Ten
rozdział dedykuję dla wszystkich ,którzy nie potrafią odnaleźć
tej drugiej połówki ;) by czasem obejrzeli się wkoło siebie bo
być może ich miłość jest bardzo ,bardzo blisko:)
JESTEŚ=zostawiasz
komentarz!!!:)
Hermiona obudziła się na sofie,
otworzyła oczy i szybko przeanalizowała położenie w jakim się
właśnie znajdowała. Sofa była rozłożona, obok niej spał Draco
obejmując jej ciało ręką, pierwsze co chciała zrobić t zrzucić
jego rękę z siebie ale nie potrafiła, nie była w stanie tego
zrobić. Ciało Ślizgona było gorące, spojrzała na niego z bardzo
rzadko spotykanym uczuciem. Przysunęła się do niego jeszcze
bliżej, tak by dokładnie czuć jego oddech na swojej skórze.
Szepnął przez sen jej imię poczuła się bardzo szczęśliwa ,że
śni o niej. Pocałowała go w czoło i bardzo cicho podniosła się
z łóżka. Draco tylko jękną i spał dalej. Rozejrzała się wkoło
pokoju. Ale nie znalazła nic ciekawego w pobliżu jej wzroku.
Spojrzała na hebanowy zegarek wskazywał godzinę dziesiątą rano.
Jedyny plus tego był taki ,że była sobota i nie trzeba było
wstawać wcześnie na lekcje. Przeciągnęła się i usiadła z
powrotem koło Dracona. Lecz jej oczy same się zamykały, położyła
się i wtuliła w jego ciało i momentalnie zasnęła.
*
Biegł przez ciemny i bardzo
mroczny las, mgła spowijała go jak czarny wąż chcący zadusić
swą ofiarę. Biegł coraz szybciej i szybciej, znamię na ręce
piekło. Wiedział ,że Voldemort jest niedaleko i na pewno go szuka.
Nie mylił się, z mgły wyłonił się ciemny kształt a potem
sylwetka czarodzieja. Był to sam Czarny Pan.
-Draco- rzekł swoim jadowitym głosem
i dotknął jego ramienia. Nagle znaleźli się w całkowicie innym
miejscu, poznał w nim swój własny dom. Stanął i zobaczył
okropną scenę. Hermiona przywiązana do krzesła, z jej oczu
spływały łzy a obok niej stała jego ciotka. Sławna Bellatrix.
Jego matka i ojciec patrzyli z lękiem na Czarnego Pana. Voldemort
podszedł do niego i zasyczał mu do ucha.
-Zabij ją Draco- mówił wskazując na
Gryfonkę. Ale on stał jak wryty, nie mógł tego zrobić, ale nie
mógł także zostawić swojej rodziny.
-Hermiono- Szepnął cicho a po jego
policzku spłynęła łza.
-Zabij ja- wrzasną mu do ucha.
Ślizgon obudził się nagle wydając
z siebie ,krótki urwany okrzyk. Scena ze snu wciąż jasno widniała
w jego umyśle. Spojrzał na dziewczynę leżącą obok niego.
Hermiona spała. A w pokoju było ciemno. Siadł powoli na łóżku
przecierając zaspane oczy ,przypomniał sobie wczorajsze chwile a
łza spłynęła mu po policzku. Nie wiedział co by zrobił gdyby
jego ukochaną ktoś porwał lub gdyby coś jej się stało. Ziewnął
głośno a dziewczyna obok niego obudziła się spoglądając na
niego zaspanym wzrokiem. Siadła obok niego uśmiechając się lekko.
Przytulił ją do siebie. Obejrzał się w bok i spojrzał na stolik
obok nich. Stały tam talerze ze świeżym jedzeniem i kartka z
koślawym pismem. Złapał w rękę list i przeczytał na głos.
Drodzy Hermiono i Draco.
Zebranie uczestników Turnieju dziś o
14.50 W moim gabinecie. Proszę o założenie odpowiedniego stroju
,na zebraniu zostaną ogłoszone informacje na temat pierwszego
zadania i wskazówki jak się do niego przygotować. Czekam na waszą
obecność.
Dyrektor.
- A no tak...Oczywiste ,że
przyjdziemy- powiedział na głos.
