-On chce dziecko...Hermiony i Twoje
Młody dziedzic fortuny stał jak osłupiały przed swym
rodzicielem. Nie miał pojęcia co ma rzec. Całkowicie go zatkało. Spojrzał na
ojca, w jego oczach widać było jego determinację.
-Może tylko się przesłyszałeś?
-Nie rozśmieszaj mnie, wiesz ,ze gdy Czarny Pan coś mówi to
nie po to abyśmy źle usłyszeli.
-Ale dlaczego akurat MY??? ojcze!!! dlaczego?!!
-Nie wiem synu. O jego planach nie dowiedział się nawet sam
Severus.
Blondyn zamyślił się na chwilę. Nie miał pojęcia co zrobić.
Sądził ,że najlepszym wyjściem będzie wycofanie się z Turnieju i ucieczka
gdzieś daleko razem z Hermioną.
-Masz jakiś plan Lucjuszu? -zapytał.
-Dobrze wiesz ,ze nie. Nie mogę układać żarnego planu. Nasz
Pan dobrze zna sztukę Leglimencji i nie zawaha się jej użyć jeżeli cokolwiek
zauważy.
-Prawda.
Jego twarz przybrała niezdrowy blady kolor. Musiał się o coś
oprzeć. Nie wiedział jak powie o tym Hermionie. Nie chciał jej martwić, a już
zwłaszcza nie takimi rzeczami.
-Musimy uciekać. -stwierdził a każde słowo wypowiadał głośno
i zdecydowanie.
*
Hermiona obudziła się ze strasznym bólem głowy i wymiotami.
Nie ma dziwne. Od dwóch miesięcy jest w ciąży. Brzuch jej lekko urósł ale wciąż
ukrywa to pod za dużymi ubraniami. Miesiąc temu opuścili Hogwart ,była to chyba
wymówka miesiąca miodowego. Oczywiście nie uwierzyła mu. Od samego początku był
smutny i przygnębiony, ich zbliżenia kończyły się tylko na pocałunkach i tyle.
Nie miała wyboru, musiała się z tym pogodzić. Draco nawet nie podejrzewał ,że
jego żona jest brzemienna. Po prostu unikał stosunków i rozmowy o dziecku.
Dziewczyna udała się zaraz po przebudzeniu do łazienki. Byli
chyba z ponad dwa tysiące kilometrów od Hogwartu i Anglii. A może nawet i
dalej. Byli na wyspie. Prywatna wysepka Malfoyów była dość duża. Wielka plaża z
jasnym błękitnym oceanem. Mijał już miesiąc a dziewczyna nie zdążyła jeszcze
obejść całej wyspy. Jej mąż mimo ,że unikał seksu okazywał jej bardzo dużo miłości. Kochał ją wciąż bardzo
mocno. Niestety kobieta czuła się często bardzo źle. Draco udał się do Hogwartu
na rozmowę z dyrektorem. Więc ona została sama. Siadła za hebanowym biurkiem
ubrana w bordową bluzkę na ramiączkach i luźne dresy nasuwając je wysoko na
brzuch. Wyjęła czarny długopis i czystą kartkę. Przygryzła lekko usta i
nakreśliła lekko imię. Harry Potter.
Ugryzła lekko zatyczkę o pisaka i zaczęła pisać dalej.
Drogi Harry. Mam
dla Ciebie niezbyt wesołą nowinę. Muszę to wciąż ukrywać przed Draconem. Nie
wiem jakby na to zareagował ale na pewno nie był by zadowolony. JESTEM W CIĄŻY!
Już drugi miesiąc. Nie mam pojęcia co z tym zrobić. Przepraszam ,ze tak krótko
piszę ale po prostu musiałam to komuś powiedzieć. A co słychać u was? U Ginny i
Rona? Strasznie za wami tęsknię.
Hermiona.
Zakleiła kopertę i już miała przywiązywać ją do nóżki białej
sowy. Ale rozmyśliła się i schowała kopertę do szuflady jej prywatnego biurka.
