I poczuł ,że natrafił na odsłonięty i dobrze zamaskowany gwóźdź. Poczuł straszny rozrywający ból, ale nie przestał tłuc ściany. Krew spływała mu po dłoni aż do łokcia i kapała na ciemny zielony dywan. Po jego policzkach płynęły łzy a ból w ręku był niemal porównywalny do bólu w sercu ale jeszcze trochę mu brakowało. Opuścił piekącą dłoń w dół i pozwolił krwi powoli spływać. Jego nerwy trochę się uspokoiły. Ale rana bardzo piekła i bolała. 
-Draco ty debilu, ty cioto, ty głupku, czubie nieokrzesany... Co z ciebie za czarodziej, zakochać się w takiej brudnej szlamie?- Jęczał do siebie z odrazą. Wiedział, że gadanie do siebie nic mu nie da bo jego druga strona serca wcale tak nie uważała i nie miała zamiaru rezygnować z Gryfonki. Nie! było by głupotą się poddać w takim momencie. Zamknął oczy i położył się z powrotem na łóżko brudząc przy okazji pościel. Jego mózg od razu powędrował do wspomnienia błogich chwil gdy całował Hermionę ,gdy mógł trzymać jej ponętne ciało w swoich rękach. Jej usta jak żadne inne, nie potrafił już tego nawet określić. 
-Tak jesteś kompletnym kretynem...- Rzekł znów do siebie. Mijały minuty a może godziny gdy tak sobie leżał na łóżku. Krew przestała ciec a małe stróżki przemieniły się w bordowe skrzepy. Otworzył oczy i spojrzał na sufit kolor nieba wskazywał na to, że humor dość mu się poprawiłby pozwalało to na spokojne pójście na śniadanie. Spojrzał na swoją rękę. Wstał z łóżka i wyjął spod bluzki różdżkę. Dotknął nią zakrwawionej dłoni i dwukrotnie powtórzył słowa zaklęcia.
-Wolnerasanantu, Wolnerasanantu.- I jego ręka powróciła do stanu poprzedniego. Spojrzał na zegar, wskazówki pokazywały czas śniadania. Może trochę się przełamie i pójdzie z Hermioną na śniadanie. Z takim właśnie głównym zamiarem Draco zszedł na dół do pokoju wspólnego. Ale Miony tam nie było, na stoliku wciąż leżała złożona przez niego biała koszula nocna Hermiony i liścik zaadresowany dla niego.
DRACO MALFOY:
Ja poszłam na śniadanie.
Pamiętaj ,że dziś o dwunastej godzinie masz spotkanie z Profesorem Dumbeldorem. Nie zapomnij także swojego wypracowania z eliksirów.
HERMIONA
Draco uśmiechnął się do siebie. Jego serce promieniało z radości ale zaraz się ogarnął i zgonił się za swoje niepoprawne i kretyńskie zachowane. Ale mimo tego powiedział do siebie na głos.
-Ty zawsze musisz o wszystkim pamiętać, nawet o mnie. A wcale nie powinnaś- I znowu posmutniał. Wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi hasłem i skierował się zdecydowanym krokiem do Wielkiej Sali na śniadanie.
   Wszedł poważny do sali, przeszedł obok stołu Gryfonów a gdy tylko ich mijał cichły wszelkie szepty śmiechy i pogaduszki. Wszyscy patrzyli uważnie na przystojnego młodzieńca w czarnych spodniach i czarno-zielonej szacie z przyszytym herbem Slytherinu na piersi. Podszedł niepewnie do stołu Lwa i stanął obok śmiejącej się głośno kasztanowłosej.
-Eee...Hermiona, za tobą – powiedział słynny Harry Potter do swojej przyjaciółki. Dziewczyna szybko odwróciła się sprawdzając przyczynę zaczepki czarnowłosego. Spojrzała na Dracona a jej twarz zrobiła się blada. Popatrzyła na niego trochę przestraszona i bardzo zdziwiona. Chłopak otworzył usta i chciał powiedzieć coś bardzo sensownego ale z jego ust wydobyło się tylko jedno słowo.
-Dziękuję...- Powiedział i jak najszybciej odszedł od stołu. Gdy tylko Gryfonie zobaczyli ,że siada koło swoich kolegów rozpoczęli głośną dyskujsję na temat celu przybycia Dracona do stołu i krótkiej wymiany słów z Hermioną Granger. Rudowłosy chłopak zrobił minę ,która całkowicie pokazała co Ron sądzi o całej tej sytuacji.
-Hermiono? Za co on ci dziękował?
-Nie wiem sama Harry.- Skłamała Gryfonka i wlepiła wzrok w talerz z dwoma tostami i jajkiem. Ron zaczął coś głośno tłumaczyć i gestykulować przy tym tak mocno iż wywrócił dwa razy kielich z sokiem. Ale Hermiona ich nie słuchała, do czasu gdy Ron powiedział kilka słów tak głośno ,że Miona mimo woli je usłyszała.
-Na pewno coś knuje na nasz dom! Zobaczysz Harry on coś bardzo złego zrobi i nic dobrego nie wyjdzie z tej głupiej znajomości. 
-Ale Ron posłuchaj, on na pewno nic nie zrobi przecież Profesor Dumbeldor od razu by się o tym dowiedział. I twoje przypuszczenia są bezsensowne.- Powiedział stanowczo Harry i popatrzył uważnie Hermionie w oczy.
-Ale ty tego Harry nie widzi.....- Zaczął mówić zdesperowany rudzielec ale wybraniec nerwowo mu przeszkodził gestykulując przy tym dość niezręcznie.
    Hermiona nieśmiało spojrzała na stół Ślizgonów widziała jak Blaise tłumaczy coś Draconowi a blond chłopak niby go słucha ale patrzy w o wiele innym kierunku a głowę odwrócił w bok. Jakby czując kojące spojrzenie Hermiony odwrócił twarz w jej stronę. Dziewczyna z daleka już czuła i widziała ,że Ślizgona coś bardzo męczy. Jego usta wykrzywiły się a stalowe tęczówki zabłysnęły. Podeszła do niego Pansy. Hermiona wstała ,ale rozmyśliła się ze swojego zamiaru wyjścia z sali i usiadła z powrotem na swoje miejsce. Harry i Ron popatrzyli na nią i powędrowali za jej wzrokiem, a widząc Pansy przymilającą się do Dracona zrozumieli o co chodzi i wymienili między sobą porozumiewawcze spojrzenia.