-Tak przyjdziemy,
przyjdziemy...-Powiedziała jeszcze nie rozespana dziewczyna. W tym
samym momencie spojrzeli na zegar wiszący nad kominkiem, a
stwierdziwszy ,ze maja jeszcze dużo czasu położyli się obok
siebie. Nie mówili nic, choć słowa najpewniej nie wyraziłyby
więcej niż cisza panująca między nimi. Młodzieniec wstał i
przeciągnął się. Uśmiechną się szeroko do kasztanowłosej i
poszedł w stronę łazienki.
*
Po kilku minutach byli już gotowi, ona
ubrana w czarne dresy i rozciągnięty szary sweter z wyszytymi
literami domu Gryffindoru. On w dżinsowych spodniach i białej
nieskazitelnej koszuli miał na sobie także zielono-czarną bluzę.
Hermiona czekała na niego przy stoliku koło sofy, był zastawiony
różnymi potrawami. Ślizgon popatrzył na nią pytającym wzrokiem.
-No... Chyba skrzaty przyniosły w
między czasie. Bo my raczej zaspaliśmy- powiedziała z uśmiechem
wskazując ręką na zegar. Popatrzył na stół, złote nakrycia
lśniły jakby swoim własnym światłem. Pieczony kurczak i czerwone
wino stało na samym środku stołu. Wkoło były także różnego
rodzaju owoce i warzywa. W złotych miseczkach stały galaretki i
puddingi. Zjedli pośpiesznie obiado-śniadanie i razem wyszli z
dormitorium. Szli obok siebie, noga w nogę ich ręce obcierały się
i stykały. Żadne z nich nie dało po sobie poznać ,ze coś się
dzieje. Doszli w napięciu i ciszy do gabinetu dyrektora.
-A dzień dobry, dzień dobry moi
drodzy. – Powiedział Dumbeldor zaskakując swoim nagłym
pojawieniem się koło pary.
-Dzień dobry profesorze- powiedziała
dziewczyna z największym optymizmem. Ale blondyn nie podzielał jej
radości na widok starca, wręcz przeciwnie mina mu zrzedła i
spuścił wzrok na podłogę. Weszli do gabinetu było tam cicho i
panował pół-mrok. Ognisty feniks siedział na poręczy schodków
do wejścia małej biblioteczki.
-Więc tylko wy mi zostaliście- rzekł
dobitnie zwracając swoje kojące błękitne spojrzenie.
-Jak to my?
-Tylko wy Hermiono bo zaspaliście –
powiedział spoglądając znacząco na chłopaka.
-Wiecie już z listu ,że powiem wam
jakie będzie wasze zadanie. Oczywiście powiem wam tylko w małej
części. Mogę dać wam wskazówki dostęp do ksiąg i różnych
innych potrzebnych wam rzeczy.
-No dobrze! To możesz powiedzieć
jakie to zadanie!!!- Wybuchną Ślizgon nie mogąc znieść
stoickiego tonu nauczyciela.
-Spokojnie Draco- szepnęła Hermiona i
automatycznie złapała go za rękę. Nie odrzucił jej ani nie
zabrał. Ścisną ją jeszcze bardziej jakby szukając w tym geście
jeszcze większej ochrony i pomocy. Dyrektor jak gdyby nigdy nic
podszedł do biurka i wyciągną z szuflady stare pożółkłe
pergaminy. Podszedł z nimi do pary i rozwiną. Na pierwszym
pergaminie znajdowały się jakieś zapiski a na drugim rysunek.
Dziewczyna krzyknęła z przerażenia. Złapała się za głowę i
zaczęła piszczeć.
-T-t-testrale, ś-śmiercioślady!
–Zaczęła krzyczeć w głos.
-Hermiono!!! Opanuj się!- Krzyczał do
niej chłopak. Popatrzył się jej prosto w oczy. Od razu się
uspokoiła i spojrzała na niego jak gdyby nie wiedziała co przed
chwilą robiła i gdzie jest.
-Profesorze dlaczego pan pokazuje nam
te zwierzęta? –Spytał zdesperowany chłopak.
-Waszym pierwszym zadaniem będzie
przebrnięcie przez wiele pułapek i znalezienie testrala w Zakazanym
Lesie.
-Cooo? W Zakazanym Lesie? Przecież tam
są... Są...No są!!!
