Pozwoliłam sobie na mały defekt w moim opowiadaniu xD
nasz Czarny Pan został odmłodzony :D posiada nos i włosy na głowie :-) no
wiecie tak żeby ładnie się prezentował jako ojciec Hermiony:-)
Słyszałam kiedyś piękne
słowa o miłości,
Iż jest piękna , słodka,
namiętna
Bla bla bla
Ja sądzę ,że miłość to
rzecz której nie da się opisać
NICZYM
Żadnym słowem, ni
wierszem ani filmem
To trzeba poczuć a gdy
już się poczuje to nie będzie się miało takie same zdanie jak ja :3
By Jowita
Z dzienniczka przemyśleń szkolnych ;3
-Panie,
jesteśmy gotowi. –Wysoka kobieta o ostrych rysach twarzy stała przy bladym
czarodzieju.
-Wiem Bella, ale panna Malfoy musi nauczyć się jeszcze kilku
rzeczy. Zrozumiałaś?- Zasyczał i odwrócił się w stronę młodej kobiety.
-Tak, wybacz.- Rzekła zdenerwowana czarnowłosa.
Szczupła blondynka stała na środku czerwonego koła z różdżką
w ręku. Jej mina wyrażała największe skupienie ale i strach. Nie ma dziwne ,że
bała się. Otrzymała największy zaszczyt, bycie i nauczanie się od Czarnego Pana.
-Musisz tego chcieć!
Spojrzała na rudego kota. Ten wpatrywał się w nią swymi
zielonymi ślepiami. ‘Cholerny kot, pieprzony zwierz, przez cały czas sikał na
biurko, sukinsyn’
-Avada Kedavra!
*
Hermiona obudziła się nad ranem z krzykiem. Szumiało jej w
głowie a w ustach miała nieprzyjemne wspomnienie jakiegoś smaku. Nawet nie
wiedziała jakiego. Pac. Coś klepnęło ją w brzuch. Odwróciła się by zbadać
nieznany obiekt. Najśmieszniejsze było to ,że to nie był obiekt. To był Malfoy.
Powoli zaczęła przypominać sobie co takiego się stało. Kłótnia, wino, pocałunki
i seks?
No tak. Tęsknili za sobą. Malfoy znając jego w czasie ich
separacji zaliczył pewnie parę ‘baz’. Ale kobieta nie zdradziła swojego męża
mimo tego jak bardzo była zdenerwowana i jak bardzo go nienawidziła. Pocałowała
chłopaka w policzek i uśmiechnęła się pod nosem słysząc głośny pomruk
wydobywający się z jego ust. Wstała z łóżka i opatuliła się beżowym
szlafrokiem. Przejechała wzrokiem po całej sypialni. Można by powiedzieć ,że to
nie była sypialnia tylko pole bitwy. Dosłownie. Wszystko było powywracane lub
potłuczone. Nie przejęła się tym. Jak najciszej wyszła z pomieszczenia i
skierowała swoje kroki na schody. Próbując amortyzować każdy ruch tak by nikogo
nie obudzić weszła na piętro. Drzwi do pokoju chłopca były lekko uchylone.
Białe misie porozrzucane po podłodze a jeden czerwony ten
którego Hermiona dostała w dzień walentynek i w dokładnie ten sam dzień gdy
Draco jej się oświadczył. Czerwony wielki pluszak leżał pod głową chłopca
służąc mu za poduszkę. Usiadła na skraju tapczanika i odgarnęła blond kosmyk z
jego czoła. Przyjrzała się lepiej i zauważyła ,ze Tristan trzymał coś w rączce.
Nachyliła się. Malutka rączka była zaciśnięta na zdjęciu. Zdjęcie ze ślubu.
Hermiona i Draco obejmujący się nawzajem i całujący. Piękne wspomnienia. ‘To
dziecko nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać’ pomyślała całując Tristana w
czoło.
*
-O Malfoy księciu najdroższy widzę ,że w końcu uniosłeś
swoją arystokratyczną du.....
-Kochanie nie przy dziecku- powiedział mężczyzna uśmiechając
się i całując ją w policzek.
-No jak smoku? Wyspałeś się? – Skierowała pytanie do swojego
syna. On zaś uśmiechnął się tylko.
-Mama
chciała powiedzieć ,że w końcu podniosłeś swoją dupę tato. –Rzekł
poważnie blondynek pakując sobie do ust dużą porcję kaszy manny.