*

     Draco patrzył się na Gryfonkę o pięknej promiennej oliwkowej cerze i pięknych orzechowych oczach i kasztanowych włosach. Podeszła do niego dziewczyna z domu Węża Pansy Parkinson. 
-Draco, czemu nic nie jesz?- Spytała przymilnie swoim przesłodzonym głosem.
-Odczep się – powiedział Draco nie mając najmniejszej ochoty na rozmowę z dziewczyną. Zobaczył zadziwiającą reakcję Hermiony na widok Pansy przy jego osobie. Blondyn patrzył się platynowo-błękitnymi oczyma w Gryfronkę nie mogąc zrozumieć przyczyny takiego zachowania. Gdy dziewczyna usiadła z powrotem ,Draco uświadomił sobie po raz kolejny ,że Ślizgonka coś do niego mów ,więc zbył ją jednym słowem.
-Spadaj –krzyknął do niej tak ,że cały stół Węża zwrócił się w ich stronę. Dziewczyna wystraszona odeszła od niego do swoich koleżanek z zawiedzioną miną. Blondyn zaczął myśleć nad tym co mu dziś powie Dumbeldor. Znów spojrzał na stół Gryfonów i przyłapał Hermionę na spoglądaniu na niego. Jej przyjaciele wciąż rozmawiali o czymś i bardzo machali przy tym rękami jakby myśleli ,że wyrosną im skrzydła.
-Idioci...-Powiedział sam do siebie Ślizgon. Upewniając się ,że nikt nie patrzy puścił Hermionie oczko, na co młoda Gryfonka zaczerwieniła się i uśmiechnęła promiennie.
   Draco zjadł powolnie śniadanie i pomyślał o tym tajemniczym spotkaniu na które zaprosił go Dumbeldor. Siedział spokojnie przy stole, nagle do sali zaczęła wlatywać chmara sów. Jak to codziennie przy śniadaniu przynosiły listy ,gazety i różne inne przesyłki? Koło jego talerza wylądowała mała brązowo-czarna sowa trzymając w nóżkach gazetę. Draco zapłacił jej wkładając monety do malutkiego woreczka zwisającego u jej nóżki. Rozłożył powoli gazetę i przeczytał nagłówek.