Stwierdziła po prostu ,że nie powinna martwić swoich przyjaciół takimi jej
błahymi sprawami.
Malfoy zabrał swoją żonę po powrocie na plażę. Zabrał koc
koszyk z żywnością. Prowadził ja za rękę, mówiąc wciąż by nie otwierała oczu. W
jej nozdrza wdarł się słodki aromat bryzy morskiej.
-Otwórz już oczy- szepnął jej chłopak do ucha. Otworzyła je
posłusznie. Widok ją poraził. Płatki róż lekko rozdmuchiwane w rożne strony, na
piasku stały świeczki przeróżnych kolorów. Blondyn rozłożył brązowy koc i
pomógł dziewczynie siąść.
Spędzili bardzo romantyczny wieczór. Rozmawiając ,śmiejąc się
i okazując dużo miłości. W końcu po kilku godzinach gdy zaczęło robić się
trochę chłodniej okazało się ,że dziewczyna zasnęła z głową na kolanach
ukochanego i za nic nie dało się jej obudzić. Zaniósł ją na łóżko i położył.
Odszedł od niej zostawiając ją w spokoju by mogła spokojnie spać. Podszedł do
pięknego biurka. Stwierdził ,że musi napisać list do swojego ojca o
poczynaniach i planie jaki ma na Czarnego Pana. Otworzył cicho szufladę i
szukał czystej kartki. Nagle na jego palce trafiły na zapieczętowany list z
imieniem Złotego Chłopca. Otworzył lekko kopertę. Nie że chciał być wścibski.
To jego żona i na pewno nie ma nic przed nim do ukrycia. Rozłożył starannie
list i zaczął czytać. MUSZĘ TO WCIĄŻ UKRYWAĆ...Co??? czytał dalej i czuł jak
krew zaczyna się w nim gotować!. Jego żona była w ciąży i to z kim?!! z jego
wrogiem! Rzucił list na podłogę i walną pięścią w ścianę. JAK MOGŁA GO
ZADRADZIĆ!!!??? nie wiedział co zrobić. Ale odpowiedź na to pytanie była jasna.
Pójść zabić Pottera. Wszedł do kominka i rzucił zielony proszek.
-Pokój Wspólny Gryffinoru, Hogwart.
Ciche pyknięcie i pojawił się w pokoju. Wszyscy patrzyli na
niego zdziwieni i co bardziej zaskoczeni.
-Gdzie Potter?- zapytał jednego z Gryfiaków. Jego słowa
brzmiały raczej jak syk niż pytanie. Mały brązowowłosy chłopczyk wskazał wielką
kanapę. Rozwścieczony Malfoy podszedł do siedziska. Bez zbędnych słów podniósł
Złotego Chłopca za koszulę i rzucił na ścianę tak ,że Wybraniec rąbną głową
dość mocno.
Jeden cios.
Przekleństwa Draco.
Drugi cios.
Wrzask.
Trzeci cios.
Piski głupich Gryfonek.
Czwarty cios.
-Jeszcze raz ją tkniesz! Ty zwyrodnialcu!
-O co Ci chodzi Malfoy?! -zacharczał bliznowaty.
-O to o czym wiesz sam dobrze! Hermiona jest w ciąży z
tobą!!! Ty głupi ,ty...
następne razy w twarz. Potter zaczął obwicie krwawić. Miał
połamany nos.
Nie Ślizgona to nie obchodziło.
Chciał zabić Pottera. Miał go gdzieś.
W pokoju nastała cisza. Każdy patrzył uważnie na dwójkę
chłopaków. Jeden leżał na podłodze krwawiąc mocno, nie mając szansy na żaden
ruch, drugi zaś bił go w twarz z taką siłą ,że każdy by po takiej dawce
zemdlał.
Lecz arystokrata nie miał zamiaru przestać. Nagle złapał go
za ramię rudzielec. Chłopak odwrócił twarz w jego stronę. Zawsze jasne stalowe
oczy lśniły teraz z furii. Jego twarz była pochlapana świeżą krwią Pottera.