-Na Merlina! Któż to nauczył cię takich brzydkich słów?-
Spytał Draco udając zaszokowanego.- Pewnie mama? Co?- Zaśmiał się.
-Mama uczy synka samych dobrych rzeczy! Prawda skarbie?-
Jęknęła Miona w stronę swojego syna uśmiechając się delikatnie.
Chłopiec w odpowiedzi pokiwał głową rozbryzgując łyżkę z
manną. Wszyscy zaśmiali się.
-Mam dla was niespodziankę –Rzekł tajemniczo młody
mężczyzna.
-Jaką? Jaką?
-Spokojnie? Tristan? Uspokój się kochanie. – Kasztanowłosa
nadaremnie próbowała opanować entuzjazm chłopca, który zamiast tego jeszcze
bardziej wiercił się na swoim krzesełku.
-Pojedziemy dzisiaj do Hogwartu.
Cisz. I nagły wybuch śmiechu ,radości. I Draco siedział jak
oszołomiony. Wystarczy jeden gest, jeden dźwięk by wspomnienia wróciły do nas
jak fala przypływu. I tak się właśnie stało. Mężczyzna przeniósł się nagle
duszą i umysłem do bardzo dawnych czasów. Gdy on był jeszcze mały.
-Draco ,kochanie mamy dla ciebie niespodziankę- powiedziała
do niego szczupła kobieta nalewając mężowi wina do kieliszka.
-Jaką mamo?- Blond włosy chłopiec w którym rozpoznał samego
siebie siedział wyprostowany na krześle popijając z kubka gorącą czekoladę.
-Pojedziemy do
Hogwartu synu. Dziś po raz pierwszy zapoznasz się ze swoją przyszłą szkołą.
*
-Draco? Słyszysz mnie? Kochanie?- Kobieta szturchnęła go w
ramię. Blondyn siedział przy stole zapatrzony w przestrzeń zupełnie nie
reagując na jej słowa. Jakby nagle obudził się z transu i wyprostowany spojrzał
na jej twarz.
-Dobrze się czujesz?- Spytała z nutką niecierpliwości.
-Tak ,tak. Zamyśliłem się trochę. Przepraszam.
Uśmiechnęli się oboje.
-No to Tristan biegnij po swoje ubranka.
Mały blond chłopiec popędził do łazienki po swoje ubrania.
-Draco? Po co jedziemy do Hogwartu? –Spytała nieufnie
dziewczyna.
-Mam pilną sprawę do profesora Dumbledora.
-A jaką?
-Nie mogę Ci kochanie powiedzieć. Nie teraz.
-No dobrze.
Mały chłopiec wbiegł do kuchni z płaczem. Cały nagi z krwią
na swoich bladych rączkach. Zapłakany i umorusany wbiegł prosto w ramiona
matki. Młodzi czarodzieje spojrzeli na siebie z przerażeniem i natychmiast z
różdżkami w ręku udali się w stronę łazienki.
W sercach towarzyszył im strach i przerażenie. Draco powoli
otworzył drzwi. Biała ściana była cała w czerwonym płynie. Ale dziwne było to
,że w łazience nic nie było przewrócone ani rozwalone. Na dużym lustrze widniał
napis ‘Oddajcie nam dziecko albo zabijemy Claudię Granger’. Patrzyli się na to
jak zachyipnotyzowani.
Zaczęło się. Pomyślała arystokrata.
-Właśnie dlatego trzeba jechać do Hogwartu, Hermiono.
-Muszę umyć Tristana.
-Dobrze. Ale pośpiesz się. On nie żartuje.
-On?
-Śpiesz się. Pójdę spakować rzeczy.
Pośpiesznie umyła chłopca i chciała oczyścić łazienkę. Ale
nie dało się. Wszystko było robione magią.
-Jesteś gotowa?- Zawołał Draco z kuchni taszcząc ze sobą
dwie duże walizki.
-Już idziemy.
Cała trójka deportowała się na peron 9 ¾ . Było tam pusto i
bardzo cicho. Draco nagle poczuł się słaby i bezradny. Poczuł piekący ból na
lewym ramieniu i zachwiał się. Dziewczyna bardzo przerażona trzymając syna na
rękach i podtrzymując słaniającego się Ślizgona modliła się w duchu o jakąś
nieoczekiwaną pomoc gdy z daleka widziała sunące się do nich czarne postacie.