ZAWODY MAGICZNE UCZNIÓW KLAS SIÓDMYCH W HOGWARCIE

Jak wiadomo dyrektor Szkoły Czarodziejstwa i Magii w Hogwarcie ma zamiar zorganizować zawody magiczne między wybranymi przez domy uczniami? Informacje z zaufanego źródła donoszą ,że w pojedynku mogą być używane zaklęcia NIEWYBACZALNE (pomijając Avada Kedavra). Dyrektor Albus Dumbeldor poproszony przez redakcję o wywiad powiedział tylko tyle :
,, Za niedługi czas cała szkoła oraz nauczyciele będą wybierać reprezentantów domów oraz po dwóch dodatkowych uczniów z każdego domu. Mamy nadzieję ,że młode pokolenie wykaże się prawdziwymi umiejętnościami czarodziejskimi i przyniesie chlubę dla swego domu’’ 
A. Dumbeldor.
Dyrektor był pytany o jeszcze wiele innych rzeczy lecz nie odpowiedział na żadne zadane już pytanie.
Całe grono zastanawia się czy do kręgów reprezentantów trafi Słynny Harry Potter ,czy znajdzie się tam także Draco Malfoy? Nikt nie ma pojęcia jaki będzie wybór uczniów miejmy nadzieję że uczniowie wybiorą dobrze.
Dla Proroka Codziennego- Rita Skeeter.
No tak jeżeli pisała to ta głupia Skeeter to na pewno jakaś bujda ogromna. Ale pomyślał bardziej logicznie. Dyrektor prosi go na małe pogaduszki ale chyba raczej nie będą rozmawiać o pogodzie tylko jak Draco się domyślał o tych ;;Pojedynkach’’. Oby nie wybrał Granger pomyślał, ale przecież Hermiona jest najlepsza z całej szkoły i z Gryffindoru więc na pewno Gryfoni ją wybiorą. Jego przemyślenia przerwał Zambini.
-Draco ! Choć bo na lekcje się spóźnisz.
-Idę, już idę.


No to na tyle J jestem z siebie zadowolona i mam nadzieję ,że Wy też jesteście .
Polecam świetną stronę o Harrym Potterze a tu link do niej :
https://www.facebook.com/HogwartSzkolaDoKtorejWartoRanoWstac?fref=ts
Lajkujcie tę stronę mówię wam naprawdę warto ;P
No więc czekam na miłe i niemiłe komentarze pod tym postem ;P i tak mówię od razu napiszę jeden (najprawdopodobniej będzie to rozdział czwarty bo trzeci jest pisany) dla osoby ,która pierwsza napisze mi o czym chciałaby mieć jeden rozdział. Swoje prośby proszę pisać na moje konto na facebook'u :
http://www.facebook.com/jowita.antoniewska?ref=tn_tnmn

Czekam na wasze propozycje J spełnię Życzenie PIERWSZEJ osoby ,która napisze do mnie :P 
Hermiona ™  :P 

sobota, 13 kwietnia 2013

* [ 1 ]

Cześć ;P zaczynam pisać bloga o zakazanej miłości Dracona Malfoya i Hermiony Granger;P mam nadzieję ,że wam się spodoba i będziecie zostawiać po sobie dużo komentarzy ;P Więc zaczynamy ;)