-Ty też chcesz dostać w ryj? Co Weasly?
Te słowa wysyczał z wściekłością.
-Panie Malfoy. Proszę już przestać bić Pottera. Dostał tyle
ile na to zasłużył.-cichy i opanowany głos dyrektora od razu uspokoił Ślizgona.
Nagle wyprostował się a jego wzrok słuch i każdy zmysł stał
się wytężony. Jeszcze raz walną go w twarz plując mu na twarz. I opuścił pokój
pozostawiając Gryfona całego we krwi.
-Profesorze!? Co ja mam teraz zrobić? -spytał cicho blondyn
zmywając ze swojej twarzy krew. Łzy płynęły mu po policzkach. W życiu nie
przypuszczał ,ze tak bliska mu osoba jest w stanie go zdradzić.
-Draco. Myślę ,że jest jedyne rozwiązanie na ten problem.
Musisz porzucić pannę Granger. Przy okazji uchronisz ją od straty dziecka. Nie
ważne czy twojego czy też panna Pottera.
Ta myśl zdawała się najbardziej sensowna. Musiał ją zostawić
za zdradę trzeba zapłacić. Nie ważne jaką cenę.
Pokój Dubmledora opuścił z ciężkim sercem. Udał się do Malfoy
Lunar. Nie miał zamiaru powracać do swojej żony. Przez jaki czas? Nie miał
pojęcia.
*
Kasztanowłosa obudziła się wczesnym rankiem. Zadowolona i
szczęśliwa. Wczorajsza romantyczna kolacja poprawiła jej humor. Tak mocno ,że
zdecydowała się iż oznajmi swojemu ukochanemu, że jest w ciąży. Wstała powoli, przeciągając
się. Zrzuciła z siebie kołdrę i otworzyła powoli zaspane oczy. Jej wzrok
wyłapał białą zgniecioną kartkę leżącą na podłodze. Nachyliła się lekko po nią.
Od razu rozpoznała swój list do Harrego. Przeraziła się. Podbiegła do szafek z
rzeczami Dracona. Wszystkie puste. Obeszła cały domek nawołując ukochanego.
Żadnej odpowiedzi ,żadnego zdjęcia. Nawet małej głupiej skarpetki nie znalazła
po nim. Było tak jakby nigdy go nie było. Dzwoniła po pięćdziesiąt razy na jego
numer. Za każdym razem włączała się poczta głosowa. Dostawała powoli paranoi.
Przeczytała kilkanaście razy list ,który napisała do Wybrańca. Nie znalazła w
nim nic co by mogło tłumaczyć zachowanie jej męża.
Dowiedziała się ,ze jej ukochany pobił bardzo mocno Pottera.
Wywoskowała ,że Draco sądzi iż Hermiona jest w ciąży z Złotym Chłopce. Bardzo
śmieszne.
*
Przez następne miesiące dziewczyna siedziała w domu Wesleyów.
Każdy o nią dbał i nie pozwalał się jej przemęczać. Jej brzuch coraz bardziej
zaokrąglał się. I od czasu do czasu czuła lekkie kopnięcia dziecka w swoim
łonie. Niestety mimo całej opieki jej najbliższych. Dziewczyna nie mówiła nic
prócz kilku słów na co dzień. 'dzień dobry, tak, nie ,ok, dobrze, dobranoc'.
Nie chodziło o żadne ograniczanie. Po prostu nie miała ochoty z nikim
rozmawiać. Najczęściej siedziała sam w pokoju i mówiła sama do siebie. A w
prawdzie mówiąc do swojego dziecka. Nie wiedziała czy to będzie dziewczynka czy
chłopiec. Ale była pewna w stu procentach że to jest dziecko jej i Draco.
Nastąpił dzień rozwiązania.