-Merlinie ratuj myślała.
Czarne postacie sunęły się coraz szybciej a Hermiona coraz
bardziej się bała. Nagle poczuła czyjś uścisk na swoim ramieniu. Chłodne, zimne
i mokre ręce dotykały ją, ohyda.
-Proszę się nie martwić. My się wszystkim zajmiemy.
Ten głos, już kiedyś gdzieś słyszała. Znała ten głos.
Codziennie rano budził ją i często mówił ,że ją kocha. Odwróciła się i
spojrzała w zimne stalowe oczy bez jakich kolwiek uczuć. Owładnięte rządzą
mordu. Ciekawe, rysy takie same jak Draco, oczy ,głos i włosy takie same.
Czyżby to jego siostra? Wróciła myślami do dnia swojego ślubu. Tak to była jego
siostra. Pamiętała ją. Była w czerwonej sukni razem z jakimś rudym towarzyszem.
Szarpnęła ją za rękę.
-Daj nam chłopca a puścimy was żywych.
-NIE!!!! –Krzyknął Draco zbierając w sobie ostatnie resztki
siły. Ale jego wysiłek poszedł na marne. Wysoki rudy mężczyzna walną go w twarz
pięścią. Usłyszał trzask kości i zemdlał osuwając się na ziemię. Mały chłopiec
przytulił się bardzo mocno do matki. Nie chciał jej puścić.
-Drętwota! –Jeszcze jeden znajomy głos. Potem następny i
następny.
-To dla ciebie na pamiątkę suko. – Zasyczała jej do ucha
blond włosa. I różczką wypaliła znak na niej jak i na chłopcu.
Zemdleli w ramionach przyjaciół.
*
Piiiiiiiiiii Piiiiiiiiiii Piiiiiiiiii
Ciągły wkurzający dźwięk. Cholera! Zapomniała wyłączyć coś?
Nie zdawało jej się. Leżała na miękkim łóżku. Opatulona w puchową kołdrę. Czuła
jaki ból. Nie mogła zidentyfikować miejsca jego pochodzenia. Ale dlaczego?
Bolało ją wszystko. Ale szyja najbardziej. Dotknęła lekko tego uciążliwego
miejsca. Było opuchnięte. Ze zdecydowanym ruchem podniosła się energicznie do
pozycji siedzącej.
-Spokojnie, bez nerwów. Hermiono.
-Co się stało? Gdzie jestem?
-Jesteś u mnie. U Ginny.
-Ginny? Jakiej Ginny? –Spytała zdezorientowana dziewczyna.
-Ginny Potter.
Hermiona jednak nie rozumiejąc czemu ta kobieta się jej
przedstawia i czemu ona jest u niej wstała z łóżka i rozejrzała się po pokoju.
Ruda patrzyła wciąż na nią swoim przenikającym wzrokiem.
-Kim jesteś? – Spytała podnosząc flakonik ze stołu i
rzucając go ot tak po prostu o ziemię. Gdy się stłukł zaśmiała się donośnie.
-Ale zabawa! Kim jesteś?- Powtórzyła pytanie.
-Lekarzem – Skłamała kobieta. Dumbledor kazał. Co miała
zrobić? Przewidzieli skutki zaklęć Czarnego Pana.
-Przepraszam powiedziała kobieta zgarniając ręką rozbity
flakonik i położyła na stolik.
-Nie szkodzi. Był bezużyteczny- Ponownie skłamała.
-Co się stało? Ze mną?
-Miałaś wypadek razem z mężem.
-Wypadek? Jaki?
-Samochodowy?
-Samocho co?
-Jechaliście takim samochodem i mieliście stłuczkę no i
potem wpadliście w drzewo.
-Mąż? –Następne pytanie. Hermiona nie bardzo wiedziała co
się dzieje. Ginny była przerażona ,że Hermiona jakby straciła pamięć i nie wie
nic.
-Mam Męża?
-Tak masz.
-Mogę? Go zobaczyć?
-Ależ oczywiście. Draco! – Zawołała ruda.
Do pokoju wszedł wysoki blondyn. Jego twarz była blada jak
ściana. Ręce lekko mu się trzęsły. Słyszał całą rozmowę z Dyrektorem, że
Hermiona straci całkowicie pamięć. Będzie inna. Nic nie będzie wiedziała, więc
będzie można wcisnąć jej każdy kit. Nie chciał w to wierzyć. Przecież nie może
tak po prostu zapomnieć o ich synu, o tym wszystkim co razem przeżyli nie może.