Hermiona weszła powoli do dormitorium. Poszła do sypialni i już nawet wiedziała co ujrzy, schlanego Malfoya. Dużo się nie pomyliła. Spojrzała na drugie łóżko w szmaragdowo-zielonej sypialni. Na posłaniu leżał nieogarnięty ,ze zmierzwionymi blond włosami chłopak. Jego nogi zwisały bezwładnie po obu stronach łóżka. Ciało jedynie zakrywała zielona bluzka i czarne do kolan spodenki.
-Malfoy ,kretynie ależ się schlał.- Powiedziała sama do siebie.
Usiadła powoli obok jego wezgłowia i popatrzyła się uważnie, zmierzwiła ręką jego nieschludnie ułożone włosy. Był arystokratą pochodzącym z bardzo bogatej rodziny ,a o takim majątku jaki on miał dziewczyna mogła tylko pomarzyć. Była tylko szlamą, bardzo nieużyteczną osobą pośród czarodziei czystej krwi. Takim właśnie był Draco Malfoy. Arogancki i wyniosły oraz jak najbardziej czystej krwi. Jej przemyślenia przerwał zachrypły niewyraźny głos.
-Granger, do cholery ale się schlałem.- Jękną słabo Ślizgon.
-Tak, właśnie to powiedziałam- Odrzekła zrywając się z łóżka już rozbudzającego się wroga. Podała mu butelkę z wodą. Złapał ją bez żadnych zbędnych słów i wypił połowę jej zawartości. Jękną jeszcze głośniej wstając powoli. Ból w jego głowie potęgował przez malutki i cichy dźwięk, który wówczas brzmiał jak start samolotu.
-Ja zajmuję łazienkę pierwsza- Krzyknęła specjalnie dziewczyna.
-Merlinie spraw by zamilkła raz na zawsze!- Rzekł młodzieniec.
-Dupek...- Powiedziała dość głośno Hermiona.