Podczas obiadu razem z przyjaciółmi siedziała przy stole. Po nogach
popłynęło coś ciepłego. Poczuła pierwszy skurcz. Jej przerażenie wymalowało się
na twarzy. Ona rodziła.
*
Malfoy od opuszczenia swojej żony kręcił się po kraju bez
wiadomego powodu i celu. Nie dostał żadnego zadania od Czarnego Pana. Jego
władca był wyraźnie zły na to iż opuścił swoja żonę. Nie miał teraz skąd wziąć
dziecka.
Wyjechał z kraju do Hiszpanii. Musiał ochłonąć. Minął już rok
i pięć miesięcy od jego rozstania z dziewczyną. Obliczając to wszystko dziecko
Hermiony miało już rok i pięć miesięcy. Chłopak wyjechał do pięknego
południowego państwa aby pozwiedzać i odwiedzić swoich rodziców którzy
aktualnie czerpali z korzyści tak wielkiego majątku. Na szczęście nic nie
wiedział o swojej ( wciąż żonie) Hermionie. Miał zamiar spędzić miły urlop nie
przejmując się żadnymi sprawami. Miał tyle szczęścia w 'nowym' świecie ,ze
każdy mógł mu zazdrościć. Niestety nie miał tego czego najbardziej na świecie
pragnął. Swojej kochanej żony. Nie tworzył już z nią rodziny. Nie wiedział ,ze
jego żona urodziła jego dziecko. Nie dziecko Harrego ja przypuszczał. Nie
wiedział iż piękny chłopczyk o jasnych platynowych włosach i ciemnoniebieskich
oczach wpatruje się w zdjęcie oprawione hebanową ramką, a jego mama głaszcze go
lekko po głowie mówiąc ,że będzie dobrze.
*
Kasztanowłosa urodziła przesłodkiego maluszka. Nikt się nie
dziwił w końcu urodę odziedziczył po swoim ojcu. Chłopczyk miał blond włosy i
piękne ( ciemne) błękitne oczy. Od samego początku był spokojny i nie płakał.
Jego nosek bardzo przypominał kształtem nos Hermiony. Wyjechała do Hiszpanii
wraz ze swoim synkiem który miał już prawie półtora roku. Chrzestnym został
Fred a chrzestną Luna. Mały szkrab rósł tak szybko ,że nie nadążała kupować mu
ubranek. Ponieważ skończyła już Hogwart dostała pracę w Ministerstwie. Jako
bardzo dobra pracownica dostała urlop. Bo w końcu ile czasu może zostawiać
synka pod opieką państwa Wesleyów? Przez siedemnaście miesięcy ani razu nie
narzekała na to ,że jest jej źle. Niestety gdy kładła się wieczorem spać
płakała do poduszki. Wspominając nie dość dawne czasy gdy jej mąż leżał koło
niej i wyznawał jej miłość z głębi serca. Gdy obiecywał jej że nigdy jej nie
opuści. Ale niestety. Słowa poszły w zapomnienie. I musiała się z tym pogodzić.
Jej najukochańszy synek już chodził. Ciekawski świata jak nikt inny na tej
ziemi. Każdą drobinkę, każdy kamyczek musiał wziąć do rączki i dokładnie
zbadać. Przez pierwsze dni gdy narodził się chłopczyk była bardzo przygnębiona.
Oczywiście byli przy niej znajomi ale nie było Draco ,który trzymał by ją za
rękę podczas gdy rodziła. Nie było go gdy po raz pierwszy przewijała malucha.
-Tristan chodź do mamy -zawołała małego chłopca. Słodziutki
blondynek podbiegł do niej łapiąc ją za rękę. Wysiedli z samolotu. Hermiona
chciała przyzwyczaić swojego syna także do świata czarodziei ale także do
świata mugoli. Zmniejszyła bagaże zaklęciem
i włożyła je do torebki. Hiszpania zawsze kojarzyła jej się z wakacjami.
