sobota, 8 czerwca 2013

* [ 9 ]

 Siedziała spokojnie przy stoliku nie dając po sobie poznać co naprawdę się z nią dzieje. Malfoy. Blond włosy mężczyzna jakby od niechcenia spoglądał w jej stronę. Gdy odwróciła się niby to dyskretnie arystokrata uśmiechnął się dość ponuro. Uniósł lekko prawą brew i w charakterystyczny dla niego sposób wygiął usta na znak czegoś podobnego do zadowolenia. ‘ Dupek ‘ pomyślała kasztanowłosa ignorując zachowanie Ślizgona. Malutki chłopiec siedział obok niego popijając sobie pomarańczowy sok. Małe rączki ściskały się jednocześnie na brązowym pluszaku.
Mężczyzna wstał od stolika biorąc do ręki swoją kawę i podszedł do Gryfonki.
-Dzień dobry. –Rzekł jak najbardziej sympatycznie. Oczy lśniły dziwnym blaskiem na co kobieta spięła się i wciągnęła nerwowo powietrze.
-Dzień dobry. – Zamiast Hermiony odezwał się młody Tristan. Dziewczyna skarciła go wzrokiem i uśmiechnęła się przymilnie.
-Mogę się dosiąść?- Spytała arystokrata z wyraźnym zadowoleniem. Uwielbiał ją wkurzać. Ale to nie to było najgorsze w całej tej sytuacji.
-Ależ oczywiście. Jak sobie pójdziemy to będzie pan mógł siąść - Powiedziała właścicielka brązowych oczu. Nie miała zamiaru pozwolić by arystokratyczny dupek kręcił się obok niej i jej syna.
-Mamo?
-Tak skarbie?
-Misio chce żeby ten pan został. – Mały chłopczyk wyszczerzył ząbki do Draco.
-Skąd wiesz? – Spytała zirytowana Hermiona.
-Powiedział mi.
-Aha. No dobrze. To niech PAN zostanie z nami.
-Dziękuję.

*
Chwile spędzone w kawiarence kobieta zaliczyła do jednego z najlepszych dni w życiu. Niestety nie skończyło się tylko na kawiarence. Poszli razem na plac zabaw, do kina i wielu innych miejscowych atrakcji. Jej wciąż mąż spoglądał na nią z uwielbieniem. Każdy kto by na nich spojrzał widziałby zakochane małżeństwo z małym synkiem. Ale tak nie było. Mur który został stworzony półtora roku temu nioby na chwile zniknął. Ale tylko na chwilę. Nie mówili do siebie dużo. Wręcz przeciwnie, nie odzywali się do siebie. Nie było to zła opcja. Malfoy pokochał swojego syna od momentu poznania go. Był taki jak on ale i w części taki jak Hermiona. Był jego. Tristan zasnął na ramionach blondyna przytulając się do niego. Zaniosła syna do domu i ułożyła wygodnie w łóżeczku. Nie mówili do siebie nic. Bo i po co?
-Hermiono –Malfoy czując całym swoim ciałem krzywdę jaką wyrządził swej żonie zabrał głos pierwszy.
-Zamknij się!!! –Krzyknęła zbulwersowana kobieta idąc w jego stronę.
Chłopak stał ja wryty.
-Teraz nagle Hermiona? Gdzie byłeś przez te miesiące?! Gdzie byłeś gdy rodziłam moje dziecko? Twoje. Nasze! No powiedz. Przepraszam bardzo. Szlajałeś się z drogą Pansy? I co jej też pewnie dziecko zrobiłeś? Myślisz ,że jak przybędziesz do mnie z przeprosinami to automatycznie będziesz usprawiedliwiony? Błagam nie rozśmieszaj mnie!-
Krzyczała głośno wciąż przesuwając się w stronę drzwi.
 -Kochanie daj mi się wytł...
-Zamknij pysk! Mało ci tego jak mnie zraniłeś? Mało? To rób tego więcej. Jak tak bardzo to kochasz? Rób to ale nie na mnie i nie przy moim synu!!!
Chłopak upadł na kolana. Prawy sierpowy otrzymany w policzek powalił go. Nie sądził ,że ta mała istotka ma tyle siły. Kto by pomyślał? Policzek piekł niesamowicie na bladej skórze został ślad jego upokorzenia. Ach jak on siebie nienawidził.
-Jesteś okropny! Nie licz na to ,ż e ci kiedyś wyb…
Nie skończyła mówić. Chłopak uniósł się zgrabnie i zwinnie tak ,że ni miała czasu na reakcję. Słowa utknęły w ustach. Zamknięte w namiętnym pocałunku Draco. Język błądził po podniebieniu Ślizgona. Przecudowna chwila. Jego wargi namiętnie muskały jej szyję powodując dreszcze. Odepchnęła go od siebie ale zmieniła zdanie i przyciągnęła go z powrotem do siebie. Jego zimna dłoń powoli dotknęła jej uda. Wygięła się w łuk.
-Ja wciąż Cię kocham.
-Ja Ciebie nie.
-Wiem.
Dziwna wymiana słów, dla widza nieznacząca nic a dla nich stanowiła cały świat. Oboje siebie pragnęli, bez dwóch zdań.
-Idź już!- Szepnęła wypychając go za drzwi. Lecz ponownie przyciągając.
-Ale przecież mnie pragniesz?
-Tak, i właśnie dlatego musisz iść.
-Nie pójdę! –Sprzeciwił się jej. Nie było wyboru. A jeszcze inaczej był, ale z niego nie chcieli z niego korzystać.