Nie może zapomnieć o nim. Nie pozwoli. Ale Dumbledor powiedział i jego słuchać
się trzeba. Stworzyć wersję zdarzeń tak by wszystko dokładnie się zgadzało i by
ona nie nabrała żadnych podejrzeń. Więc na pierwszy ogień pójdzie jej nazwisko
panieńskie, przyjaciele, znajomi. Wszystko miało być inne. Miała być dalej
Malfoy ale wcześniej jako Ridlle.
-Cześć kochanie.- Podszedł do niej i chciał pocałować ja w
usta lecz ta odsunęła się.
-To ja lepiej już sobie pójdę. Pani Malfoy jakby coś się
stało to proszę wołać.
Hermiona stała jak oszołomiona szukając czegoś po pokoju.
-Ale nie ma tu żadnej Malfoy.
-To Pani jest Malfoy. Hermiono.
-Nie jestem Malfoy. Jestem Ridlle.
Kolejny błąd w planie profesora. To Draco miał być Ridlle.
Pięknie. Będzie nosił nazwisko najbardziej znienawidzonego czarodzieja pod
słońcem.
-Przepraszam pomyliłam się.
Draco siadł na skraju łóżka. Spojrzał na swoją żonę i
zauważył ogromną zmianę w wyglądzie Gryfonki.
Jej włosy pociemniały i z pięknego brązu przeszły w
kruczoczarny. Jej oczy zmieniły kolor na intensywny zielony. Zasmucił się.
Będzie tęsknić za pięknym miodowym brązem swojej ukochanej. Była trochę jakby
wyższa a szczęka nabrała ostrzejszych rysów. Widać ,że to Ridlle. I teraz
zrozumiał plan dyrektora. On nadal ma być Malfoy a Hermiona Ridlle. Czarny Pan
ma zamiar wydać swą córkę za Malfoya.
Dziewczyna podczas przemyśleń chłopaka położyła się na łóżko
i zasnęła.
-Dyrektorze?
-Tak Draco?
-Zauważyłem ,że Hermiona ma pewne…
-Zmiany w wyglądzie?
-No tak właśnie o to mi chodzi.
-Draco, chłopcze. Usiądź.
Posłuchał się go siadł na fotelu obok dyrektora.
-Mój drogi chłopcze. Hermiona jest córką Ridlla. Każdy
czarownik wie o żonie Czarnego Panna. Ty na pewno też wiesz. Prawda?
-Tak. Lydia jest mi znana. To bardzo miła kobieta i jest
podobna do Hermio…
-Tak do Hermiony. Bo to jej własna matka.
Ale przecież Hermiona mieszkała u mugoli. Dlaczego?
-To dłuższa historia i ci dziś jej nie powiem. Ale pamiętaj
,że jako mąż panny Ridlle musisz o nią wciąż dbać. Rozumiesz? Mimo tego ,że
teraz nie jest skłonna do pocałunków z tobą. –Tu stary dyrektor uśmiechnął się
pod nosem.
-A jak jej wytłumaczymy Tristana?
-Tak samo jak jego matka stracił jakie kolwiek wspomnienia
zagrażające przypomnieniu sobie kim naprawdę jest. Ale to jest niesamowite
dziecko. Twoi rodzice podjęli się wychowywania chłopca, i dostał nowe imię.
-Jakie?
-Dowiesz się na chrzcinach.
-Ale…
-Draco –Rzekł zniecierpliwiony starzec- zadajesz za dużo
pytań. Męczy mnie to już. Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie. A teraz się
nie martw. I idź do Hermiony. Bo czeka was nowa przyszłość. Może trochę lepsza.
-No nie wiem profesorze- Młody mężczyzna zasmucił się.
Bardzo powoli i niepewnie wszedł do pokoju w ,którym siedziała
dziewczyna. Ciemne włosy uczesane miała w ciasny kłos a oczy lekko pomalowane
czarną kredką. Podszedł do niej patrząc jej prosto w oczy. Piękne. Zielone.
Uśmiechnęła się do niego.
-Co ciekawego widzi pan w moich oczach panie Malfoy?
-Nie jestem pan Malfoy. Nic nie pamiętasz? Chodzimy ze sobą.