-Centaury panno Granger, są ale jeżeli
ich nie wkurzycie nic wam nie zrobią.- Dziewczyna tylko westchnęła
i zemdlała.
-Proszę zanieś ją do dormitorium.
Wskazówki znajdziesz w tym tekście.- i podał mu pergamin zapisany
czarnym i czerwonym atramentem.
Draco opuścił bez słowa gabinet
Albusa niosąc ze sobą bezwładną Gryfonkę.
Położył dziewczynę na łóżko i
spojrzał na nią, wyglądała jakby spała. Pobiegł do łazienki i
przyniósł ręcznik zmoczony w zimnej wodzie i położył jej na
czole. Jej skóra była rozpalona jak żelazo. Siadł koło jej głowy
i rozwinął pergamin z zapiskami. Przeczytał bardzo powoli nagłówek
wykreślony czerwonym atramentem.
TESTRAL
Bardzo rzadkie zwierzę. Podobno
testrale przynoszą nieszczęście a schwytanie ich jest niemal
niemożliwe.
Żywią się mięsem zmarłych
zwierząt, przyciąga ich ŚWIERZA krew.
Reszta pergaminu opisywała wygląd i
zachowania zwierzęta. Dziewczyna koło chłopaka zaczęła łapać
szybko powietrze i głośno kaszleć.
Spojrzał na nią podniósł jej lekko
głowę by nie zakrztusiła się. Spojrzała na niego półprzytomnym
wzrokiem. I bez zastanowienia wyrwała mu pergamin z ręki.
Przeczytała nagłówek i odczytała na głos notatkę z samego dołu.
ISTOTY MAGICZNE ,KTÓRE MOŻLIWIE
ZNAJDĄ SIĘ PODCZAS PIERWSZEGO ZADANIA:
- Bujdka
- Chimera
- Chrobotki
- Gumochłon
- Hipogryf
- Nieśmiałek
- Troll
- Wozak
- Śmierciotula
-Co? Że niby my mamy to wszystko
pokonać?
-Hermiono! Napisane jest ,że możliwie!
-No ale Śmierciotula to już przesada!
–Krzyknęła Hermiona. Chłopak przytulił ją do siebie. Spojrzała
na niego z zapłakanymi oczami. I zadała mu pytanie ,którego nawet
się nie spodziewał.
-Umiesz stworzyć cielesnego patronusa?
-A czemu pytasz?- Spytał
zaintrygowany. Dobrze wiedział ,że nie potrafi. Bycie śmierciożercą
pozbawiło go jakich kolwiek uczuć. Ale teraz odzyskiwał te
uczucia. Kochał Hermionę wiedział, że może kiedyś mu się uda.
-Więc umiesz czy nie?
Nie odpowiedział nic tylko popatrzył
na nią ze smutkiem w oczach.
-Nie umiesz. Ale nie martw się. Pomogę
ci.
-Ale niby po co to?
-Bo będą dementorzy.
-Słucham? Gdzie ty to widzisz?
–Pokazała mu palcem na malutką gwiazdkę na samym dole kartki.
Prawie niezauważalna.
* MOŻLIWA OBECNOŚĆ DEMENTORÓW
-Na brodę Merlina! Co to ma znaczyć?
-Expecto Patronum! –Szepnęła
Hermiona a z różdżki trysnęły błękitne płomyki i w pokoju
pojawiła się błękitny smok. Spojrzała z przerażeniem na
Dracona. Jej patronusem zawsze była wydra. Ale się skompromitowała.
Wąż! Jej patronus to smok!
-No ładnie!- Jękną Draco łapiąc za
rękę zaczerwienioną dziewczynę.
-Teraz mogę się uczyć zaklęcia- krzyknął na głos. A w pokoju
można było słyszeć ich zmieszane wesołe śmiechy. Rozbrzmiewały
w dormitorium jak perlisty chlupot wody w strumieniu.
No to tyle ;) przepraszam ,ze taki
krotki ten rozdział ale miałam testy i sami rozumiecie ;) liczę na
dużo komentarzy ;P może trochę nieudany ten rozdzialik ale mam
świetny pomysł na pierwsze zadanie ;) i zapewniam ,że następny
rozdział będzie bardziej atrakcyjny ;)