*
-Pobudka księżniczko. Wstawaj. –Delikatny pocałunek w usta. Mimowolny uśmiech i zorientowanie się ze swojego położenia. ‘Cholera’.
Otworzyła powoli oczy mając nadzieję ,że to tylko sen. Niestety nie sen a wręcz przeciwnie. Usiadła na łóżku. Całkiem naga okryta jedynie białym prześcieradłem. Widok oszołamiający. Młody Malfoy ubrany w smoking z białymi różami.
-Chciałem zrobić to już wczoraj ale nie dałaś mi szansy. – Uśmiechną się drapieżnie. Zaiste. Nie dała mu czasu. Wśród wyrzutów sumienia ,wśród gniewu i krzyków nie zabrakło także miejsca dla namiętności.
-Panno Granger. –Rzekł wymawiając jej nazwisko panieńskie. –Czy zechcesz uczynić mi zaszczyt i po raz kolejny zostać moją żoną?
Słone łzy. Niby nieodłączny atrybut przy romantycznych momentach ale teraz nie były to łzy smutku. To były łzy radości.
Bezgłośne tak i srebrny pierścionek z ametystem znalazł się na jej dłoni.
-Aa!!! –Ogłuszający krzyk z pokoju na górze.
Pobiegli co tchu do sypialni Tristana. Odetchnęli z ulgą widząc ,że ich syn przestraszył się węża. Gad sunął się po dywanie w dziwny sposób.
-Petrificus Totalus. –Szepnął Draco i zielony wąż znieruchomiał. Kobieta w samym prześcieradle zawstydzona zbiegła na dół. Draco wziął syna na ręce i zaczął z nim rozmawiać.
Trzymając w rękach chłopca czuł się jak prawdziwy ojciec. Bo w końcu nim był. Chciał wszystko naprawić.

*

-Panie. Mój panie?- Słowa Bellatrix skierowane do Czarnego Pana wyrażały w sobie wiele emocji. Od strachu po uwielbienie. Voldemort nie odwrócił głowy ani nie odezwał się.
-Malfoy jest znów ze szlamą. – Ostatnie słowa wymówiła z grymasem obrzydzenia na twarzy. Znów zero reakcji.
-Szlama ma syna. To Draco jest jego ojcem. Nie Potter.
-Nie Potter?- Zapytał głaszcząc po głowie swego węża ,który powoli i leniwie wpełzał mu się na ramię.
-Nie Mój Panie- odrzekła kobieta z największą satysfakcją. Ta dwójka nie była sama w pomieszczeniu. Na krześle siedziała jeszcze jedna młoda dziewczyna. Jej blond włosy upięte były w kok a przy nim siedział jeszcze rudy mężczyzna.
-Czy dasz radę zabić ich? – Pytanie niby retoryczne ale skierowane do pary. Kobieta była siostrą Draco. Uczyła się w Drumstrangu i kończyła właśnie szkołę. Nie była słynna tak jak jej brat i nikt o niej prawie nie wiedział, przynajmniej nie uczniowie z Hogwartu. Edyta była miła. Zawsze potrafiła odpyskować i to ją wyróżniało wśród wszystkich dziewczyn.
Jej parter miał na imię Luckan Melbourn. Także uczył się w Drumstrangu ale został już absolwentem.

-Dacie radę? –Po raz kolejny spytał Czarny Pan.   




-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
taki szybki rozdział :) mam nadzieję ,że wam się podoba :) czekam na komentarze :) 
Edytko ;* siostra Malfoya ma twoje imię ponieważ nie potrafiłam się oprzeć i oddałam Ci cześć ;*


6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Uhu! Hermiona i Draco razem, wspaniale :3
wątek z Voldemortem bardzo mi się podoba, taki tajemniczy, rawr!
Hahahahah, mówiłam już, że wspaniale piszesz? :)
~Bella.

Anonimowy pisze...

boze jak ja cie kocham !!!!
DZieki ci bardzo : ****
Rozdzial genialny! Tylko pamietaj ! Ja niepozwole sobie zabic malego Tristanka jest zbyt slodziutkki ^.^

Pozdrawiam Dramione-Edyta ;3

Kamillo pisze...

:3 Super!!!!
Świetnie piszesz. Cudowny rozdział. Choć nie przepadam za Dramione to ten blog zrobił na mnie ogromne wrażenie :)

Unknown pisze...

dzięki wielkie :D akurat uważam że nie piszę świetnie xD

Anonimowy pisze...

Bardzo ładny rozdział :)
/Tomione

Unknown pisze...

dzięki wielkie kochana Tomione ;*