-Jakoś nie bardzo wiem o czym ty mówisz. Nie znamy się.
Chłopak spuścił głowę w dół zasmucając się jeszcze bardziej.
Nic nie pamiętała.
-Droga Hermiono. Nie pamiętasz nic i dlatego zdaje Ci się
,ze mnie nie znasz. Rozumiesz?
-Tak.
Do pokoju wbiegła zasapana Ginny jej włosy były potargane i
lśniły się.
-Draco przed domem czeka na was świstokilik. Macie jeszcze
dwie minuty. Chodźcie szybko.
-Dobrze.
Podszedł do rudej i uścisnął jej rękę. Przechodząc przez
drzwi zobaczył Harrego.
-Dzięki Potter- Wydusił z siebie. I razem z Hermioną złapał
się trzonka miotły opartej o dom.
-Nie ma za co Malfoy, przyjacielu. –Tych słów Draco już nie
usłyszał ,może i dobrze.
*
-Czy wszystko przygotowane? Edyta!!!
-Tak pani Lydio. Wszystko gotowe.
Wysoka kobieta o pięknych kasztanowych włosach i zielonych
oczach stała na środku salonu wydając polecenia. Wkoło kręciło się wielu ludzi.
-To ma być na żyrandolu! Nie na tym!
Krzyczała zdesperowana kobieta. Jej czarna suknia lśniła
przy każdym ruchu i kroku. Włosy miała rozpuszczone i powykręcane w różne
strony. Zawsze miała z nimi problem, ale nigdy nie chciała ich formować i
poprawiać.
-Merlinie! Ogłupieć z wami można! To ma być po lewej
stronie!
Krzyczała tupiąc obcasami po podłodze.
-Kochanie. Nie denerwuj się.- Powiedział jej wysoki
mężczyzna z czarnymi lśniącymi włosami. Objął ją w pasie i przyciągną do siebie
całując lekko w usta.
-Tom nie teraz. Wszystko musi być idealne.
-Wiem kochanie. W końcu odzyskamy córkę.
Koło niego sunął się ciemno zielony wąż.
-Nagini won!
-Uważaj bo cię posłucha –Zaśmiał się Voldemort.
-Masz go nie ‘przyprowadzać’ na ucztę. Zrozumiano?
-Tak kochanie.
Przytulił ją jeszcze mocniej śmiejąc się cicho.
-Panie! Pańska córka stoi przed domem razem z paniczem Malfoyem.
-Przybyła- Szepnęli państwo Ridlle i otworzyli drzwi
frontowe by przywitać swą córkę.
---------------------------- ------------------------------- -------------------------- ------------------------- ------------------------ ----------------------- --------------------------------
DZIĘKUJĘ WAM ZA 2898 WYŚWIETLEŃ ;*
Ufffffffff.....................:D skończony rozdział 10.:D trochę roboty z tym było. Zaskoczyłam was? :D tak miało być. W tym rozdziale główną uwagę poświęciłam dialogom. Muszę się w tym poduczyć :D mam nadzieję ,że nie jesteście zawiedzieni. Napisałam to w jeden dzień, tak jakoś mam wenę. I ogłaszam wam wszystkim ,że ten rozdział jest ostatnim w tej części ;D czyli właściwie druga część ( mojej książki :D szpanuję ) rozpocznie się z dniem moich 16 urodzin a dokładnie 29.07 :-) Tego oto dnia wkroczycie razem z Hermioną i Draco do ich nowego świata w ,którym będzie jeszcze więcej przygód niż dotychczas.
Część druga jest przewidziana na
Rozdział 1-5
Rozdział 6. cz. 1, 2
,3
Rozdział 7-11
Rozdział 11 cz. 1, 2 ,3
Rozdział 12-15
I Tu rozpocznie się część trzecia która będzie miała podobny
schemat do części pierwszej . i ostatnia część czwarta w której rozwiążę
wszystkie zagadki prócz jednej ;D
+ przepraszam za wszystkie błędy :-(
+ pozdrawiam serdecznie moich czytelników zwłaszcza Edytę,
Bellę i Patrycję ( która nie opiniowała mi ostatniego rozdziału xD )
+przepraszam , że na dalsze losy będziecie musieli czekać
tak długo ale robię sobie wakacje :D
Pozdrawiam :* Kocham Was wszystkich :D
Do zobaczenia :3