Prawie co roku przyjeżdżała tu do swojej ciotki. Kochała te powietrze, plaże i
mandarynki. A poza tym obiecała pokazać małego synka. Wszyscy zastanawiali
się nad
nietypowym imieniem blondynka. Tristan znaczyło 'smutek'. Słowo
kojarzyło się z Persją. Nie wiedziała czemu tak nazwała chłopca. Tristan
Malfoy. Czy raczej Tristan Draco Malfoy. Dała mu także drugie imię. Kochała
wciąż swego męża. Mimo okrucieństwa jakie uczynił zostawiając ją samą z tymi
problemami. Ale miała wciąż nadzieję ,ze kiedyś go spotka i wszystko sobie
wytłumaczą. Lecz nie wiedziała czy będzie chciała go słuchać.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam ,ze tak przyśpieszam :) teraz zacznie łączenie
się wszystkich faktów ,nagłych wypadków i zagadek. Czekam na komentarze :) i
pozdrawiam serdecznie moja kochaną Edytkę ;* i Patrycję ( czekam bardzo na
słowa opinii od Pati ) :) :) :)
10 komentarzy:
Hm... ogólnie bardzo lubię Twojego bloga Ale strasznie mnie wkurza to że tak przyspieszasz akcję, ślub teraz nagle wątek po półtora roku. Dziwne. Ale cóż to twoja historia i nadal będę ja czytać :D Lubię twój styl pisania i ogólnie co tu dużo pisać. Czekam na koleją notkę :D
Pozdrawiam i życzę weny! ;*
zapraszam także do mnie dopiero zaczynam i zalżzy mi na komentarzach. http://vitalia-blog.blogspot.com/
akcja bd teraz toczyła się teraz bez żadnych przyśpieszeń xD odwiedzę bloga i na pewno skomentuję :) dziękuję za słowa opini ... Bardzo sobie cenię słowa krytki... Wiem wtedy co zmienić . . ....
<3 Normalnie kofffciam cie za malego Malfoy'a.
A ty i tak juz to wiesz. Bedziemy musialy wreszcie pogadac na FB.
Czekam nanowy rozdzialek Edyta;**
No musimy xD xD już napisałam Ci na fa xD więc czekam na odpowiedź :D
No jak zawsze bardzo fajnie się czyta i czekam na więcej pozdrawiam :)
Super rozdział!!!
Czekam na następną notkę!!!
boże, chyba się wzruszyłam.
Przeczytałam zaległe rozdziały i ta rozłąka Draco i Hermiony bardzo mnie boli. Cieszę sie, ze jest dziecko. To takie kawaii.
Czekam na następny rozdział ;3
pozdrawiam, Bella.
PS: nie z profilu bo nie mogę się zalogowac...
Cześć ;)
chciałam Cię zaprosić na opowiadanie Dramione pisane z perspektywy Draco:
http://wspomnienia-smierciozercy.blogspot.com/
licze na szczere opinie ;)
No więc zaczynamy :D
1. Muszę przyznać, że trochę się pogubiłam w tym twoim opowiadaniu. Raz jest tu, raz tam. Moim zdaniem za szybko rozwijasz akcję.
2. Malutki Malfoy. Och... Słodziak. Mam nadzieję, że będzie go więcej.
3. Malfoya bym po prostu udusiła za to, że nawet nie chciał się spytać Mionki o co chodzi z tym dzieckiem. Nie miał prawa go tknąć. Jednak usprawiedliwia go miłość i odwaga, którą podjął. Lofciam go <33
4. Szkoda mi Hermiony. Biedulka nie ma łatwego życia.
5. Piękny szablon ;p
6. Masz trochę błędów ortograficznych, które utrudniają czytanie. Ale to zawsze można poprawić.
7. Czekam na nowy rozdział oczywiście ;D
8. Zapraszam do siebie. Nowy rozdział się pojawił ;D
Buziaczki ;**
:D dzięki za takie
słowa :) rozdział już dziś :P wiem że trochę za szybko.... Przepraszam. Odwiedze bloga na pewno :D
Prześlij komentarz