*


Draco stał przed łóżkiem i zastanawiał w co się ubrać. Po kilku minutach natarczywego myślenia wybrał. Wszedł do pokoju wspólnego ,tak przynajmniej można był to nazwać za pokój wspólny. Jego ojciec gdy dowiedział się ,że jego ukochany syn miał zostać prefektem naczelnym Hogwartu poprosił dyrektora szkoły Albusa Dumbeldora o wybudowanie dodatkowego pomieszczenia służącego tylko dla Dracona. Miało być na początku ,że tylko dla niego miał być ten jego ,,pokój’’, ale Albus mając plany co do młodej panny Granger. Nakazał zbudowanie pomieszczeń by mogli z nich korzystać zarówno Draco i Hermiona. Dormitorium znajdowało się w lochach, tak jak dormitorium Ślizgonów było w okolicach jeziora przy szkole. Ale dormitoria Węża były pod jeziorem, a pokoje Malfoya w samym jeziorze. W oknach było widać wodę ,płazy i ryby. Pokój w którym mogli spokojnie uczyć się magii ,eliksirów oraz zielarstwa i wykonywać różne eksperymenty znajdował się ponad powierzchnią wody. Wyglądał z daleka jak wysepka wystająca na 4 metry na jeziorze. Okna można było spokojnie otworzyć i wdychać świeże powietrze. Sypialnia ulokowana trochę niżej. Jej sufit miał jedno wielkie okno na którym wyraźnie było widać niebo. Ów sufit wystawał z jeziora jakiś niecały metr nad wodą. Pokój wspólny do którego schodziło się po rzeźbionych dębowych schodach, był ulokowany zaraz pod pokojem do intensywnej nauki. Bardzo zadowoliła Dracona łazienka oraz jej wystrój, przypasowało to także Hermionie. Błękitno-białe kafelki w całym pomieszczeniu nadawały morskiego uroku. Okna były w kształcie kół lub półkoli. Wanna w której mogłoby się pomieścić około 4 osób była koloru białego, a wbudowana była w podłogę ,tak że trzeba było zejść po pięciu schodkach w dół i tam dopiero była wanna.
-Granger! Rusz tą dupę- krzyknął blondyn. Spojrzał na zegarek, było już dość późno. Głowa go bolała i czuł się trochę dziwnie. Ale wiedział ,że już powoli trzeźwieje. Ognista woda mocno na niego zadziałała. Lecz dobrze wiedział, że jego rozmyślań i cierpienia nie zaleje ognista, tylko dziewczyna ,która mu się bardzo podobała i mimowolnie ją kochał. Ta dziewczyna była szlamą, piękną i mądrą dziewczyną. Wiedział ,że takie uczucie nigdy nie powinno się narodzić a tym bardziej nie w jego sercu. Granger była piękna a zauważył to dopiero teraz. Przez sześć lat ignorował ją bądź ranił, tak mocno ,że dziewczyna płakała przez niego. Bardzo tego żałował ale nie mógł się do tego przyznać jeszcze nie teraz. Jego druga część, ta gorsza cząstka duszy odmawiała mu posłuszeństwa. I buntowała się miłości ,którą żywił do dziewczyny. Musiał wciąż udawać wobec niej. Być niemiłym, aroganckim i opryskliwym.
-Kurwa...- Szepnął do siebie.
Z łazienki wyszła Hermiona. Owinięta jedynie w biały ręcznik, jej mokre włosy rozczochrane lekko, spływały po ramionach. Kropelki wody błyszczały na jej ciele. Piękna pomyślał sobie w duszy. Miona uśmiechnęła się do niego dwuznacznie, czuła gorące spojrzenie Ślizgona, który obserwował ja uważnie. Draco podszedł do niej powoli. Położył rękę na jej ramieniu, czuł jak dziewczyna lekko drgnęła trochę przestraszona ale i zdziwiona tym gestem.
-Umiesz tańczyć Granger?- Spytał ją z perfidnym uśmieszkiem na twarzy.
-Być może umiem- Odpowiedział jeszcze bardziej zdziwiona.
-Lepiej ,żebyś umiała.
Blondyn klasnął w ręce a w pokoju zaczęła płynąć lekka muzyka, nieznanego Hermionie wykonawcy. Złapał jej rękę, a drugą położył sobie na ramieniu, sam zaś objął ją w talii. Zaczęli poruszać się powoli, ich ciała przylgnęły do siebie mocno, wkoło nich roztaczał się bardzo romantyczny nastrój. Draco coraz bardziej pochylał się nad Gryfonką, dotykając niemal ustami jej szyi. Dziewczyna automatycznie zaczęła szybciej oddychać. Jej ciało płonęło. Mężczyzna przymknął oczy i pocałował ją w szyję lekko i namiętnie. Znów zaczęli tańczyć w bardzo powolnym rytmie, Hermiona czuła ,że ręcznik jej się osuwa, chciała go poprawić ale Ślizgon jej na to nie pozwolił, lekko i zaczął odkrywać kolejną część ciało dziewczyny. Popatrzyła w jego oczy, zimne stalowe tęczówki były jasne, gdzieś w głębi dostrzegła, że Draco coś czuje. Ich twarze przybliżyły się do siebie tak blisko, że stykali się nosami. Oboje oddychali głośno. Widać było jak bardzo chcą się do siebie zbliżyć w każdym stopniu. Ich romantyczną i uniosłą chwilę przerwał huk i czyjś śmiech. Draco momentalnie puścił Hermionę z objęć ,dziewczyna także jakby oprzytomniała lub zbudziła się z hipnozy. W kominku w zielonych płomieniach widniała twarz Zambiniego. Jego śmiech wypełnił cały pokój, Ślizgon i jego partnerka stali jak wryci.
-Nie no stary...-Zaśmiał się Ślizgon z kominka. Draco spojrzał na niego wściekle, a jego wzrok mówiła ,ze jego przyjaciel równie dobrze może gotować sobie trumnę na pogrzeb.
-Blaise!!! Zabiję Cię ty debilu- Warkną blondyn.
-Dobra ,dobra ale najpierw muszę Ci przekazać Ci coś ważnego. Jutro o 12 zaraz przed eliksirami masz się zgłosić do Dyrektora bo ma dla ciebie WAŻNĄ SPRAWĘ.- Ostanie słowa Ślizgon zaakcentował dość mocno.
-Do cholery, kto ci pozwolił tutaj się ,,dostać’’?- Jękną Smok.
-Jak to kto? Dyrektor, wężu! Sorki ,że przeszkodziłem, już mnie nie ma.
-Nie powinno Cię tu być od pięciu minut! Zjeżdżaj!- Warknął Draco. Płomienie w kominku zmieniły barwę na czerwoną a twarz Blaisa znikła. Blondyn popatrzył na Hermionę, jej policzki były mocno zaczerwienione, a oczy błyszczały. Uśmiechnął się niemrawo do niej i nic nie mówiąc wszedł do łazienki.

*

Hermiona poszła do sypialni i założyła białą koszulkę nocną, pod spód włożyła czerwone majteczki z koronką i czerwony stanik. Mimo tego ,że wiedziała iż takim strojem sprowokuje Ślizgona a jeszcze bardziej swojego wroga. Nie przejmowała się tym, po ostatnich chwilach chciała bardziej niż kiedykolwiek jego obecności i czułości. Siadał na sofę stojącą przed kominkiem, przykryła się zielono-szarym kocem i złapała książkę do Obrony Przed Czarną Magią. Gdyby jeszcze były takie książki jak Obrona Przed Niewłaściwą Miłością pomyślała w głębi duszy. Siedziała tak pogrążona w lekturze, że nie usłyszała ,że Draco wyszedł już z łazienki i stoi właśnie za nią. Obróciła się za siebie czując czyjeś dłonie na ramionach. Blondyn trzymał ręce lekko masując jej szyję. Obszedł wkoło sofę i usiadł obok niej. Otworzył usta chcąc coś powiedzieć ale nie udało mu się. Słowa same zatrzymały się ponieważ wiedział, że nie będzie mógł jej tego powiedzieć nie był w stanie, nie dał rady za bardzo ją kochałby tak mocno znów ranić. Popatrzył się tylko na nią i wstał kierując się do sypialni.
-Draco?
-Tak?
-Czy to było naprawdę czy mi się przyśniło?- Spytała go Hermiona, wiedział ,że jej pytanie jest niedorzeczne ale wciąż nie mogła uwierzyć ,ze coś takiego się stało. Musiała to usłyszeć z jego ust, potwierdzenie.
-A jak sądzisz?- Odpowiedział jej pytaniem i wszedł na schody do sypialni.

*
Draco wszedł do zielono-szmaragdowego pokoju. Jego serce tłukło mu w piersi. Nie wiedział co ze sobą zrobić, zostawił tam Hermionę. Czuł się bardzo źle. Ale nie chciał tego drążyć ani pogłębiać, dobrze widział iskierki w oczach dziewczyny. Widział w nich wielką nadzieję i miłość. Tak dobrze spostrzegł ,że on coś do niego czuje. Nie , nie może jej znowu zranić. Nie tym razem. Położył się na łóżku, nawet się nie przykrywał kołdrą bo czuł ,że mu bardzo gorąco. Jego myśli rozbiegły się we wszystkie strony. Powoli zasypiał.
Obudził się w środku nocy, stwierdzając ,że Gryfonki nie ma w sypialni. Jej łóżko było nietknięte takie jakie zostawiał rano. Przestraszył się bardzo. Zszedł powoli po dębowych schodach, w pokoju głównym paliło się światło i leciała muzyka. Po pokoju tańczyła w zmysłowym tańcu dziewczyna, jej włosy powiewały w obrotach. Ubrana była tylko w samą bieliznę czerwonego koloru. W ręku trzymała szklankę wypełnioną jakimś płynem. Śmiała się głośno. Draco podszedł do niej. Hermiona otworzyła oczy i śmiejąc się w głos padła mu w ramiona. Ślizgon trzymał pijaną współlokatorkę w rękach. Dziewczyna drapała mu tors, uśmiechając się drapieżnie.
-O..... Jesteś? Spóźniłeś się wypiłam już wszystko- zaśmiała się donośnie. Jej ciało coraz bardziej ocierało się o niego. Nagle zaczęła płakać. Nie wiadomo skąd i czemu jej wesoły humor prysnął i zamienił się w konwulsyjny płacz. Draco wziął dziewczynę na ręce, i zaczął wchodzić na górę po schodach.
-Nox .-Szepnął, a w pokoju zgasło światło i ucichła muzyka. Gryfonka wciąż płakała.
-Ach.... Trzeba cię umyć- jęknął Ślizgon. Tego już za wiele pomyślał Draco. Ale mimo tego ,że sądził, iż jest to kolejne wykroczenie zawrócił się i zaniósł Hermionę do łazienki.
-Lumos – powiedział. A w łazience zajaśniało błękitno-białe światło. Wciąż trzymając dziewczynę na rękach, zszedł p małych schodkach i odkręcił kurek z wodą. Do wanny napłynęło dużo ciepłej wody. Spojrzał na kasztanowłosą i na jej skąpy strój. I wcisnął guziczek z rysunkiem róż. Do lecącej jeszcze wody dołączył się jeszcze czerwonawy płyn. A w łazience zapachniało pięknym różanym aromatem. Teraz czekało go najgorsze zadanie, rozebranie pijanej dziewczyny. Na szczęście los był dla niego dobry i Hermiona poczuwszy osłabionym już zmysłem węchu, róże sama się zaczęła się przygotowywać do kąpieli. Draco postawiał ją na podłogę i puścił. Ale Miona nie była w stanie utrzymać się samodzielnie na nogach i o mały włos nie rąbnęła głową w kafelki.
-Cholera! Miona coś ty wyprawiasz?- Spytał sam siebie, ale pijana dziewczyna sądząc ,że pytanie było skierowane do niej odpowiedziała mu z dziwaczną miną na twarzy.
-Próbuję się rozebrać.
-Chyba sama sobie nie poradzisz.
Rzeczywiście Hermiona nie dała rady rozpiąć sobie nawet stanika.
-Kurwa! –Jęknął Draco. Zamknął oczy i rozpiął jej stanik. Dziewczyna poradziła sobie z resztą, wciąż mając zamknięte oczy wprowadził ją do wanny, natychmiast się odwracając.
-Merlinie ratuj...- Szepnął.
-Umyj mi włosy- Powiedział Gryfonka. Odwrócił się z napiętą twarzą i żałosną miną. Podszedł powoli do niej nalał sobie do ręki płynu i rozprowadził po jej mokrych włosach. Na jego szczęście na powierzchni wody pływała piana ,że ni musiał cierpieć oglądając ciała dziewczyny.
Zamknął znów oczy i trzymając ręcznik stał na środku łazienki, nie próbował nawet podglądać. Dziewczyna wzięła od niego ręcznik i wytarła się, raz śmiejąc się w niebogłosy a raz płacząc. Ubrała jakąś skąpą piżamę i stanęła przed nim. Otworzył już oczy w obawie o bezpieczeństwo kasztanowłosej wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni na łóżko. Położył delikatnie na pościeli chciał ją przykryć ale zabroniła. Nachylił się nad nią, jej oczy błyszczały. Przyciągnęła jego twarz do siebie i namiętnie pocałowała, jej usta były jak słodki miód. Najsłodsza czekolada, miękkie jak jedwab. Oderwał się od niej spostrzegłszy ,że znowu robi coś czego wcale nie powinien.
-Jesteś zły?- Spytała niewinnie.
-Nie.........i tak nie będziesz tego jutro pamiętać- te ostatnie słowa powiedział bardzo cicho tak ,że ich nie usłyszała. Przynajmniej miał taką nadzieję.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to tyle na dzisiaj ;P przepraszam za liczne literówki i ogólnie błędy ;) czekam na komentarze i opinie nie krępujcie się piszcie :) :):)